Reklama

W tym artykule:

  1. Jak powstają różowe zorze polarne?
  2. Dziurowe pole magnetyczne Ziemi
  3. Gdzie szukać zorzy polarnej?
Reklama

Różowe zorze polarne uwiecznił Markus Varik na stronie Greenlander na Facebooku. Mężczyzna pracuje jako przewodnik wycieczek specjalizujący się w poszukiwaniu zorzy. Różowy spektakl na niebie obserwował na początku listopada 2022 r. nad Tromsø w Norwegii.

Jak powstają różowe zorze polarne?

Powstawanie zorzy polarnej nie jest tajemnicą. Zjawiskowa gra świateł pojawia się, gdy silne wiatry słoneczne są wyrzucane ze Słońca w kierunku Ziemi. Wówczas w polu magnetycznym lub magnetosferze naszej planety robią się dziury. Wysokoenergetyczne naładowane cząstki przedostają się przez nie, tworząc burzę geomagnetyczną.

Kolorowe efekty zjawiska od wieków fascynują ludzi na całym świecie. Wystarczy spojrzeć na oferty islandzkich czy skandynawskich biur podróży. „Polowanie na zorzę” to jedna z najbardziej pożądanych atrakcji.

Najczęściej zorze mają kolory zielony, czerwony, bordowy lub purpurowy. Te zaobserwowane przez Varika wyróżniają się jednak niespotykaną różową barwą. To zasługa azotu. Cząsteczki tego pierwiastka występują w niższych partiach atmosfery. Mowa o wysokościach około 100 kilometrów, gdzie nie dociera większość wiatrów słonecznych. To, że na początku listopada trafiły tam naładowane cząstki, świadczy o większej niż zazwyczaj aktywności słonecznej.

– Dzisiejsza zorza polarna nawet nie wyglądała jak zorza polarna. Najsilniejszy róż/fiolet, jaki kiedykolwiek widziałem. Nagły wybuch nastąpił bardzo wcześnie wieczorem. Mieliśmy szczęście, że byliśmy tego świadkami – napisał Varik w mediach społecznościowych.

Dziurowe pole magnetyczne Ziemi

Burza geomagnetyczna klasy G1 uderzyła w Ziemię, otwierając dziurę w polu magnetycznym. Otwór pozostawał otwarty przez około sześć godzin. Wcześniej Centrum Prognozowania Pogody Kosmicznej NOAA opublikowało ostrzeżenia o potencjalnej burzy G1. Jej wystąpienie może wiązać się z wahaniami w sieci energetycznej, niewielkimi zakłóceniami w działaniu satelitów, zaburzeniem migracji niektórych zwierząt i oczywiście pojawianiem się spektakularnych zórz polarnych.

Pole magnetyczne Ziemi działa jak tarcza chroniąca przed wiatrami słonecznymi wyrzucanymi przez Słońce. Pęknięcia pola nie są jednak powodem do niepokoju. Z obserwacji wynika, że otwory mogą utrzymywać się nawet przez kilkanaście godzin, bez większego ryzyka dla życia na naszej planecie.

Badacze zapowiadają, że Słońce zbliża się do swojego najbardziej aktywnego okresu w cyklu słonecznym. Szczyt przewiduje się na lipiec 2025 r., ale aktywność gwiazdy już teraz jest znacznie wyższa. To dobra wiadomość dla wszystkich osób, które marzą o tym, żeby na własne oczy zobaczyć zorzę polarną. W ciągu najbliższych trzech lat szanse na udane obserwacje będą coraz większe.

Jak brzmi Islandia? Oto „Nie-Przewodnik” – najnowszy podcast National Geographic Traveler

Mateusz Łysiak zaprasza na pierwszy odcinek podcastu „Nie-Przewodnik”. Gdzie i jak słuchać Islandii? O tym i nie tylko o tym opowiedzą Kaśka Paluch i Magdalena Łukasiak.

Gdzie szukać zorzy polarnej?

Sezon na poszukiwania zorzy polarnej zaczyna się jesienią i trwa do kwietnia. Obserwacji nie da się zaplanować, ale dane z całego świata wskazują, że w niektórych miejscach można liczyć na więcej szczęścia. Wysokie miejsca w tego typu zestawieniach zawsze zajmuje islandzka stolica, czyli Reykjavik. Spektakli na niebie można wyglądać także w fińskim Rovaniemi czy we wspominanym już Tromsø. Więcej polecanych miejsc do polowania na zorzę znajdziesz TUTAJ.

Choć zorza polarna jest zjawiskiem typowym dla krajów dalekiej północy, to sporadycznie można ją zaobserwować również w Polsce. Największe szanse mają mieszkańcy Pomorza. Nie są to jednak widoki tak spektakularne, jak w Skandynawii czy Kanadzie.

Reklama

Co ciekawe, zorze polarne to nie tylko kolory, ale również dźwięki. Długo uważano je za część folkloru, ale w 2020 r. fińscy naukowcy nie tylko wykazali, że one naprawdę występują, ale i prawdopodobnie znaleźli na nie wytłumaczenie.

Nasz ekspert

Mateusz Łysiak

Dziennikarz zakręcony na punkcie podróżowania. Pierwsze kroki w mediach stawiał w redakcjach internetowej i papierowej magazynu „Podróże”. Redagował i wydawał m.in. w gazeta.pl i dziendobrytvn.pl. O odległych miejscach (czasem i tych bliższych) lubi pisać nie tylko w kontekście turystycznym, ale też przyrodniczym i społecznym. Marzy o tym, żeby zobaczyć zorzę polarną oraz Machu Picchu. Co poza szlakiem? Kuchnia włoska, reportaże i pływanie.
Reklama
Reklama
Reklama