Reklama

W tym artykule:

  1. Kanony piękna różnią się i ewoluują
  2. Oblicz sobie piękno
  3. Symetria, czyli zdrowie
  4. Proporcje, czyli obietnica
  5. Gusta, biologia i ewolucja
Reklama

Kiedyś w Szanghaju podeszła do mnie i moich przyjaciół grupa chińskich turystów. Poprosili o wspólne zdjęcie. „Ale tylko z tobą” – powiedział do mnie jeden z nich, kiedy wszyscy ochoczo ustawiliśmy się przed obiektywem. Osłupiałam, ale moje zdziwienie stało się jeszcze większe, gdy dotarł do mnie powód tego wyboru. „Masz taki piękny duży nos” – mówił Chińczyk, a ja nie mogłam uwierzyć, że to, co od zawsze było źródłem kpin i żartów, nagle stało się przedmiotem uwielbienia.

Kanony piękna różnią się i ewoluują

Starożytni Egipcjanie uwielbiali szczupłe sylwetki. W Europie początku XVII wieku za atrakcyjne uchodziły tzw. kobiety rubensowskie o – mówiąc delikatnie – pełnych kształtach. Podczas gdy w zachodnim kręgu kulturowym uznaniem cieszą się dziś kobiety chude jak wieszaki, w wielu państwach chociażby Afryki mężczyźni gustują w kobietach, które mają sporo ciała. W XVII-wiecznej Anglii o urodzie kobiety świadczyło natomiast jej wysokie, wyskubane z włosów czoło i blada cera, co znów daleko odbiega od współczesnych zachodnich kanonów piękna.

Co więcej, ideały urody różnią się nie tylko w zależności od kręgu kulturowego, ale też wynikają z konkretnych mód i subkultur. Ale czy to oznacza, że piękno uniwersalne, rozpoznawane przez wszystkich ludzi bez względu na ich przynależność kulturową, po prostu nie istnieje?

W starożytnym Egipcie ceniono szczupłe kobiety. Jednak nie zawsze w historii była to najbardziej pożądana sylwetka. Fot. Universal History Archive/Universal Images Group via Getty Images

Oblicz sobie piękno

Naukowcy od dawna głowią się, na ile to kultura determinuje, jakie typy ludzi nam się podobają, a na ile odpowiadają za to indywidualne preferencje i wrodzone mechanizmy. Wielu badaczy doszło do wniosku, że zaplecze kulturowe odgrywa w tym przypadku niewielką rolę. Tezę tę potwierdza m.in. badanie przeprowadzone w 2001 roku z udziałem małych dzieci. Wykazały się one niezwykłą zgodnością przy wyborze kształtów, które uznały za ładne, a trudno w przypadku dwulatków ich wybory uzasadniać wpływami kulturowymi.

Idąc dalej, okazuje się, że bez względu na pochodzenie znaczna większość z nas woli twarze symetryczne. Wykazały to eksperymenty przeprowadzane na osobach z różnych grup wiekowych i o różnym pochodzeniu. Ich zadaniem w trakcie badania było ocenienie atrakcyjności pokazywanych im na zdjęciach twarzy. W większości ich typy były identyczne. Psychologowie z University of California San Diego doszli do wniosku, że za to, czy dana twarz nam się podoba, czy nie, odpowiadają subtelne zależności. Są to:

  • odległość między oczami,
  • wielkość nosa,
  • proporcje twarzy.

Ba, mało tego, amerykańscy psychologowie przekonują, że odkryli wzór na piękno – na perfekcyjną kobiecą twarz. Według nich odległość między oczami a ustami powinna wynosić 36% długości twarzy, a odległość między oczami 46% jej szerokości.

– Kulturowe różnice w postrzeganiu piękna nie są aż tak duże. Istnieją, ponieważ ludzie żyją w różnych warunkach środowiskowych i kulturowych, ale też dlatego, że ludzie w różnych regionach świata różnią się fizjonomią i przeważnie podobają się im cechy, które są przeciętne dla danej populacji – tłumaczy dr Piotr Sorokowski, kierownik Zakładu Eksperymentalnej Psychologii Społecznej na Uniwersytecie Wrocławskim. – Twarz choćby jest względnie stałym wyznacznikiem atrakcyjności. Symetria, czysta skóra bez chorób i przebarwień – to są czynniki kulturowo niezależne – dodaje naukowiec.

Symetria, czyli zdrowie

Symetria, która tak bardzo podoba nam się w twarzach innych, nie jest wbrew pozorom wyłącznie wartością estetyczną. – Mówiąc w uproszczeniu, zaburzenia prawidłowego symetrycznego rozwoju mogą być spowodowane czynnikami genetycznymi, jak i stresem środowiskowym oddziałującym na człowieka nawet już w okresie płodowym. A zatem podświadomie symetria np. twarzy wskazuje na jakość biologiczną jej posiadacza” – komentuje dr Sorokowski.

Symetryczna twarz podświadomie utożsamiana jest z odpornością na infekcje i destrukcyjne działanie patogenów. Podczas gdy jej asymetria wskazuje m.in. na zaburzenia genetyczne. Co więcej, wśród osób przebadanych w 2011 roku przez naukowców z Uniwersytetu w Edynburgu większość tych z asymetryczną budową twarzy pochodziła z trudnych rodzin i miała cięższe dzieciństwo niż osoby o bardziej symetrycznych cechach. Ciekawostką jest też, że symetrię bardziej cenią sobie członkowie plemienia Hadza niż choćby. Anglicy.

