Probiotyki nie takie dobre, jak sądzono. Zaburzają florę bakteryjną organizmu
Lekarze zalecają je jako osłonę podczas brania antybiotyków, ale najnowsze badania pokazują, że zaburzają florę bakteryjną i gospodarkę genetyczną.
- Błażej Grygiel
Mikrobiom jelitowy często nazywany jest naszym drugim mózgiem. Jego skomplikowany układ wpływa praktycznie na działalność całego organizmu. Nowe badanie pokazuje, że probiotyki (często przyjmowane w formie suplementów lub produktów nabiałowych: jogurtu i kefiru) mogą nie tylko nie pomóc, ale wręcz utrudnić pacjentowi powrót do odpowiedniej formy po terapii antybiotykami. Dodatkowo wyszło, że różni pacjenci mogą reagować na nie skrajnie inaczej.
Pierwsze dwie prace, opublikowane w piśmie branżowym Cell opisują badania endoskopowe i kolonoskopowe mikrobiomu ludzi, którzy brali antybiotyki przed i po przyjęciu probiotyków. Druga badana grupa przyjmowała probiotyki tylko przed antybiotykami.
Badacze dowiedzieli się, że mikrobiom tej pierwszej grupy przeszedł “bardzo poważne zakłócenia”.
- Gdy probiotyki skolonizowały już jelita, zupełnie zablokowały powrót oryginalnego mikrobiomu, zaburzonego przez leczenie antybiotykami – mówi Eran Elinav, immunolog z Naukowego Instytutu Weizmanna w Izraelu, szef zespołu badawczego.
Dodatkowo zaobserwowano zaburzenia w działaniu genów i tworzeniu nowych białek oraz RNA. Efekt utrzymywał się przez sześć miesięcy.
Trzeba dodać, że te negatywne efekty nie zostały zaobserwowane u osób, którym wszczepiono pierwotny mikrobiom sprzed antybiotykoterapii. W tym przypadku sytuacja unormowała się w ciągu kilku dni. Kłopot w tym, że tego typu zabieg nie jest możliwy na masową skalę i raczej nie może stać się równie powszechnym rozwiązaniem jak próba naprawy sytuacji po antybiotykach probiotykiem.
Podczas badań wyszła jeszcze jedna ciekawostka: badając próbki kału 25 osób okazało się, że zawarty w nich mikrobiom tylko częściowo odpowiada temu funkcjonującemu w organizmach ochotników.
- Fakt, że opieramy się prawie tylko na próbkach kału w badaniu mikrobiomu, a może nie być to wcale wiarygodna metoda – mówi Elinav.
Kolejne badanie skupiło się na 15 osobach, części z nich podano 11 dawek popularnych probiotyków, innym tylko placebo. Dodatkowo pobrano próbki z układu gastroenterologicznego.
- To czego dowiedzieliśmy się jest zaskakujące – wyjaśnia Elinav – Tych, którzy dostali probiotyki mogliśmy podzielić na dwie grupy: pierwsza, która odrzuciła nową kolonizację i druga, która się przyjęła i zmodyfikowała mikrobiom oraz geny gospodarza.
W grupie placebo nie zarejestrowano żadnego efektu.
- To pokazuje, że paradygmat jednego probiotyku dla wszystkich powinno się zastąpić dokładnym projektowaniem terapii “na miarę”, która wymaga nauki, pomiarów i technologii – dodaje naukowiec – Z takim podejściem będziemy mieli większe szanse na poprawę zdrowia.
Badania te nie dają niestety jednak pełnego klinicznego obrazu zjawiska i wymagają kolejnych testów, które potwierdzą lub zaprzeczą wnioskom.
Bernard Corfe, molekularny gastroenterolog z Uniwersytetu Sheffield mówi, że obecnie “szycie probiotyków na miarę” może być zbyt trudne. Wymagałoby zebrania ogromnej ilości próbek i dość inwazyjnych badań, na które nie każdy się zgodzi.
- Myślę, ze dla ludzi z chronicznymi problemami metoda prób i błędów wciąż jest najszybszym sposobem uzyskania odpowiedzi – przekonuje.
Błażej Grygiel
Źródło: The Guardian