Reklama

W tym artykule:

  1. Badanie szelfów Antarktyki
  2. Foki w imię nauki
Reklama

Badanie Antarktyki to nie lada wyzwanie dla oceanografów, zwłaszcza w rejonach, w których szelf kontynentalny jest skuty lodem przez cały rok. To automatycznie wyklucza badania terenowe na statkach, ale naukowcy obeszli naturę. Statki zastąpiły foki z przymocowanymi czujnikami – w końcu zwierzęta poruszają się swobodnie w miejscach niedostępnych dla ludzi.

Lwy morskie nie mają palców, bo nie muszą. Zastępują je wibrysy
fot. Getty Images

Badanie szelfów Antarktyki

Szelfy kontynentalne Antarktydy są bogate w wiele cennych składników odżywczych, które powstają w reakcjach oceanu z lodem morskim i szelfem lądowym. Ich produkcja jest zmienna i uzależniona od sezonowych i miejscowych przepływów wody. Żeby lepiej zrozumieć ten proces, potrzebne są dodatkowe dane i opisy tłumaczące, w jaki sposób wody powierzchniowe dostają się do strefy szelfu.

Z powodu wspomnianych na wstępie ograniczeń, wymiany wody między szelfami i ich sezonowe zmiany nie zostały dobrze zbadane. Dlatego właśnie od kilku lat naukowcy wykorzystują do analiz zwierzęta żyjące na co dzień w Antarktyce. Czujniki, z którymi pływają foki, dostarczają informacji o temperaturze i głębokości poszczególnych rejonów. Dzięki nim naukowcy są w stanie oszacować pochodzenie wody.

– Poprzednie badania z udziałem słoni morskich i fok Weddella wykazały kilka interesujących procesów fizycznych na obszarach Antarktyki – komentuje Nobuo Kokubun, adiunkt w japońskim Narodowym Instytucie Badań Polarnych i główny autor badania.

Już najmłodsze foki wiedzą, jak nie dać się zagłuszyć

Żeby być zrozumianym, czasem trzeba podnieść głos. Małe foki mają to we krwi.
Już najmłodsze foki wiedzą, jak nie dać się zagłuszyć
fot. Getty Images

Foki w imię nauki

Strefy szelfu kontynentalnego długo były wielką niewiadomą. Dopiero w 2017 r. (od marca do września) oceanografowie zbadali Wschodnią Antarktydę, przymocowując satelitarne rejestratory danych przekaźnikowych do głów ośmiu fok Weddella. Każdy z nich ważył około pół kilograma i był wielkości małej kostki Rubika. Po przeanalizowaniu zebranych informacji naukowcy odkryli, że jesienią pod powierzchnią lodu pojawiła się ciepła woda o niskim zasoleniu. Z upływem czasu ciepła woda zaczęła występować coraz głębiej. Za jej sezonowe przypływy ma odpowiadać jesienny wschodni wiatr. Co ważne, takie warunki sprzyjały żerom fok. Ciepła woda o niskim zasoleniu przyciągała więcej potencjalnych ofiar drapieżników.

To doświadczenie dowodzi, że zwierzęta morskie mogą być bardzo cenną pomocą w prowadzeniu badań naukowych, zwłaszcza w pokrytych lodem szelfach kontynentalnych Antarktydy. Naukowcy planują kontynuację prac z 2017 r. Docelowo chcą ustalić, w jaki sposób morski ekosystem Antarktyki reaguje na dynamiczne zmiany w lodzie morskim.

Reklama

Źródło: Limnology and Oceanography

Reklama
Reklama
Reklama