Archeolodzy z meksykańskiego Narodowego Instytutu Antropologii i Historii po raz pierwszy zaczęli podejrzewać, że na terenie przeznaczonym pod budowę nowego międzynarodowego lotniska Felipe Ăngeles mogą znajdować się ślady mamutów, jeszcze w listopadzie. W odległości zaledwie 19 kilometrów od planowanego lotniska pod koniec ubiegłego roku natrafiono na dwie pułapki na mamuty. W pułapkach znaleziono szczątki co najmniej 14 osobników mamuta kolumbijskiego.

Reklama

W maju tego roku zespoły wykopaliskowe odkryły, że na terenie wyschniętego jeziora Xaltocan znajduje się co najmniej 60 mamucich szkieletów. Od tego czasu liczba odsłoniętych szczątków się potroiła. Znaleziono już 200 szkieletów, a jeszcze więcej wciąż pozostaje pod ziemią i czeka na odsłonięcie.

W trosce o to, by w trakcie prac budowlanych nie uszkodzić cennych szkieletów, pracownikom budowy stale towarzyszy zespół archeologiczny, który monitoruje prace.

Śmiertelne sidła

Pedro SĂnchez Nava, archeolog z meksykańskiego instytutu, twierdzi, że odkrycie tak wielkiego cmentarzyska mamutów pomoże w ustaleniu, co ostatecznie było przyczyną wyginięcia praprzodków dzisiejszych słoni. W pierwszej kolejności przyjrzą się jednak przyczynom śmierci znalezionych osobników.

Badacze uważają, że ludzie mogli zabić część mamutów, których szczątki znaleziono w dołach w Tultepec, ale nie jest jasne, czy także ludzie przyczynili się do zepchnięcia ponad 200 zwierząt na dno jeziora.

Mamuty mogły utknąć w błocie przy brzegu jeziora, a następnie – nie mogąc się wydostać – umrzeć z głodu lub utonąć. SĂnchez Nava twierdzi, że taka sytuacja mogła mieć miejsce bez udziału ludzi, ponieważ trawy i trzciny jeziora przyciągały mamuty do żerowania. Z drugiej strony ogromna liczba znalezionych szkieletów może oznaczać, że ludzie urządzili na mamuty zasadzkę, aby zwabić je do wody – ocenia archeolog.

Wskazówek pozwalających wyjaśnić tę zagadkę, powinny dostarczyć badania laboratoryjne szczątków. Jednak nawet jeśli ludzie nie zabili tego stada celowo, to archeolodzy znaleźli dowody na to, że starożytni zamieszkujący te tereny używali narzędzi wykonanych z mamucich kości, a więc na ich śmierci zyskiwali.

W poprzednim stanowisku archeologicznym, które dotychczas było uznawane za rekordowe pod względem liczby odnalezionych szczątków mamutów, odkryto kości należące do 60 osobników. Mowa o wykopaliskach w Hot Springs w Dakocie Południowej.

Tajemnica sprzed 10 000 lat

Mamuty kolumbijskie przybyły do ​​Ameryki Północnej około miliona lat temu. Mogły osiągać wysokość nawet 4,3 metra, a niektóre osobniki przeżywały nawet 70-80 lat – podaje Science News.

Mamuty kolumbijskie nie posiadały tak bujnej sierści, jak te, które zamieszkiwały tereny Europy, a to ze względu na cieplejszy i łagodniejszy klimat. Te prehistoryczne olbrzymy zajmowały tereny od dzisiejszej Kanady po Nikaraguę i Honduras. Szacuje się, że wymarły między 13 000 a 10 000 lat temu.

Teorii na temat przyczyny upadku ich gatunku jest wiele. Znaczna część badaczy uważa, że za unicestwienie mamutów odpowiadają praludzie, którzy polowali na te zwierzęta nie tylko dla mięsa i skór, ale również ze względu na zagrożenie, jakie stanowiły dla ludzi.

Inne hipotezy mówią o zabójczych dla mamutów zmianach klimatu, które postępowały zbyt szybko, aby zwierzęta były w stanie się do nich przystosować i w wyniku których utraciły źródło pożywienia oraz siedliska. Z kolei ostatnie badania szczątków mamutów pokazują też, że winna mogła być genetyka – ostatnie mamuty były bowiem zmutowane, a w związku z tym mogły cierpieć na wiele uciążliwych schorzeń.

Reklama

Paleontolog Joaquina Arroyo-Cabralesa, który pracuje w instytucie antropologicznym w Meksyku, twierdzi, że najprawdopodobniej nie ma jednego głównego czynnika, a na wymarcie gatunków wpływ miała zarówno działalność człowieka, jak i zmieniający się klimat.

Reklama
Reklama
Reklama