Prawie 100 mln rekinów ginie co roku. Tylko po to by zaspokoić aptetyt na zupę
Chiński rząd oficjalnie dawał dowody na to, że jest przeciwny takiej praktyce. Ale niestety jak dotąd wiele to nie dało.
Głowomłot zostaje wciągnięty na pokład rybackiej łodzi 800 km od wybrzeży Indonezji. Jego mięso jest niewiele warte, ale za kilogram płetw można dostać 200 dol. Rybacy chwytają rekina, obcinają mu płetwy i wyrzucają zwierzę, wciąż żywe, z powrotem do morza, by zatonęło.
Według niektórych szacunków 100 mln rekinów różnych gatunków może być zabijanych co roku głównie po to, by zaspokoić chiński popyt na zupę z płetwy rekina. W przeszłości większość płetw trafiała do południowych Chin, gdzie ta zupa jest popularnym daniem weselnym.
Rozpoczęła się jednak kampania walki z tym procederem, w którą zaangażowało się wiele sław, m.in. aktor Jackie Chan i były gwiazdor NBA Yao Ming. Jak twierdzą niektórzy, te starania mogły zmniejszyć azjatycki popyt na płetwy rekina o 70 proc.
Chiński rząd zakazał podawania zupy z płetw na państwowych przyjęciach. Nie jest jednak jasne, czy tempo rzezi rekinów naprawdę spadło. Daniel Pauly, badacz łowisk, twierdzi, że przez akcję rządu obcinanie płetw znikło z radarów zachodnich organizacji. A poza ekranami tych radarów proceder może trwać aż do odłowienia ostatniego rekina.