Reklama

W ostatnich latach z powodu konfliktów w zachodniej Afryce oraz na Bliskim Wschodzie przez Morze Śródziemne tysiące ludzi próbują przedostać się do Europy. Podczas tych niebezpiecznych prób zginęło już około 5 tysięcy osób.

Reklama

Po ostatnich dramatycznych wydarzeniach w Turcji uczęszczany szlak przez Turcję do Grecji został zamknięty dla wielu uchodźców. Ci próbują szczęścia ruszając z libijskich portów, zdominowanych przez przemytników. Droga stamtąd jest o wiele bardziej ryzykowna. Ztłoczeni na małych pontonach mają do przebycia o wiele dłuższą i bardziej niebezpieczną drogę.

Zobacz galerię zdjęć.

McElvaney od pewnego czasu bierze udział w akcjach dokumentujących życie uchodźców z Azji i Afryki. Uczestniczył także w rejsach statków ratujących uchodźców z wywróconych tratw i pontonów. Jednej nocy członkowie załogi statku Aquarius wydarli morzu 607 osób. Akcja trwała 14 godzin wśród szalejącej morskiej burzy.

- Zacząłem rozumieć co to znaczy naprawdę być uchodźcą - mówi fotograf - tyle rzeczy im się przytrafiło, wielu z nich podjęło decyzję: albo zginąć, albo uciekać do Europy. Nie ma dla nich drogi odwrotu.

Głównym problemem według McElvaney'a jest Libia. Tamtejsze porty są pod kontrolą przemytników i uzbrojonych milicji. Ludzkie życie nie ma tam wielkiej wartości. Jeden z uchodźców opowiedział fotografowi o tym jak zmuszono go do wejścia na pokład pontonu, a przy próbie odmowy przez innego człowieka - tamten został zastrzelony. Ale nie tylko opowieści o dramatach poruszyły McElvaney'a. Wyrazy wdzięczności były równie uderzające.

- Podczas pierwszej akcji podjęliśmy uciekiniera z Wybrzeża Kości Słoniowej. Spojrzał na południe i powiedział - Libia, niedobrze, dziękuję! Merci!

Nie musiał mi mówić więcej.

Tekst: Delaney Chambers

Reklama

Źródło: National Geographic News

Reklama
Reklama
Reklama