Taxi w Polsce jest tanie
Wbrew powszechnej opinii, taksówki w Polsce nie są drogie. Na tle innych stolic Unii Europejskiej wypadamy wręcz bardzo korzystnie – obok Bułgarii i Rumunii mamy najniższe stawki za przejazd taksówką
W niektórych miastach za taksówkę zapłacimy nawet kilka razy więcej niż w Polsce.
Jak wynika z analizy mytaxi, najdroższym miastem pod względem usług taksówkowych są Helsinki. Za 5 kilometrowy kurs zapłacimy tam około 61 zł. Jest to stawka bardzo wysoka dla przeciętnego polskiego pasażera – średnia cena podobnego kursu w Warszawie to jedynie 18 zł (5 x 2 zł/km + 8 zł opłata startowa). Co ciekawe, mniej więcej tyle samo co w Warszawie wydamy w Budapeszcie, gdzie koszt przejechania 5 kilometrów jest tylko o złotówkę wyższy. Mniej zapłacimy tylko między innymi w Sofii czy w Bukareszcie. Wśród stolic naszych sąsiadów najdroższy jest Berlin, gdzie ten sam przejazd kosztuje 52 zł (o 189% więcej), natomiast w Pradze czy w Bratysławie – około 27 zł (o 50% więcej).
Analiza cen taksówek w wybranych stolicach Unii Europejskiej, w PLN za 5 km, z uwzględnieniem opłaty początkowej:
Ciężki los polskich kierowców
Tak konkurencyjne stawki na polskim rynku odbijają się też na nastrojach taksówkarzy. Koszty związane z obsługą pojazdu, czyli jego zakupem, serwisowaniem, ubezpieczeniem czy cenami paliwa, nie odbiegają znacząco od stawek w Unii Europejskiej. Rachunek jest prosty – polski taksówkarz balansuje na granicy opłacalności, a zawód taksówkarza to w naszym kraju ciężki kawałek chleba. Co jest przyczyną takiego stanu rzeczy?
W Warszawie jest już około 11 tysięcy aktywnych licencji, to więcej na jednego mieszkańca niż w Berlinie czy w Madrycie. Uzyskanie licencji nie jest w naszym kraju rzeczą trudną.
W Warszawie wystarczy ukończyć kurs, zdać egzamin z topografii miasta oraz wykazać się niekaralnością i aktualnymi badaniami lekarskimi. Nadpodaż taksówek powoduje, że rynek jest bardzo konkurencyjny, a kierowcy walczą o klienta niskimi stawkami. Dodatkowym problemem jest istnienie tak zwanych przewozów, działających często w szarej strefie. – wyjaśnia Krzysztof Urban, dyrektor zarządzający mytaxi w Polsce.
Kierowcy działający w szarej strefie nie płacą podatków i ubezpieczeń społecznych, nie ponoszą również kosztów związanych z zakupem taksometru czy kasy fiskalnej, które ponosić muszą wszyscy licencjonowani kierowcy. Osoby korzystające z usług takich przewoźników podejmują spore ryzyko, związane z brakiem ubezpieczenia od następstw nieszczęśliwych wypadków. Warto zapamiętać również, że kierowcy tacy często nie znają miasta i co chyba szczególnie istotne w godzinach szczytu, nie mogą poruszać się po pasach wytyczonych dla taksówek i autobusów, czyli tzw. bus pasach.
Aplikacja mytaxi pozwala na zamawianie taksówek oraz płacenie za przejazd z poziomu smartfona, bezpośrednio łącząc kierowcę i pasażera. Znajdziecie tam wyłącznie licencjonowanych taksówkarzy.