Reklama

Spis treści:

Reklama
  1. Nowe najsłodsze zwierzę świata
  2. Czy to jednak naprawdę krab?
  3. Dlaczego natura wytwarza kraby?
  4. Mały miłośnik jazdy na gapę

Wygląda trochę słodko, trochę głupio, a przede wszystkim bardzo śmiesznie. Ma trzy pary odnóży oraz czwarte – ze szczypcami. A także kolce na całym ciele. Mimo to niewielkie zwierzątko raczej nikogo nie wystraszy. Jego czarne oczka i różowe ciałko wyglądają niewinnie. Intuicja podpowiada, że ich właściciel nas nie ugryzie, nie ukąsi ani nie opluje jadem.

Poznaliśmy go dzięki badaczom z ekspedycji naukowej NOAA Fisheries. Jej celem było m.in. opracowanie metod ochrony koralowców w Zatoce Meksykańskiej. W ramach badań biolodzy morscy zbierali próbki koralowców z dna morskiego. Na powierzchnię transportowali je w plastikowych torbach. Na jednej siedziało pokazane wyżej stworzenie.

Nowe najsłodsze zwierzę świata

Kolczaste zwierzątko nie jest niespodzianką dla naukowców. To najprawdopodobniej młodociany osobnik z gatunku Neolithodes agassizii, żyjącego na Zachodnim Atlantyku. Skorupiaki te występują na różnych głębokościach – od 200 aż do 1900 m. Dorosłe zwierzęta dorastają do 12 cm (licząc bez odnóży), jednak ten powyżej ma zaledwie szerokość palca.

Maleńki skorupiak natychmiast podbił sieć. Wpierw naukowcy z NOAA Fisheries pokazali go na portalu X, gdzie od razu zrobił furorę. Wideo, na którym widać go siedzącego na fioletowej rękawiczce, ma w tej chwili ponad 10 mln wyświetleń. Było też wielokrotnie repostowane, a wizerunek kolczastego zwierzątka ma szanse stać się memem.

Czy to jednak naprawdę krab?

Neolithodes agassizii należy do rodziny skorupiaków nazywanych po angielsku królewskimi krabami. Na pierwszy rzut oka nazwa pasuje jak ulał. Zwierzę ma głowotułów, pancerz zwany karapaksem, pierwszą parę odnóży zakończoną szczypcami. Na pozór idealny krab. Diabeł jednak tkwi w szczegółach. W przypadku kolczastego słodziaka jest nim liczba odnóży. Zwierzę ma ich trzy plus czwarte ze szczypcami. Kraby zaś – formalnie: zwierzęta zaliczane do infrarzędu Brachyura – mają o jedną parę odnóży więcej.

Ten szczegół jest niezwykle istotny. Pokazuje, że różowy malec, wbrew wyglądowi i nazwie, wcale krabem nie jest. Należy do infrarzędu miękkoodwłokowców (Anomura). Jego i krabów ostatni wspólny przodek żył w oceanach 250 mln lat temu.

Dlaczego natura wytwarza kraby?

Zwierzątko stanowi podręcznikowy przypadek karcynizacji. Tym słowem określa się zaskakujące zjawisko, polegające na tym, że wśród skorupiaków w wyniku ewolucji często pojawiają się zwierzęta podobne do krabów. Czyli mające zbliżoną budowę ciała, choć z krabami jedynie daleko spokrewnione.

Karcynizacja to z kolei efekt działania ewolucji zbieżnej (albo konwergencji). Powoduje ona, że na świecie mogą w różnych okresach i w różnych miejscach pojawiać się organizmy o podobnych cechach lub wyglądzie. I nie są wcale swoimi kuzynami. Ich podobieństwo to efekt zajmowania podobnych nisz ekologicznych i działania takiej samej presji selekcyjnej. Przykłady? I ptaki, i owady mają skrzydła. A rekiny (ryby) i delfiny (ssaki) – podobny plan budowy ciała.

Dorosły skorupiak
Dorosły osobnik należący do gatunku Neolithodes agassizii. Fot. Domena publiczna.

Mały miłośnik jazdy na gapę

Młodziutki przedstawiciel Neolithodes agassizii najprawdopodobniej trafił na statek naukowców przez pomyłkę. Ale nie ludzką, tylko własną. Wcześniej zdarzało się, że skorupiaki te widywano na strzykwach z rodzaju Scotoplanes. Scotoplanes bywają określane jako morskie świnie (nie mylić ze świnkami morskimi, czyli gryzoniami).

Morskie świnie to przydenne zwierzęta z półprzezroczystym ciałem. Padlinożercy, którzy spędzają całe dnie na morskim dnie, szukając resztek pożywienia. Neolithodes żyją na tych samych pustych, podwodnych równinach, pozbawionych naturalnych kryjówek. Dobrą strategią przetrwania, szczególnie gdy nie jest się jeszcze dorosłym osobnikiem, jest schowanie się pod nieszkodliwą strzykwę. I przejażdżka na jej brzuchu na gapę.

Być może więc złapany przez NOAA słodziak po prostu pomylił plastikową torbę naukowców ze strzykwą? – zastanawia się autorka artykułu na portalu ScienceAlert. I stał się gwiazdą naszego internetu przez przypadek?

Reklama

Źródła: ScienceAlert, NOAA

Nasza autorka

Magdalena Salik

Dziennikarka i pisarka, przez wiele lat sekretarz redakcji i zastępczyni redaktora naczelnego magazynu „Focus". Wcześniej redaktorka działu naukowego „Dziennika. Polska, Europa, Świat”. Autorka powieści z gatunku fantastyki naukowej, ostatnio wydała „Płomień” i „Wściek”. Więcej: magdalenasalik.wordpress.com
Reklama
Reklama
Reklama