Społecznościowy gigant bada sztuczną inteligencję. Co to dla nas oznacza?
Z Facebooka korzysta półtora miliarda ludzi - czytamy w najnowszym wydaniu magazynu "Chip". Czy ich dane posłużą do specjalistycznych badań? Quo vadis Facebook?
Przedstawiciele zbudowanego przez Marka Zuckerberga społecznościowego imperium, prezentując nowo otwarte laboratorium „Facebook AI Research” w Paryżu, nie kryją dumy.
Szefem otwartego w czerwcu br. laboratorium został Yann LeCun, były profesor Uniwersytetu Nowojorskiego, piastujący w Facebooku stanowisko szefa działu zajmującego się badaniami nad sztuczną inteligencją. Oczywiście Zuckerberga stać na to, by zatrudniać najlepszych, dlatego osoba profesora LeCuna nie powinna dziwić. Naukowiec jest jednym z najlepszych na świecie specjalistów od sieci neuronowych i technik tzw. głębokiego uczenia maszynowego - metod skutecznie naśladujących sposób funkcjonowania ludzkiego mózgu.
Wiedza zatrudnionych w należących do Facebooka laboratoriach badawczych pracowników zajmujących się sztuczną inteligencją jest wykorzystywana w celu rozwijania takich funkcji jak: rozpoznawanie głosu, rozpoznawanie twarzy, interpretacja mimiki, analiza zachowań (obejmująca znacznie szerszy zakres działań niż tylko to, co użytkownik „lajkuje”, które posty przegląda lub komentuje), kontekstowe i semantyczne rozumienie tekstu (oczywiście mowa o rozumieniu przez komputer, a nie człowieka). Po co to wszystko Facebookowi?
Sieć, która słucha
Oficjalny powód badań Facebooka nad sztuczną inteligencją jest znany: chodzi o stworzenie jeszcze lepszej sieci społecznościowej, która nie tylko będzie maksymalnie transparentna dla użytkowników i ułatwi im komunikację międzyludzką, ale również „nauczy się” swoich użytkowników i będzie ich aktywnie wspierać we wszelkich przejawach działalności.
Na początku oczywiście głównie prowadzonej w ramach mechanizmów funkcjonujących w samej sieci społecznościowej, ale nie miejmy złudzeń – w dalszej perspektywie Facebook chce współuczestniczyć w naszym życiu nie tylko podczas publikowania i przeglądania postów oraz komentarzy opublikowanych przez naszych znajomych.
W jaki sposób Facebook może ułatwić komunikację, obserwując zachowania osób z niego korzystających? Gigant nie zamierza robić rewolucji. Wszak olbrzymia popularność sieci Zuckerberga stanowi dowód na to, że dotychczas wypracowane mechanizmy działają, są skuteczne i się podobają. Nowe funkcje wprowadzane są raczej metodą małych kroczków – ot, drobne „smaczki” ułatwiające korzystanie z tej sieci.
Baza wiedzy – ludzkość
Podpowiedzi we wpisach, emotikonach, wyszukiwaniach, sugerowanie osób, które możesz znać (zwróciliście uwagę, że Facebook potrafi wyłowić ze swojej bazy osoby, których nigdy nie wyszukiwaliśmy, a które faktycznie są naszymi znajomymi?) i inne „dodatki” – mogą wydawać się niewinne; trudno zresztą odmówić im przydatności podczas korzystania z Facebooka.
Ale należy pamiętać o drugiej stronie medalu: danych, które są podstawą wnioskowania. Jednym z najważniejszych czynników decydujących o użyteczności jakichkolwiek rozwiązań z pogranicza SI jest tzw. baza wiedzy – czyli zasób danych, które system wnioskujący bądź podpowiadający może przetwarzać. Facebook ma w tym przypadku niebagatelną przewagę nad innymi laboratoriami pracującymi nad sztuczną inteligencją.
Sieć Zuckerberga stale obserwuje poczynania gigantycznej, bo aż półtoramiliardowej społeczności. Facebook na bieżąco analizuje zachowanie swoich użytkowników, treści komentarzy, publicznych wpisów, wyrażane emocje, śledzi korelacje pomiędzy zachowaniami a aktualnymi wydarzeniami itd.
Aż 1,5 mld ludzi chętnie dzieli się swoim życiem na forum publicznym, zresztą nie tylko publicznym. Facebook umożliwia również przesyłanie wiadomości prywatnych pomiędzy użytkownikami. I choć oficjalnie nie mogą one być ujawniane osobom postronnym, to także te treści podlegają analizie. Innymi słowy: są pokarmem dla stale optymalizowanych algorytmów sieci. Zachowania użytkowników, ich reakcje, publikowane przez olbrzymią społeczność treści stanowią gigantyczną bazę wiedzy, a maszyny potrafią się szybko uczyć i – co więcej – robią to niezmordowanie.
Czy na pewno?
Nie wszyscy naukowcy i liderzy technologiczni uważają za słuszne podążanie ścieżką prowadzącą do stworzenia prawdziwej sztucznej inteligencji. Jakie mogą być konsekwencje takich działań? W którą stronę zmierza polityka Facbooka? Jakich funkcjonalności możemy się spodziewać?
O tym w tekście Jakuba Korna „Facebook i sztuczna inteligencja” w najnowszym wydaniu magazynu „Chip”.
1 z 2
transcendencja
Zuckerberg jak Will Caster? Nie. Jeszcze długo nie W filmie „Transcendencja” udaje się przenieść umysł umierającego naukowca do komputera czy też całej sieci, dzięki czemu komputer bądź sieć zyskuje świadomość. Na ekranie może i wygląda to ciekawie, jednak w praktyce jest to dziś nieosiągalne. Jeden z czołowych badaczy SI – profesor Stuart Russell – komentując wspomniany film dla serwisu huffingtonpost.com, podkreśla, że jest olbrzymia różnica pomiędzy pojemnością sieci, maszynowym uczeniem się czy szybkim wykonywaniem obliczeń, co już dziś możemy osiągnąć, a uzyskaniem świadomej i myślącej maszyny. Profesor Russell dodaje, że to nie jest kwestia kosztów: gdyby ktoś oferował nawet trylion dolarów za osiągnięcie takiego celu, nic by to obecnie nie zmieniło.
2 z 2
david marcus
David Marcus, wiceprezes działu Facebooka odpowiedzialnego za komunikatory.