Reklama

Wyniki nowych badań uznano za przełom. W oświadczeniu amerykańskiego Narodowego Instytutu Alergii i Chorób Zakaźnych (NIAID), który nadzorował badanie stwierdzono, że pacjentom otrzymującym remdesivir, powrót do zdrowia zajmował o 31 proc. mniej czasu niż tym, którzy otrzymywali placebo.

Reklama

„Mediana czasu potrzebnego do wyzdrowienia wynosiła 11 dni u pacjentów leczonych remdesivirem w porównaniu z 15 dniami u pacjentów otrzymujących placebo” – podano.

– Dane pokazują, że remdesivir ma wyraźny, znaczący, pozytywny wpływ na skrócenie czasu leczenia – powiedział Anthony Fauci, który kieruje NIAID.

Wyniki nowych badań sugerują również, że u osób przyjmujących remdesivir niższe było ryzyko śmierci z powodu COVID-19. Chociaż różnica ta była niewielka. Wskaźnik śmiertelności wśród pacjentów otrzymujących lek wyniósł 8 proc., w porównaniu z 11,6 proc. wśród pacjentów, którym podawano placebo.

Badania trwały od 21 lutego i objęły 1063 osoby z 68 miejsc w Stanach Zjednoczonych, Europie i Azji. Pierwszym pacjentem był Amerykanin, który koronawirusem zaraził się na statku wycieczkowym Diamond Princess i był leczony w University of Nebraska Medical Center.

Co ważne w badaniu ani pacjenci, ani opiekujący się nimi lekarze nie wiedzieli, do której grupy należy konkretny pacjent – czy otrzymuje lek, czy placebo. W ten sposób chciano wyeliminować nieświadome uprzedzenia.

FDA zezwoli na leczenie?

– Musimy zobaczyć pełne wyniki badań, ale jeśli zostaną potwierdzone, będzie to fantastyczny wynik i wspaniała wiadomość w walce z COVID-19 – powiedział Peter Horby, epidemiolog z Uniwersytetu Oksfordzkiego, który nie był zaangażowany w badania.

Amerykańscy lekarze i pacjenci od razu po publikacji wyników badań, zaapelowali o szerszy dostęp do remdesiviru. Jak podaje „The New York Times”, amerykańska agencja ds. żywności i leków – FDA – jeszcze w tym tygodniu może wydać zezwolenie na stosowanie leku „w nagłych przypadkach”.

Daniel O'Day, prezes Gilead Sciences – firmy produkującej remdesivir, poinformował, że firma przygotowała już ponad 50 tys. dawek eksperymentalnego leku i jest przygotowana, aby zaopatrzyć szpitale, jeśli tylko FDA wyda zgodę na jego użycie.

Remdesivir, który wcześniej nie sprawdził się w leczeniu Eboli, należy do klasy leków, które działają bezpośrednio na wirusa. Naśladuje jeden z czterech elementów składowych RNA i DNA i zostaje wchłonięty przez genom wirusa, co powoduje zwarcie procesu replikacji.

Anthony Fauci z NIAID wyjaśnił, że skoro badania pokazują, że taki mechanizm działania leku przyniósł pewien sukces, może to utorować drogę dla innych substancji, działających na podobnej zasadzie.

Chociaż wyniki badań uznano za obiecujące, część naukowców pozostaje sceptyczna i ocenia, że korzyści ze stosowania remdesiviru są „stosunkowo niewielkie”.

– Te dane są obiecujące, a biorąc pod uwagę, że nie mamy jeszcze sprawdzonych metod leczenia COVID-19, może to prowadzić do szybkiego zatwierdzenia remdesiviru w leczeniu COVID-19. Jednak badania pokazują również, że remdesivir nie jest cudownym lekarstwem na COVID-19 – komentuje wyniki Babak Javid, główny badacz Tsinghua University School of Medycyna w Pekinie.

Wykluczające się badania

W ostatnich tygodniach pojawiły się zgoła inne od obecnych informacje na temat remdesiviru. Wyniki chińskich badań opublikowane na stronie internetowej Światowej Organizacji Zdrowia oraz w czasopiśmie Lancet wykazały, że lek nie przyniósł oczekiwanych korzyści.

We wspomnianym badaniu wzięło udział 237 pacjentów z Wuhan w Chinach. Lekarze nie stwierdzili żadnych pozytywnych skutków podawania leku, ani różnic między pacjentami otrzymującymi lek, a tymi otrzymującymi placebo. Wyjątkiem byli pacjenci wymagający wsparcia respiratorem.

Chińskie badania zostały jednak przerwane na wczesnym etapie, ze względu na niemożność zrekrutowania odpowiedniej grupy badawczej. Wielu ekspertów uznało badania za zbyt małe, aby pozwoliły na wyciągnięcie wiarygodnych wniosków.

Reklama

Katarzyna Grzelak

Reklama
Reklama
Reklama