Pierwszy dzień festiwalu Brave Festival
Artystą otwierającym 7.edycję Brave Festival był I Made Djimat. Trudno o innego artystę, który w kontekście maski, mógłby równie wyraziście wymownie przedstawić główną ideę tegorocznego festiwalu. Publiczność, która tłumnie przybyła na otwarcie festiwalu, mogła przez około 2 godziny przenieść się w podróż na jedną z najpiękniejszych i najbogatszych kulturowo wysp, jaką jest Bali.
Spektakl rozpoczął się od spontanicznie i niejednostajnie wydobywających się dźwięków z instrumentów, między innymi gamelana. Muzycy, wśród nich również I Made Djimat, tworzyli niezwykły akompaniament do tańca Legong Kraton. Scena zamieniła się w miejsce, gdzie trzy barwnie ubrane kobiety, poruszały się z nieskończoną elastycznością. Ich twarze byłym niczym maski, a emocje wyrażały jedynie oczy i ruch ciała. W asyście balijskich dźwięków, kobiety poruszały się niczym zahipnotyzowane. Wkrótce potem I Made Djimat nałożył na twarz pierwszą maskę i rozpoczął grę jednego aktora w 10 wcieleniach. Artysta tańcząc opowiadał historię, skupiając na sobie uwagę widowni. Ruchem swoich rąk wyrażał emocje i nastrój panujący w danej sytuacji. Pełne napięcia momenty przerywał nagłym zwrotem akcji. Każdy krok aktora był obserwowany, gdyż każdy wyrażał jakąś część opowieści. Mimo rytualnej oprawy, artysta wykazał się dużą dozą humoru, żartując kilkakrotnie z publicznością. I Made Djimat energicznie zaskakiwał, bawił, za każdym razem będąc kimś innym. Spoiwem łączącym wszystkie postaci była muzyka. Każda kolejna odsłona Mistrza budowała napięcie między tym co święte, a tym co świeckie. Nie był to jednak koniec antagonizmów, bowiem każdy ruch na scenie zdawał się mówić o czymś innym - początkowo wprowadzając w mistyczny nastrój, przeradzał się stopniowo we wręcz cyrkowe zwroty akcji.
Fot. Joanna Stoga
Na koniec, na scenę powróciły kobiety wyglądające jak białe kwiaty, a I Made wystąpił z białą płachtą, jakby ostatecznie odpychając złe duchy.
Tak zakończyła się inauguracja kolejnej edycji Brave i jednocześnie pierwszy, z 7 festiwalowych dni, a co czeka nas w poniedziałek? O godzinie 17.00 na Scenie Głównej Teatru Polskiego odbędzie się ponowny występ Reza Mazandarani – irańskiego muzyka i wykonawcy poezji improwizowanej, któremu towarzyszyć będzie wokalistka Malihe Moradi oraz instrumentaliści grający na tradycyjnych perskich instrumentach. O 19.00 w Centrum Sztuki Impart wystąpi koreańska formacja Be-Being, która w swoich spektaklach łączy tradycyjne instrumenty i klasyczne formy teatralne z elementami nowoczesnych sztuk wizualnych. W ten sposób tworzą oni dzieło totalne, będące połączeniem muzyki, tańca, video oraz teatru, które sięga w głąb koreańskich rytuałów. Na zakończenie dnia, o godzinie 21.00 we Wrocławskim Teatrze Współczesnym będziemy mogli podziwiać animistyczny rytuał w wykonaniu plemienia Sahariya. To ostatni pierwotny lud wschodniego Radżasthanu w północno-zachodnich Indiach, którego członkowie nazywani są Ludźmi Lasu. W Teatrze Współczesnym zaprezentują taniec Swang, w którym tancerze, przy akompaniamencie śpiewu i muzyki, naśladują innych ludzi, zwierzęta, a nawet bóstwa i demony.
W poniedziałek warto także odwiedzić salę NOT Kina Warszawa, by w ramach przeglądu filmowego obejrzeć trzy niezwykłe filmy. Pierwszym z nich jest nominowana do Oscara „Opowieść o płaczącym wielbłądzie”, stanowiąca wzruszającą opowieść o mieszkańcach pustyni Gobi, którzy próbują za pomocą rytuałów ingerować w prawa natury. Kolejny, Zimbabweński film „Ithemba”, przedstawia opowieść o niepełnosprawnych uczniach Szkoły im. Króla Jerzego VI w Bulawayo. Natomiast „Prostytucja za zasłoną” to mocny i przekonujący dokument o kobietach lekkich obyczajów. Za realizację tego materiału reżyserka została ukarana dożywotnim zakazem wstępu do Iranu i niejednokrotnie grożono jej śmiercią. Filmy będą wyświetlane kolejno o godzinie 16.00, 18.00 i 20.00.
Zapraszamy!