Reklama

W eksperymencie wzięło udział osiem par ochotników. Ojcowie byli nosicielami wirusa HIV oraz zdrowe matki. Do czasu wstrzymania prac jedna z par zdecydowała się przerwać współpracę. He Jiankui podczas konferencji prasowej wspomniał o „następnej potencjalnej ciąży”, jednak przy kolejnych pytaniach przyznał, ze chodzi o ciążę biochemiczną, czyli obumarłą (wczesne poronienie).

Reklama

- Muszę przeprosić, że rezultaty badań niespodziewanie wyciekły – powiedział podczas konferencji - testy kliniczne zostały przerwane w związku z obecną sytuacją.

Szum wokół sprawy rozpoczął się od publikacji przez profesora He filmu gdzie przekonuje on, że dwie bliźniaczki urodzone kilka tygodni temu miały edytowane DNA by zapobiec zakażeniu wirusem HIV. Deklaracja wywołała burzę w środowiskach naukowych, szczególnie ze względu na brak wystarczających danych dotyczących zagrożeń jakie mogą wiązać się z edycją genów w zdrowych embrionach. Proces ten może doprowadzić do powstawania niezamierzonych mutacji i efektów ubocznych.

Profesor He podczas swojego wystąpienia bronił swojego eksperymentu tłumacząc, że rodzice wiedzieli o potencjalnych zagrożeniach i zgadzali się na ryzyko przystępując do eksperymentu.

- Ochotnicy zostali poinformowani o ryzyku zaistnienia niezamierzonego efektu i zdecydowali się na implantacje – powiedział i dodał, co najciekawsze, że uczelnia gdzie pracuje nie wiedziała o przebiegu badań. Profesor pracuje na Południowym Uniwersytecie Nauki i Technologii w Shenzhen. Placówka odcięła się od He przekonując, że od lutego 2018 przebywa na bezpłatnym urlopie z powodu „poważnego naruszenia etyki akademickiej”.

He pojawił się na międzynarodowej konferencji Second International Summit on Human Genome Editing, której organizatorzy nie wiedzieli o jego eksperymencie. Moderator wydarzenia ocenił prace chińskiego profesora jako krok wstecz dla naukowego przemysłu, choć jednocześnie wyjątkowo ważny historycznie moment.

- To przykład podejścia, które jest niewystarczająco ostrożne, uważne i proporcjonalne - powiedział Robin Lovell-Badge – Jednak jest to punkt w historii... Te dzieci będą pierwszymi genetycznie modyfikowanymi dziećmi. Jest to zwrotny punkt historii.

Profesor He przekonywał, że do zmodyfikowania DNA bliźniaczek użył metody CRISPR, znanej i powszechnie wykorzystywanej przez naukowców techniki podmieniania fragmentów łańcucha DNA z olbrzymią precyzją. Metoda ma w sobie potencjał dania nam odpowiedzi na wiele dziedzicznych chorób, jednak pozostaje kontrowersyjna ze względu na możliwość dziedziczenia ewentualnych negatywnych konsekwencji i w dalszej perspektywie nieznanego wpływu na całą pulę genetyczną danej populacji. W wielu krajach prace na ludzkim DNA są ściśle kontrolowane przez instytucje państwowe oraz restrykcyjne prawo.

Były wiceprzewodniczący komisji etyki w Chińskim Ministerstwie Zdrowia w rozmowie z reporterami stwierdził, że brak odpowiednich regulacji w jego kraju pozwala naukowcom lamać zasady bez żadnych obaw przed konsekwencjami, a ministerstwo „nie ma zębów”. Chińska Narodowa Komisja Zdrowia zapowiedziała natychmiastowe śledztwo w sprawie badań profesora He. Jednocześnie związek chińskich naukowców potępił jego prace i odciął się od niej jako nieetycznej.

Najważniejsza debata rozpocznie się dopiero teraz. Będzie dotyczyć tego gdzie należy postawić granicę ulepszania ludzi i uodporniania ich na choroby. Z jednej strony możliwości edycji ludzkiego genomu pozwalają zrobić rzeczy, o których mówili kiedyś jedynie autorzy fantastyki naukowej: eliminacja chorób i dziedzicznych wad organizmu. Z drugiej jednak wszystkie badania i eksperymenty związane poniekąd z eugeniką budzą słuszny niepokój. W historii mieliśmy już wiele prób tworzenia „idealnych” ludzi, większość z nich kończyła się spektakularną porażka lub tragedią.

Modyfikacje genetyczne ludzi to jeszcze jedna ogromna niewiadoma, która nie dotyczy etyki. Metoda CRISPR jest na tyle nowa, że w przypadku pracy z nią na ludziach zwyczajnie nie wiemy do czego może doprowadzić laboratoryjne przepisywanie naszego DNA. Istnieje ocean możliwości poprawy naszego zdrowia i zabezpieczenia przyszłych pokoleń, ale też nikt nie wie co w tym oceanie czai się na dnie i czy przypadkiem nie otworzymy drzwi, których potem nie będzie można zamknąć.

Reklama

Źródła: Medical Press / Science Alert

Reklama
Reklama
Reklama