Reklama

W tym artykule:

  1. Cykl rozwojowy raflezji
  2. Jak wygląda największy kwiat świata
  3. Kto jest odkrywcą
  4. Zagrożenia dla przetrwania
  5. Uprawa prawie niemożliwa
  6. Światełko w tunelu
  7. Genetyczna ciekawostka
Reklama

Zacznijmy od tego, że raflezja Arnolda, mimo iż jest ogromnych rozmiarów – osiąga metr średnicy i wagę do 10 kg – nie ma korzeni, łodygi ani liści. Z punktu widzenia obserwatora cała roślina jest jedynie pojedynczym kwiatem. To zresztą największy kwiat świata. Jak zatem się odżywia i funkcjonuje? Pasożytuje na pnączu z rodzaju Tetrastigma, należącym do rodziny winoroślowatych, spokrewnionym z winoroślą.

Cykl rozwojowy raflezji

A zatem największy kwiat świata sam nie prowadzi fotosyntezy. Początki procesu wzrostu rośliny nie są jeszcze w pełni poznane, ale rośnie kosztem żywiciela. W pierwszej fazie rozwoju jest niewidoczna – ma jedynie formę włókien przerastających tkanki gospodarza. Jak długo rozwija się przed etapem pąka, tak naprawdę nie wiemy.

W końcu jednak na łodydze pnącza wykształca się obcy pąk, co może trwać dobrych kilkanaście miesięcy. Pąk ów przypomina główkę kapusty i osiąga ok. 30 cm średnicy. Gdy wreszcie dochodzi do jego pęknięcia, w ciągu jednego–dwóch dni rozwija się zeń gigantyczny pomarańczowy, pięciopłatkowy kwiat.

Jak wygląda największy kwiat świata

Struktura ta nie dość, że potrafi mieć metr średnicy, to jeszcze cuchnie padliną. Płatki są cętkowane plamkami w jasnym kolorze i pokryte guzkami czy wzgórkami. Otaczają płaski dysk, z którego prostopadle wyrastają masywne „kolce”. W środku owego dysku roślina utrzymuje płynny pyłek, stanowiący wabik przyciągający zapylające raflezję muchówki. Mięsistość płatków i ich kolor też mają wprowadzać w błąd owady, sugerując im górę mięsa.

Raflezja kwitnie przez 5–7 dni, po czym zamienia się w coś w rodzaju kałuży czarnej mazi, która z czasem zasycha. Pojedynczy kwiat jest jednopłciowy, męski lub żeński. Może ważyć nawet ponad 10 kg i z tego powodu oczywiście leży na ziemi. Ale skoro jest kwiat, to jest i owoc – stosunkowo niewielki, okrągły i gładki. Zjadają go wiewiórki i ptaki, rozsiewając przy okazji nasiona rośliny.

Nie jest do końca jasne, jak nasionka przenoszone przez mrówki czy drobne zwierzęta dostają się do potem do tkanek żywiciela. Prawdopodobnie gdy upadną przy jego korzeniach, wypuszczają pierwsze włókna, które dokonują inwazji na pnącze przez drobne uszkodzenia kory.

Raflezja w pąku / fot. Christian Edelmann / Shutterstock

Kto jest odkrywcą

Wiele popularnych źródeł podaje, że raflezja dla zachodniej nauki odkryta została przez Sir Thomasa Stamforda Rafflesa, oficjela Brytyjskiej Kompanii Wschodnioindyjskiej, przyrodnika z zamiłowania, oraz dr. Josepha Arnolda, członka brytyjskiego towarzystwa naukowego Royal Society. Panowie ci w trakcie wspólnej wyprawy do interioru Sumatry w 1818 r. znaleźli ów największy kwiat świata. Doktor Arnold wkrótce po zakończeniu wyprawy zmarł, a kwiat do naukowego rejestru zgłosił dopiero w 1821 r. Robert Brown. Nazwiska obu odkrywców zostały zaś upamiętnione w nazwie rośliny.

Prawdopodobnie jednak prawdziwym odkrywcą raflezji (choć akurat nie gatunku Rafflesia arnoldii) był francuski botanik Louis-Auguste Deschamps, który natknął się na nie na Jawie w latach 90. XVIII w. i opisał jako pierwszy. Jego notatki jednak zaginęły, czy też, jak mówią niektóre źródła, zostały przejęte przez Brytyjczyków. Tak czy inaczej, nie wykorzystał on swojego prawa do nadania kwiatowi nazwy.

