Prognozy raczej mizerne, czyli Szczyt Klimatyczny w Kopenhadze
W Kopenhadze trwa szczyt klimatyczny ONZ COP – 15, czyli doroczna Konferencja Stron Ramowej Konwencji ds. Zmian Klimatycznych ONZ. W negocjacjach kluczowych dla przyszłości życia na Ziemi większość uczestników zdaje już sobie sprawę z tego, że w rozwiązaniu problemu niekorzystnych zmian klimatycznych, zachodzących na naszej planecie, muszą współdziałać ze sobą wszystkie kraje świata, co jak wiadomo nie jest łatwe, gdyż ich interesy bywają skrajnie rozbieżne.
Takie np. emisje gazów cieplarnianych są problemem w skali światowej i nie wystarczy, by ograniczył je jeden lub nawet kilka krajów. Oczekiwany efekt może przynieść jedynie wspólne działanie całej społeczności międzynarodowej. W tej sytuacji nazywanie Polski trucicielem Europy i porównywanie jej do Chin jest mocno demagogicznym zabiegiem, gdyż nawet gdyby nasz kraj z dnia na dzień przestał całkowicie używać węgla, ropy i gazu, unieruchamiając tym samym cały swój przemysł, maszyny rolnicze i wszelkie pojazdy, to do końca stulecia wzrost temperatury byłby mniejszy zaledwie o 0,01 stopni C. Czyli efekt praktycznie żaden. Osiągnięcie konsensusu i to wbrew partykularnym interesom i działaniom szeregu grup nacisku, zainteresowanych utrzymaniem stanu obecnego, jest trudne i pomimo trwającego strajku głodowego aktywistów ekologicznych nie wiadomo, czy i tym razem skończy się na dyskusjach i deklaracjach nie wnoszących żadnych konkretów. Sceptycy uważają, że po raz kolejny negocjacje zakończą się fiaskiem i nie będzie twardych zobowiązań państw sygnatariuszy do wystarczającego ograniczenia redukcji emisji dwutlenku węgla, a państwa rozwinięte nie zadeklarują odpowiednio wysokich składek na rzecz Funduszu Adaptacyjnego, mającego pomagać krajom biednym w przygotowaniu się do skutków zmian klimatycznych, takich jak: powodzi, huraganów czy suszy. Złośliwi realiści, jak Dieter Helm, ekonomista z Oksfordu, zauważają, że jak na razie do ograniczenia emisji gazów cieplarnianych przyczynił się jedynie kryzys gospodarczy.
Tekst: Agnieszka Budo