Reklama

Według obliczeń ekspertów działających w ramach grupy badawczej Barry Arm Landslide Working Group a przedstawionych w otwartym liście urzędnikom Wydziału Zasobów Naturalnych Alaski (ADNR), w przeciągu 12 miesięcy nastąpić może seria osunięć skalnych przez które powstanie gigantyczna fala tsunami. Będzie ona nawet wyższa niż 524-metrowe monstrum z 1958 roku.
Ponad 60 lat temu trzęsienie ziemi niemal dosłownie podrzuciło alaskański lodowiec Gilberta a wpadające do morza skały wywołały katastrofalne w skutkach tsunami w zatoce Lituya, 24-krotnie większe od tsunami, które po trzęsieniu ziemi w 2011 roku zniszczyło wybrzeża Japonii. Teraz problemem jest bardzo szybko znikający lodowiec Barry’ego w Zatoce Księcia Williama (ok. 100 km na wschód od miasta Anchorage).

Reklama

Cofa się tak szybko, że górskie zbocza tworzące ściany fiordu nie są w stanie zaadaptować się do zmian geofizycznych, tłumaczy w dzienniku ”The Guardian” geolog Bretwood Higman z organizacji Ground Truth Alaska, jeden ze współautorów listu. Nowe, widoczne na zdjęciach satelitarnych pęknięcia (ang. scarp) są zapowiedzią rychłego – jak się sądzi – zejścia lawiny.

Lodowiec Barry’ego w 2013 roku fot. Lauren Dauphin/NASA Earth Observatory

Lodowiec Barry’ego w 2019 roku fot. Lauren Dauphin/NASA Earth Observatory

Lawina właściwie już schodzi, tłumaczą naukowcy, ale bardzo powoli. Problemem będzie nagłe przyśpieszenie tego procesu i masa skał, które trafić mają do oceanu. Może ich być nawet 90 mln ton, twierdzi w rozmowie z należącym do NASA serwisem Earth Observatory jeden z autorów listu, geofizyk Chunli Dai z uniwersytetu stanowego w Ohio.

- Ciężko nam było od razu uwierzyć w te liczby, ale patrząc na wysokość depozytów nad powierzchnią wody, objętość obsuwającej się ziemi a także kąt nachylenia zbocza otrzymaliśmy wynik wskazujący, że ta lawina uwolni 16 razy więcej skał i 11 razy więcej energii niż podczas lawiny i megatsunami w zatoce Lituya w 1958 roku – wyjaśnia Dai.

Co może przyśpieszyć zejście lawiny? Choćby przedłużający się silny deszcz. Albo trzęsienie ziemi. Autorzy opublikowanego w maju listu do ADNR zwracają uwagę, że gwałtowny proces wywołać może także przedłużająca się ciepła pogoda napędzająca topnienie wiecznej zmarzliny, śniegu czy lodowca.

Choć od maja nie zanotowano zmian w strukturze skalnych ścian fiordu, one postępują nieprzerwanie od 50 lat zwalniając jedynie i przyśpieszając w różnych okresach. W ocenie ekspertów, niezależnie od okresowości tego procesu, prędkość osuwania się skał rośnie, podobnie jak ryzyko katastroficznej w skutkach lawiny.

By wychwycić moment nadejścia samego kataklizmu i ostrzec tych potencjalnie zagrożonych tsunami, stałą obserwację lodowca Barry’ego z wody, lądu i powietrza prowadzą nie tylko naukowcy z ADNR, ale też Narodowej Służby Oceanicznej i Atmosferycznej (NOAA) oraz United States Geological Survey (USGS), czyli agencji naukowo-badawczej zajmującej się problemami z zakresu biologii, geografii, geologii oraz hydrologii.

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama