Reklama

30 osób zostało ewakuowanych z chińskiej prowincji Hubei, gdzie doszło do wybuchu epidemii nowego koronawirusa. Pacjenci – przewiezieni z Paryża wojskowymi samolotami – zostali umieszczeni na nowo oddanym oddziale wrocławskiego szpitala wojskowego. Oddział nie był jeszcze używany, w związku z czym panują tu idealne warunki do izolacji i kwarantanny przyjezdnych.

Reklama

Wojciech Tański, komendant szpitala, informuje, że żaden z pacjentów nie wykazuje objawów zakażenia. Od każdego pobrano próbki, które zostaną przebadane w warszawskim laboratorium pod kątem wystąpienia wirusa z Wuhan. Wyniki badań powinny być znane w ciągu najbliższych 48 godzin.

Wszyscy podróżni dobrowolnie poddali się kwarantannie, która może potrwać nawet do dwóch tygodni.

Kolejne przypadki w Niemczech

W Polsce jak dotąd nie odnotowano żadnego potwierdzonego przypadku wystąpienia koronawirusa 2019-nCoV. Minister zdrowia Łukasz Szumowski ocenił, że prędzej czy później wirus dotrze także do Polski, podkreślił jednocześnie, że wszystkie służby są „postawione w stan gotowości”, a Polska stale współpracuje z innymi krajami i organizacjami międzynarodowymi.

Najbliżej naszych granic przypadki zakażeń miały miejsce w Niemczech. Zgodnie z oficjalnymi danymi doszło tam już do 10 zachorowań. Dwa ostatnie przypadki, o których poinformowano w miniony weekend, dotyczyły osób ewakuowanych z Wuhan.

W Rzymie, w jednym ze szpitali zakaźnych, udało się wyizolować koronawirusa – poinformował w niedzielę włoski minister zdrowia. Podkreślił, że to „wiadomość o znaczeniu globalnym”, gdyż jak dotąd nie udało się tego dokonać żadnemu innemu laboratorium w Europie.

Włoski minister zapewnił, że wyniki badań lekarzy z rzymskiego szpitala zostaną przekazane do dyspozycji „całej wspólnocie międzynarodowej i wszystkim instytucjom, które prowadzą prace nad koronawirusem”.

Skuteczne leczenie koronawirusa

Wyizolowanie wirusa ułatwi diagnostykę zakażeń oraz pozwoli lepiej i skuteczniej testować leki, które mogą być pomocne w walce z wirusem z Wuhan.

Obiecujące są doniesienia płynące z Tajlandii. Tamtejsi lekarze w leczeniu koronawirusa wykorzystali mieszankę leków na HIV i grypę. Stan pacjentki, 70-letniej kobiety, która otrzymała taką kurację, w ciągu 48 godzin od podania leków znacznie się poprawił. Wcześniej określany był jako ciężki.

W skład nietypowej mieszanki wchodzą używane w terapii HIV – lopinawir i rytonawir oraz stosowany w leczeniu i profilaktyce grypy – oseltanmiwir. Po dwóch dobach od podania leków test na obecność koronawirusa dał wynik negatywny.

Dyrektor generalny wydziału służb medycznych Tajlandii Somsak Akkslim powiedział, że jest jeszcze zbyt mało danych, aby wdrożyć takie leczenie w przypadku wszystkich zakażonych. Na razie to rozwiązanie będzie stosowane tylko w ciężkich przypadkach.

Koronawirus – liczba zarażonych

Liczba zakażonych w poniedziałek rano – według oficjalnych danych – wynosiła 17 405, z czego 183 przypadki odnotowano poza granicami Chin. 362 osoby zmarły, a 487 chorych udało się wyleczyć.

Grupa badaczy z University of Hongkong twierdzi jednak, że rzeczywista liczba zakażonych może być nawet dziesięciokrotnie wyższa, niż podają to oficjalne źródła. W artykule opublikowanym w „The Lancet” liczbę zakażonych szacują na 75 000 osób.

– Szacujemy, że 75 815 osób było zarażonych wirusem w Wuhan na dzień 25 stycznia 2020 r. – poinformował zespół ekspertów pod kierunkiem Gabriela Leunga. Podane dane dotyczą jedynie zakażeń na terenie Chin.

– Widoczna rozbieżność między naszymi modelowymi szacunkami zakażeń 2019-nCoV a faktyczną liczbą potwierdzonych przypadków w Wuhan może wynikać z kilku czynników. Opóźnienie czasowe między zakażeniem a pojawieniem się objawów; opóźnienie w leczeniu osób zarażonych oraz czas potrzebny na potwierdzenie przypadków testami laboratoryjnymi mogą mieć wpływ na ogólne rejestrowanie i zgłaszanie przypadków – stwierdził Leunga.

Badania wykazują, że każdy zarażony zaraża dwie, trzy kolejne osoby, a liczba zarażonych podwaja się co każdy 6,4 dnia.

– Duże zagraniczne miasta z bliskimi połączeniami transportowymi z Chinami, mogą stać się potencjalnymi epicentrami epidemii – ocenił ekspert.

Jeśli oficjalne dane, jakie dotychczas otrzymaliśmy, są prawdziwe, to śmiertelność koronawirusa jest o wiele mniejsza, niż początkowo sądzono i oznacza, że mniej niż 1 procent zakażeń kończy się śmiercią pacjenta.

Dla porównania, według danych WHO grypa sezonowa zabija rocznie od 290 tys. do 650 tys. osób. Także Sanepid ostrzega, że w Polsce większym zagrożeniem jest grypa niż koronawirus w Wuhan. Tylko w przedostatnim tygodniu stycznia z grypą lub jej podejrzeniem zgłosiło się do lekarzy 128 tys. pacjentów. Z powodu powikłań pogrypowych w styczniu zmarły dwie osoby.

Reklama

Katarzyna Grzelak

Reklama
Reklama
Reklama