Potwór z głębin sfilmowany. Powstało unikatowe nagranie kałamarnicy atakującej kamerę na głębokości kilometra
Przypadkiem naukowcom udało się sfilmować niezwykłe zdarzenie. Kamera badająca największe oceaniczne głębiny nagrała kałamarnicę żyjącą kilometr pod powierzchnią. Na unikatowym wideo widać fotofory zwierzęcia – czyli jego narząd świetlny.
W tym artykule:
- Co pokazuje nagranie kałamarnicy
- Jak wyglądał atak kałamarnicy
- Sekrety głowonogów
- Filmowanie kałamarnic
„Przekonaliśmy się, ile ten stwór ma w sobie złośliwości i sprytu” – pisał w III w. n.e. Klaudiusz Elian w dziele „O właściwościach zwierząt” (przeł. Anna M. Komornicka). Jakie stworzenie miał na myśli? Ośmiornicę, która od starożytności fascynowała marynarzy i innych ludzi, mających szczęście ją spotkać.
Ośmiornice, kałamarnice i mątwy należą do gromady głowonogów. Głowonogi zaś to jedne z najniezwyklejszych stworzeń, jakie żyją na Ziemi. I chociaż od czasów Eliana minęło prawie dwa tysiące lat, ciągle kryją bardzo wiele tajemnic. Szczególnie dotyczy to gatunków mieszkających głęboko pod powierzchnią oceanu – takich jak kałamarnica Taningia danae.
Co pokazuje nagranie kałamarnicy
Naukowcy z The University of Western Australia (UWA) pokazali właśnie niezwykłe nagranie Taningia danae. Powstało na Pacyfiku, na głębokości dokładnie 1026 m.
Co robi kałamarnica, kiedy widzi sprzęt badawczy w samym środku nieprzeniknionych ciemności, panujących w głębinach Pacyfiku? Używa fotoforów, czyli narządu świetlnego wykorzystującego bioluminescencję. To właśnie dwie jasne plamy widoczne na nagraniu. Ich zadaniem jest oślepienie potencjalnej ofiary. Tak by nie widziała zbliżających się do niej ramion.
Jak wyglądał atak kałamarnicy
– Kałamarnica podpłynęła do naszego aparatu, myśląc, że jest ofiarą, i próbowała ją przestraszyć ogromnymi bioluminescencyjnymi reflektorami – opowiada Heather Stewart z UWA. Fotofory Taningia danae są największe w królestwie zwierząt.
Następnie zaś kamera zostaje opleciona mackami. U kałamarnic, podobnie jak u innych głowonogów, stanowią one nie tylko narząd chwytny. W ramionach głowonogów znajduje się duża część neuronów zwierzęcia. Dzięki nim już za pomocą dotyku może ono ocenić, czy dana rzecz nadaje się do zjedzenia.
Sekrety głowonogów
I to właśnie robi przedstawicielka Taningia danae na powyższym filmie. Oślepia jedno z ramion kamery, obejmuje je, po czym – stwierdziwszy, że to nie jest pokarm – błyskawicznie ucieka. Cała „akcja” trwa tylko kilkadziesiąt sekund. Mimo to zachwyciła naukowców.
Nagranie powstało przypadkowo. Celem uczonych był hadal na Południowym Pacyfiku niedaleko miejsca zwanego Samoan Passage. Hadal to najgłębsza część oceanów, zaczynająca się ok. 5–6 km pod powierzchnią. Badacze opuścili tam kamerę, która na głębokości kilometra spotkała kałamarnicę.
Na filmie nie ma skali referencyjnej i kałamarnica wydaje się bardzo duża. Jednak sfilmowany osobnik nie był olbrzymem. Naukowcy szacują, że miał około 75 cm. Czyli znacznie mniej niż rekordzista, którzy mierzył dwa metry.
Filmowanie kałamarnic
Takie podwodne obserwacje są niezwykle rzadkie. T. danae nagrano na żywo po raz pierwszy zaledwie w 2005 r. Później widziano ją żywą w naturze tylko kilka razy. Informacje o tym gatunku zdobywaliśmy, gdy martwe osobniki były wyrzucane na brzeg albo gdy ich niestrawione resztki znajdowano w żołądkach wielorybów. Stąd każde nagranie kałamarnicy jest bardzo cenne – daje informacje o zachowaniach i miejscu życia tych wyjątkowych zwierząt.
Jeśli chodzi o rzadkość obserwacji, T. danae nie jest wyjątkiem. Kałamarnice bardzo długo czekały na to, by zostać sfilmowane. Udało się to dopiero w XXI wieku. Pierwszą żywą kałamarnicę nagrano w 2004 r. (a więc tylko rok przed T.danae). Dwóch japońskich naukowców poświęciło dwa lata, by uchwycić na wideo kałamarnicę olbrzymią (Architeuthis dux).
Do dzisiaj każde spotkanie z tym głowonogiem jest sensacją. Ostatnio udało się to w styczniu 2023 r. parze japońskich nurków. U zachodnich brzegów Japonii zaobserwowali oni ogromną, poruszającą się bardzo wolno kałamarnicę. Przypuszczalnie zwierzę było chore. To tłumaczyłoby, dlaczego pozwoliło ludziom zbliżyć się do siebie.
Źródła: The University of Western Australia, Live Science.