Reklama

Delphinapterus leucas, wal biały, to ssak z rodziny narwalowatych. Zwykle udaje się go zobaczyć w wodach Arktyki, u wybrzeży Rosji albo Norwegii. Rzadko, ale zdarza się jej zapuszczać w górę rzek.

Reklama

W 1966 roku białuchę znaleziono w Renie koło Bonn w Niemczech, w 2018 roku dopłynęła Tamizą niemal do Londynu. Odkrycie jednej koło San Diego jest bardziej szokujące. Wybrzeże Kalifornii jest blisko 13 tys. km od jej rodzinnych okolic.

– To nie jest coś, czego można się było spodziewać. Chcielibyśmy, żeby z tego wydarzenia wypłynęła jakaś nauka. Wszyscy są zaskoczeni – stwierdził Michael Milstein, rzecznik narodowej służby oceanicznej i atmosferycznej (NOAA).

Blisko 5-metrowy osobnik ostatni raz był widziany 26 czerwca przez załogę śmigłowca amerykańskiej straży wybrzeża koło półwyspu Point Loma. NOAA oraz inne służby morskie o obecności nietypowego gościa powiadomił Domenic Biagini. Jego firma wozi po oceanie turystów pragnących obejrzeć wieloryby.

Na pokładzie miał 6 wyjątkowo dziś szczęśliwych turystów, gdy trafili w końcu na białuchę koło zatoki Mission. Nie był to do końca przypadek, bo płynął w rejon w którym para jego znajomych wypatrzyła ”dziwnego białego wieloryba bez płetwy grzbietowej”. Biagini specjalizuje się w fotografii powietrznej i właśnie z drona pochodzi nagranie z niezwykłego spotkania.

Nie od razu udało się zbliżyć do białuchy. Była ponoć bardzo nieśmiała i szybko uciekała na dźwięk silnika. Bardzo długo pozostawała w odległości ponad kilometra. Gdy w którymś momencie zanurkowała i zniknęła na 30 minut, Biagini sądził, że to koniec. Wtem nagle wyłoniła się niecałe 200 metrów przed dziobem jego łodzi.

– Gdy wyłoniła się z wody, nie miałem wątpliwości, że to białucha. Była idealnie biała i wyglądała bardzo zdrowo. Nie jestem pewien, czy nie spojrzała nawet w górę [na drona – red.]. Patrząc na ekran wiedziałem, że to historyczne wydarzenie – powiedział później dziennikarzom.

Ssaki te są białe, bo dzięki temu wtapiają się dobrze w lodowe tło arktycznego oceanu. Ich skóra ma gąbczastą budową, dzięki czemu ocierając się o lód nie ranią się. W przeciwieństwie do wielorybów czy delfinów wal biały może kręcić głową.

To, na co zwrócił uwagę Biagini, że spojrzała na drona, jest całkiem prawdopodobne. Po udostępnieniu nagrania swoją opinią podzieliło się wielu biologów morskich. Konsensus jest taki, że tego typu zwierzęcia nie powinno w tym miejscu w ogóle być.

Według Roberta Brownella, eksperta od zagrożonych gatunków zwierząt morskich z NOAA, ten wal może pochodzić ze stada żyjącego w Zatoce Cooka na Alasce.

Reklama

– W Kalifornii wieloryby obserwuje się od 150 lat. Białuchę widziano tu pierwszy raz – zacytował Brownella ”Orange County Register”.

Reklama
Reklama
Reklama