23-tonowy finwal wyciągnięty z wody
Pół dnia trwała akcja wyciągania na ląd zwłok wieloryba zacumowanych w porcie wojennym w Helu.
Początkowo sprowadzona przez pracowników Stacji Morskiej Uniwersytetu Gdańskiego na miejsce maszyna o 40-tonowym udźwigu nie sprostała zadaniu. Wczesnym popołudniem ściągnięto do Helu inny dźwig – stutonowy.
Sekcja zwłok wieloryba
– Gdy w końcu uda się je wyjąć z wody, zwłoki trafią na lawetę. Ich sekcja odbędzie się pod gołym niebem. Powiedziano mi, że w czwartek powinno być już po sekcji, w nocy zaś zwłoki będą pilnowane – mówiła Magda Szwedowska z "National Geographic Polska", która była na miejscu w porcie wojennym w Helu. Biorąc pod uwagę grubość tkanki tłuszczowej zwierzęcia – wynosi nawet pół metra – będzie ono prawdopodobnie krojone maczetami.
Zwłoki udało się wyciągnąć z wody przed godziną 16. Ich opuszczanie na lawetę trwało dłuższą chwilę – położone na boku mogły się przewrócić i spaść. Wreszcie po kwadransie spoczęły na ciężarówce. Wówczas okazało się, że należą do samca finwala i ważą 23 tony.
Szkielet będzie eksponatem
W przyszłości szkielet wieloryba stanie się eksponatem Domu Morświna w Helu.
– Chcielibyśmy, żeby jego szkielet mógł być wyeksponowany obok szkieletu morświna, tak żeby dzieci i młodzież szkolna, które przyjeżdżają do nas na specjalne lekcje, miały skalę porównawczą tych zwierząt – mówił wczoraj prof. Skóra, kierownik Stacji Morskiej UG.
Przypomnijmy, że dryfujące zwłoki wieloryba zauważyli w sobotę rano turyści wypoczywający na plaży w Stegnie. Stamtąd odholowano je do Helu.
Wpłynięcie do Bałtyku oznacza śmierć
– Natura tak jednak pokierowała ewolucją tych zwierząt, że dla morświnów płytki Bałtyk to idealne miejsce do życia, bo mają od 1,5 do 1,8 metra i są nawet 10-krotnie mniejsze od wielorybów. Dla wielorybów z kolei wpłynięcie do niego oznacza niemal pewną śmierć – tłumaczy prof. Skóra.
Dwa lata temu pracownicy Stacji Morskiej UG zmagali się z wyrzuconym na brzeg walem butelkonosym, który zwykle zamieszkuje wody Grenlandii i Svalbardu. Miał ponad 7 metrów długości, ważył trzy tony. Do usunięcia go z plaży potrzebny był dźwig. Prawdopodobnie również jego szkielet stanie w przyszłości w helskiej placówce.