Dr Anthony Little prowadził badania na temat preferencji przy doborze partnerów seksualnych na różnych kontynentach. Naukowiec przekonuje, że powodem tego stanu rzeczy jest fakt, że mieszkańcy Afryki są bardziej narażeni na różnego rodzaju choroby niż Europejczycy. Muszą się więc tych chorób wystrzegać.

Proporcje, czyli obietnica

Nie wszyscy badacze zgadzają się jednak, że to właśnie symetria pełni główną rolę przy ocenie atrakcyjności człowieka. Większość z nich za najbardziej stabilny kulturowo wskaźnik urody kobiecej uważa tzw. WHR (waist-to-hip ratio), czyli wskaźnik taliowo-biodrowy.

Labrador, małpa i słoń przed trybunałem. Najsłynniejsze procesy sądowe zwierząt

Procesy sądowe zwierząt nie skończyły się wraz ze schyłkiem średniowiecza. W latach 20. ubiegłego wieku amerykańska prasa żyła relacją z pewnego więzienia pod Filadelfią. Dzie...
procesy sądowe zwierząt
Labrador, małpa i słoń przed trybunałem. Najsłynniejsze procesy sądowe zwierząt. Fot. Archiwum

Odkrył go psycholog ewolucyjny prof. Davendra Singh, który zauważył, że na całym świecie mężczyznom podobają się kobiety, które bez względu na to, ile ważą i mierzą, mają relatywnie wąską talię i pełne biodra. Współczynnik ten – czyli obwód talii dzielony przez obwód bioder – w idealnych przypadkach powinien wynosić 0,7. Takim właśnie wynikiem może pochwalić się wiele ikon urody, m.in. Audrey Hepburn, dziewczyny z rozkładówki „Playboya”, a nawet słynna Wenus z Milo.

– Kobieca sylwetka w kształcie gruszki podoba się większości mężczyzn na całym świecie. Jest podświadomą informacją o wysokim potencjale reprodukcyjnym kobiety – mówi dr Sorokowski. I tu dotykamy sedna – piękno i atrakcyjność mają znaczenie w procesie ewolucji. W zależności od analizowanej cechy, uroda jest wskaźnikiem zdrowia i jakości biologicznej. Także jednak może być wskaźnikiem statusu społecznego czy też mieć inne znaczenie informacyjne.

Gusta, biologia i ewolucja

Czy piękno rzeczywiście sprowadza się tylko do odległości między oczami, kształtu policzków i wielkości nosa? A może w twarzach podoba nam się coś zupełnie innego? Takiego właśnie zdania jest psycholog dr David Perrett. Twierdzi on, że młodym mężczyznom i młodym kobietom podobają się twarze, które przypominają im ich matki i ojców.

Z kolei psycholożka dr Lisa DeBruine twierdzi, że nie podobają nam się ludzie podobni do nas. Z ewolucyjnego punktu widzenia prawdopodobnie ma to chronić naszą populację przed kazirodztwem.

– Ludzie posiadają względnie trwały ideał atrakcyjności, ale mają też różnice indywidualne w tych preferencjach. Znamy bardzo wiele zmiennych, które wpływają na poszczególne z nich. Wobec twarzy są to m.in.

  • wpływ fazy cyklu miesiączkowego,
  • wpływ strategii seksualnej kobiet,
  • wpływ imprintingu w dzieciństwie – stwierdzono, że twarz żony mężczyzny jest nieco podobna do twarzy jego matki,
  • wpływ przekazu społecznego na ocenę atrakcyjności twarzy

Jak jednak dodaje dr Sorokowski, z jego ostatnich badań wynika, że dużo bardziej uniwersalne jest postrzeganie nie piękna, lecz brzydoty.

Róg jednorożca, najdłuższe jelito i jajo zniesione przez kobietę. Przedziwne gabinety osobliwości

Zęby rekina, zakonserwowane ludzkie organy i korona Montezumy. XVIII-wieczna Europa szalała na punkcie kuriozalnych kolekcji. Ich właścicielom przyświecała naczelna idea: im rzecz bardziej ni...
gabinety osobliwości
Róg jednorożca, najdłuższe jelito długie, ogromny kołtun z Polski i jajo zniesione przez kobietę. Przedziwne gabinety osobliwości. Fot. Oli Scarff/Getty Images
Reklama

Jako indywidualistom o, zdawałoby się, wykształconych i osobistych gustach, trudno jest się nam pogodzić z tym, że to, co się nam podoba, jest sumą wpływów kulturowych, mechanizmów ewolucyjnych i czynników biologicznych. Biorąc pod uwagę liczbę zmiennych, nigdy nie będziemy mieć też pewności, co w nas samych podoba się innym. Nie dowiem się, czy Chińczyk, który zaczepił mnie na ulicy, dał wyraz upodobaniom podzielanym społecznie, czy osobistym. Bo to, że przypominałam mu jego matkę, można chyba śmiało wykluczyć.

Reklama
Reklama
Reklama