Reklama

Zwierzęta żyją w krainie wiecznych śniegów i lodów, a także na niemiłosiernie suchych i spalonych słońcem pustyniach. Są w najwyższych partiach gór i w głębinach oceanów. Wszędzie tam konkurentów i zwierzęcych wrogów jest co prawda mniej, za to surowość siedliska stawia nieprawdopodobnie wysokie wymagania.
W upale północnej Afryki bytują jedne z najosobliwszych ssaków – golce. Te małe, niemal pozbawione owłosienia gryzonie żyją w podziemnych koloniach zhierarchizowanych podobnie jak społeczności mrówek czy pszczół. Osobniki tworzące kolonię dzielą się na robotnice, żołnierzy i królową. Robotnice kopią tunele, gromadzą jedzenie i zajmują się młodymi; żołnierze bronią kolonii, a królowa poświęca się reprodukcji. Podziemne mieszkanie zapewnia golcom w miarę przyjemną i stabilną temperaturę.
Pustynia to nie tylko żar, ale także chroniczny brak wody. Dlatego żyjące na pustyniach zwierzęta imają się przeróżnych sposobów, aby ją zdobyć. Na przykład chrząszcz namibski do perfekcji opanował sztukę przemiany pary wodnej w krople wody. W czasie parnej nocy bądź mglistego poranka ustawia się pancerzem w kierunku wiatru, pochylając głowę do dołu. Cząsteczki pary osadzają się na silnie hydrofilowych pokrywach skrzydeł owada, następnie łączą w większe krople i dzięki grawitacji spływają specjalnymi rowkami w kierunku głowy, wprost do otworu gębowego spragnionego chrząszcza.
Dla niektórych zwierząt codziennością jest zmaganie się z ekstremalnym zimnem. Na przykład żyjące na Antarktydzie pingwiny cesarskie słyną z tego, że odbywają lęgi w czasie antarktycznej zimy, gdy temperatura powietrza dochodzi do –50OC. Wysiadywaniem jaj w tych skrajnie trudnych warunkach zajmują się samce, które dla ochrony przed mrozem skupiają się w zbite gromady, sprawiedliwie wymieniając się najcieplejszymi miejscówkami w środku stada. I oczywiście przez cały czas dbają o to, aby być ustawionym tyłem do wiatru. Po wykluciu się piskląt oboje rodzice koncentrują się na polowaniu na oceanie, a oczekujące na pożywienie maluchy zbijają się w „szkółki”, w których im tłoczniej, tym cieplej.
Kolejne ekstremum to głębiny oceanów. Rekord w ich penetrowaniu należy do kaszalota, który potrafi zanurzyć się na głębokość 2500 m i przebywać pod wodą nawet 90 minut. To dzięki zgromadzonemu w głowie zwierzęcia spermacetowi, czyli woskowatej substancji zmieniającej swój ciężar właściwy pod wpływem temperatury. Im głębiej kaszalot nurkuje, tym bardziej oziębia spermacet, który gęstnieje i staje się coraz cięższy, pozwalając zwierzęciu na coraz szybsze schodzenie w dół. Kaszaloty, tak jak inne wieloryby, przed zanurkowaniem wydychają powietrze z płuc, dzięki czemu nie przedostaje się ono do krwi i nie ma niebezpieczeństwa rozszerzania się gazów podczas wynurzania. Zapasy tlenu potrzebne na czas nurkowania gromadzone są w mięśniach wieloryba.
Problemu wynurzania się nie mają żyjące na stałe w zimnych i ciemnych głębinach drapieżne ryby głębinowe. Wszystkie są ciemnej, bliżej nieokreślonej barwy, ale na ich ciałach znajdują się liczne świecące punkciki. Dzięki nim osobniki tego samego gatunku mogą się rozpoznawać, gdyż spośród około 150 gatunków ryb głębinowych każdy charakteryzuje się innym wzorem świetlnym. Organy świetle służą rybom głębinowym także do odstraszania wrogów lub, jak w przypadku ryb żabnicokształtnych, wabienia zdobyczy. Należąca do żabnicokształtnych maszkara ma na głowie długi, cienki, wygięty do przodu wyrostek zakończony świecącym punktem. Gdy jakaś zaciekawiona ryba zbliży się do „światełka”, maszkara otwiera paszczę i połyka niesioną strumieniem wody ofiarę.

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama