Reklama

W tym artykule:

  1. Niedźwiedź grizzly w fotopułapce
  2. Kulisy nagrodzonej fotografii
Reklama

Mistrzowie drugiego planu – znamy ich wszyscy, a może ktoś z nas również uświetnił cudze zdjęcie, wpraszając się nieświadomie w kadr. Ten niedźwiedź grizzly z amerykańskiego stanu Montana ma podobne doświadczenie. Z tą różnicą, że nie zapozował na dalszym planie, a na pierwszym i to dosłownie przed obiektywem.

Polacy uratowali delfina na Oceanie Atlantyckim. Akcja została uwieczniona na nagraniu

Takie historie przywracają wiarę w ludzi. Grupa żeglarzy z Polski uratowała delfina zaplątanego w rybacką sieć.
Delfin
fot. Getty Images

Niedźwiedź grizzly w fotopułapce

Wróćmy do początku tej historii. Zack Clothier – zawodowy fotograf z USA – jakiś czas temu postanowił uwiecznić na zdjęciu dzikie zwierzęta w środowisku naturalnym. W tym celu umieścił fotopułapkę obok padliny łosia. Kiedy wrócił w to samo miejsce, zastał zdemolowany sprzęt. Jedyne zachowane zdjęcie uwieczniło sprawcę, czyli właśnie wspomnianego niedźwiedzia grizzly.

Clothier przekuł niepowodzenie w sukces. Okazało się bowiem, że niedźwiedź jest wyjątkowo fotogeniczny. Zdjęcie zatytułowane „Grizzly leftovers” otrzymało główną nagrodę w corocznym konkursie Wildlife Photographer of the Year (kategoria: Zwierzęta w swoim środowisku).

W rozmowie z serwisem internetowym Live Science Amerykanin przyznał, że nagrodzone zdjęcie jest wyjątkowe, ale nadal nie może uwierzyć w to, że zostało docenione na arenie międzynarodowej. Konkurs Wildlife Photographer of the Year cieszy się ogromną popularnością zwłaszcza wśród internautów. Nagrodzone fotografie nierzadko stają się inspiracją dla twórców memów. Dodajmy, że profil inicjatywy na Instagramie śledzi prawie 200 tys. osób.

WWF i BAS szukają ochotników do liczenia morsów z kosmosu

Szacuje się, że w Oceanie Atlantyckim żyje nawet do 30 tys. morsów. Nietypowy projekt liczenia zwierząt ma pomóc uściślić te dane.
Liczenie morsów z kosmosu
fot. Getty Images

Kulisy nagrodzonej fotografii

Fotograf trafił na padlinę łosia niedaleko swojego domu w Montanie zimą 2019/2020 r. Wtedy też postanowił zainstalować obok fotopułapkę i zostawić ją na dwa miesiące, aż do wiosny. Sprzęt stał na statywie trójnogu i był przykryty pokrowcem. Jak się okazuje, tyle wystarczało, żeby zwrócić uwagę niedźwiedzią.

Po powrocie w to samo miejsce Clothier znalazł aparat fotograficzny na ziemi. Na obudowie widać było ślady niedźwiedzich pazurów i śliny. Na szczęście wewnątrz sprzęt nie został uszkodzony. Zastawiona fotopułapka działała dzięki czujnikowi podczerwieni, robiąc zdjęcia po wykryciu ruchu. Grizzly najwyraźniej przestraszył się dźwięku migawki i przystąpił do ataku.

Reklama

Clothier wspomina, że to nie pierwszy raz, kiedy zwierzę zdemolowało jego fotopułapkę. Wcześniej podobne niespodzianki zostawiły po sobie niedźwiedzie czarne.

Reklama
Reklama
Reklama