Zagrożenia dla przetrwania

Największym problemem roślin z rodzaju raflezja jest utrata siedlisk. Lasy Południowo-Wschodniej Azji znikają bowiem w błyskawicznym tempie. Inną przeciwnością jest rzadkość występowania i krótki okres kwitnienia. Jeśli dodamy do tego, że kwiaty są nieliczne, a pyłek musi zostać przeniesiony z egzemplarza żeńskiego na męski w ciągu tygodnia, czas na zapylanie staje się bardzo krótki. Jakby tego było mało, pąki są zbierane przez ludność rdzenną, dla której jest ona naturalnym medykamentem.

Lasy tropikalne odrastają w zaskakująco szybkim tempie. Efekty widać już po 10 latach

Badacze odkryli, że lasy tropikalne szybko się regenerują. Co to oznacza dla świata?
Lasy tropikalne odrastają w zaskakująco szybkim tempie. Efekty widać już po 10 latach
fot. Getty Images

Uprawa prawie niemożliwa

Raflezje są bardzo kapryśnie. Kwitną rzadko i nieregularnie. Jak dotychczas nie udaje się ich hodowla w warunkach kontrolowanych. Rozwijają się tylko na stanowiskach, które same wybiorą.

Biologia rośliny nie została jeszcze dogłębnie poznana. Według badaczy niektóre populacje liczą zaledwie kilkaset osobników. Można więc spokojnie założyć, że nie wszystkie gatunki zostały już odkryte. Badanie międzynarodowego zespołu ekspertów, m.in. z brytyjskiego Oksfordzkiego Ogrodu Botanicznego, którego wyniki opublikowano w roku 2023, wykazało, że wszystkie 42 znane gatunki raflezji są narażone na wyginięcie. Z tego 25 zagrożonych jest krytycznie. Mimo to znakomita większość z nich nie jest objęta ochroną. Tylko jeden figuruje w czerwonej księdze gatunków zagrożonych Międzynarodowej Unii Ochrony Przyrody.

Trzeba tu podkreślić, że choć nie wszystkie gatunki raflezji są wielkości R. arnoldii, to wszystkie mają imponujące rozmiary. Budowa kwiatów i ich kolorystyka są bardzo podobne.

Sytuacja raflezji doskonale pokazuje, że ochrona roślin jest traktowana po macoszemu w stosunku do działań podejmowanych dla ochrony zwierząt. I to zła wiadomość dla tych roślin. Wiele raflezji występuje na stosunkowo niewielkich terytoriach. Z reguły tylko na jednej wyspie. Niektóre znaleziono tylko raz. Natomiast aż 67 proc. terenów występowania raflezji może w najbliższym czasie zostać wylesione i zamienione w użytki rolne, zazwyczaj plantacje palmy olejowej.

W ich oczach odbija się ludzkość. Orangutany mają "kulturę". Możemy nie zdążyć jej poznać

W tym samym czasie, gdy naukowcom udaje się odkrywać coraz to nowe zaskakujące fakty na temat życia orangutanów, przyszłość tych rudych małp staje pod znakiem zapytania.
W ich oczach odbija się ludzkość. Orangutany mają "kulturę". Możemy nie zdążyć jej poznać

Światełko w tunelu

Zachowaniu stanowisk raflezji może sprzyjać fakt, że ze względu na swoją niezwykłość ma ona potencjał, by stać się przyciągającą turystów rośliną ikoniczną. Czymś na kształt wielkich kotów w świecie zwierząt. Zwłaszcza, że jej odnalezienie też nie jest łatwe i przypomina trochę tropienie dzikiego zwierzęcia. Najlepsza jest w tym oczywiście ludność rdzenna, dla której takie zadanie może stanowić ważne źródło dochodów.

Coraz lepiej poznajemy też biologię rośliny i jest nadzieja, że poprawi to wyniki hodowli raflezji. Badacze wciąż pracują nad skutecznymi sposobami ich rozmnażania. Na przykład w Ogrodzie Botanicznym w indonezyjskim Bogor Sofi Mursidawati po latach prób udało się rozmnożyć raflezję. Ale ponieważ nie doszło do zakwitnięcia co najmniej dwóch egzemplarzy w tym samym czasie, nie wystąpiło też zapylenie (przyczyną było obumieranie zdecydowanej większości pąków). Badacze nie zdołali więc uzyskać hodowlanej populacji.

Reklama

Genetyczna ciekawostka

Prof. Charles Davis z Harwardu odkrył, że raflezja od swojego żywiciela pobiera nie tylko wodę i składniki odżywcze, ale także… geny. Jest to zatem tzw. poziomy transfer genów, który dotychczas znaliśmy tylko z organizmów znacznie prostszych, z niższych poziomów biologicznego życia, takich jak np. bakterie. Być może to genetyczne upodabnianie zwiększa sprawność raflezji w wymuszonej przez nią „współpracy" z pnączem.

Reklama
Reklama
Reklama