W tym artykule:

  1. Zieloni: to myśliwskie lobby
  2. „Dzieci chodzą z gazem”
Reklama

Wniosek ws. pozwolenia na odstrzał wilków złożyli do GDOŚ urzędnicy ze Swarzędza po apelach części mieszkańców. Rzecznik miasta i gminy Swarzędz Maciej Woliński powiedział, że wniosek został złożony „z ciężkim sercem” i przyznał, że jest świadomy, że działanie takie będzie budzić kontrowersje.

Wilki są w Polsce gatunkiem ściśle chronionym, więc Dyrekcja musiała zdecydować o odstępstwie od ochrony gatunkowej. O wydaniu takiej decyzji, zgodnie z wnioskiem swarzędzkich urzędników, zdecydowano we wtorek 2 marca późnym wieczorem.

Dyrekcja wyjaśniła, że przychyliła się do wniosku samorządowców w trosce o bezpieczeństwo mieszkańców i zwierząt domowych. Orzeczenie GDOŚ dotyczy eliminacji tylko czterech osobników, co oznacza, że zlikwidowane mogą zostać tylko te wilki, które „wykazują wyraźne objawy choroby” - podaje TVP Poznań. Według Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska wilki prawdopodobniej chorują na świerzb.

Zieloni: to myśliwskie lobby

Poznański oddział Partii Zielonych wzywa do wstrzymania odstrzału twierdząc, że za eliminacją wilków opowiada się „lobby myśliwskie”. „Podawane w prasie oraz przytaczane przez wnioskodawców informacje o rzekomych konfliktach z mieszkańcami pochodzą od wąskiej grupy ludzi związanych z lobby myśliwskim, zmierzającym do zabicia wilków w celach „rekreacyjnych’. (…) Wniosek ten wywołał powszechne oburzenie wśród mieszkańców Gminy Swarzędz, jej okolic, naukowców oraz przyrodników” - napisano w apelu skierowanym do GDOŚ.


Zieloni podkreślają, że na prawdziwe intencje wnioskujących o pozwolenie na odstrzał wilków wskazuje fakt, że jako wykonawców „eliminacji” wskazano członków koła łowieckiego, a nie nadleśnictwo.

– Uważamy, że wniosek o odstrzał wilków jest pozbawiony jakichkolwiek racjonalnych argumentów. Swarzędzkie wilki nie stanowią bowiem zagrożenia dla człowieka. Nie było przypadków ataku tych zwierząt na ludzi, a ataki na domowe psy to także pogłoski. Może do nich dochodzić, ale najczęściej z winy właścicieli psów, którzy puszczają je luzem. Wtedy winnym jest człowiek, a nie dzikie zwierzę – powiedział Michał Stasiak, przewodniczący koła Zielonych w Poznaniu.

„Dzieci chodzą z gazem”

Wyznaczone do odstrzału wilki żyją w okolicach miejscowości Garby niedaleko Swarzędza, oraz dzielnicy Szczepankowo na wschodzie Poznania. Wataha wilków zamieszkuje te rejony od kilku lat, ale skargi na zwierzęta pojawiają się dopiero od kilku tygodni. Jak podaje Wyborcza Poznań, obecne zgłoszenia dotyczą dorosłego samca i trzech młodych. Samica, być może matka, zginęła jakiś czas temu potrącona przez samochód, a samiec miał zacząć atakować przydomowe psy.

Mieszkańcy gminy twierdzą, że od początku listopada doszło do ośmiu przypadków, gdy wilk zaatakował, a nawet porwał psa. Do ataków miało dochodzić nawet w obecności ludzi, która zdawała się nie przeszkadzać zwierzęciu.

Mieszkańcy Szczepankowa mówią, że choć dotychczas nie doszło do napaści na człowieka, boją się o siebie i dzieci. Niektórzy zaopatrzyli swoje dzieci w podręczny gaz łzawiący do obrony przed wilkami.

Obecność watahy na wskazanych terenach potwierdzają fotopułapki i pracownicy nadleśnicwa. Ataki na psy w części zostały potwierdzone przez weterynarzy. Zaniepokojeni mieszkańcy od dłuższego czasu apelowali o odstrzelenie wilków. Początkowo otrzymywali jedynie ulotki z informacjami, jak zachować się w czasie spotkania z wilkiem. Ostatecznie GDOŚ wydał decyzję zgodną z ich oczekiwaniami.

Reklama

Równocześnie powstała petycja o pozostawienie wilków przy życiu, pod którą gromadzone są podpisy aktywistów i okolicznych mieszkańców.

Reklama
Reklama
Reklama