Reklama

W tym artykule:

  1. Ryzyko erupcji wulkanu na Islandii
  2. Utrudnienia dla podróżnych
Reklama

Mieszkańcy Islandii od kilku dni żyją w obawie przed kolejnymi, jeszcze silniejszym trzęsieniami ziemi, a także możliwą erupcją kompleksu wulkanicznego Krísuvík.

Ryzyko erupcji wulkanu na Islandii

Naukowcy już od roku odnotowują wzmożoną aktywność fal sejsmicznych w tej części Islandii. Seria trzęsień ziemi może doprowadzić do pęknięcia powierzchni i erupcji wulkanów. Co prawda ostatni wybuch Krísuvík miał miejsce w 1340 r., ale coraz częstsze zjawiska przyrodnicze w regionie poważnie niepokoją badaczy.

Na początku marca wykryto wstrząsy, które są charakterystyczne dla ruchu magmy, co wskazuje na to, że erupcja może być nieunikniona. Lokalne władze zorganizowały już konferencje prasowe. W razie ewentualnego niebezpieczeństwa podjęto decyzję o zamknięciu części dróg, a okolice Krísuvík poddano stałej obserwacji sejsmografów. Magma może jedynie poruszać się pod powierzchnią ziemi, a następnie zatrzymywać, ale zawsze najrozsądniej jest brać pod uwagę erupcję. Tym bardziej, że w pobliżu znajduje się stolica kraju zamieszkała przez ponad 120 tys. ludzi.

Islandia dysponuje jedną najlepszych na świecie sieci monitorowania wstrząsów sejsmicznych. Władze państwa są też doświadczone w podejmowaniu środków bezpieczeństwa podczas erupcji wulkanów, dzięki czemu w razie ewentualnego wybuchu najprawdopodobniej uda im się nie ryzykować życia mieszkańców Reykjaviku. Co ważne, Krísuvík leży na tyle daleko od miasta, że niebezpieczeństwo uszkodzenia budynków jest bardzo niskie. Wypływająca z kraterów lawa może jednak zniszczyć okoliczne drogi. To z kolei utrudni dojazd do stolicy.

Reklama

Utrudnienia dla podróżnych

Mogłoby się wydawać, że ze względu na położenie geograficzne Islandii, erupcja Krísuvík nie wpłynie na inne kraje. Otóż nie do końca. Istnieje ryzyko, że wiatry przeniosą chmury popiołu nad Europę Zachodnią, co na jakiś czas utrudni ruch lotniczy. Nawet stosunkowo łagodny wybuch będzie wiązał się z tymczasowym zamknięciem portu lotniczego Keflavik. Podobna sytuacja miała miejsce latem 2010 r., kiedy uaktywnił się inny islandzki wulkan – Eyjafjallajökull.

Reklama
Reklama
Reklama