Reklama

Wielkie koty są dziś w Azji rzadko spotykane, niemniej ich znaczenie duchowe sprawia, że ludzie starają się dbać o ich bezpieczeństwo.

Reklama

Lew azjatycki niegdyś przemierzał rozległe obszary Bliskiego Wschodu i Azji, jednak bezlitosne polowania i zabijanie w celu ochrony zwierząt hodowlanych doprowadziły do jego masowej rzezi. Pod koniec XIX wieku na świecie pozostało zaledwie 10 osobników.

Ostatnim schronieniem zwierząt stał się znajdujący się w zachodnich Indiach Park Narodowy Gir – obszar chroniony, na terenie którego w tym momencie populacja tych zagrożonych wyginięciem zwierząt zaczyna się zwiększać. Według danych z 2015 roku w parku Gir mieszka nieco ponad 500 lwów –i jest to całkowita populacja dzikich osobników na świecie. Dla porównania w 2010 roku było ich 411.

Podobnie jak jego afrykański kuzyn, lew azjatycki mieszka w stadzie, a polowaniami, na przykład na antylopy, zajmują się głównie samice. Z wyglądu lwy azjatyckie przypominają swoich afrykańskich krewnych, choć z reguły są nieznacznie mniejsze i żyją w lasach a nie na otwartych polach traw. Odznaczają się również charakterystycznym fałdem skórnym na brzuchu, a ich grzywy są mniej okazałe.

- Jest tak mało sukcesów jeżeli chodzi o ochronę zwierząt mięsożernych – podkreśla Gitanjali Bhattacharya, kierująca programami związanymi z Południową i Środkową Azją w Zoological Society of London. – Historia lwa azjatyckiego pozwala więc mieć nadzieję. Mamy powiększającą się populację, wspierającą społeczność oraz lwa, który na nowo przejmuje niegdyś zamieszkały obszar – dodaje.

Lwie serce

Ten sukces można przypisać wysiłkowi grup ochrony przyrody i zaciekłej ochronie zwierząt przez lokalne społeczności.

Ludzie mieszkający w pobliżu parku Gir darzą lwy głębokim szacunkiem i patrolują dżunglę w poszukiwaniu kłusowników. Choć nielegalne polowanie od dłuższego czasu nie jest tam problemem – twierdzi Bhattacharya.

Są „całkowicie na bieżąco, monitorują zagrożenia” – mówi.

Dla nich „lew jest nie tylko zagrożonym gatunkiem” – podkreśla w e-mailu Bhushan Pandya, członek Gujarat State Board for Wildlife i działacz na rzecz ochrony lwów azjatyckich. - Lew, król dżungli, jest symbolem siły i władzy.

Ten drapieżnik jest również religijną ikoną w hinduizmie; bogini Durga jeździ na lwie, a bóg Narasimha jest w połowie lwem.

Kocie roszady

Mimo tego naukowcy obawiają się, że jakaś choroba bądź klęska żywiołowa mogą usunąć całą populację z parku Gir za jednym zamachem. W ogrodach zoologicznych na świecie żyje kilka lwów azjatyckich, jednak nie ma planów wypuszczenia tych zwierząt, by móc stworzyć dziką populację.

By uniknąć takiego losu powstała inicjatywa rządu Indii, projekt zakładający ponowne wprowadzenie do lasów lwów azjatyckich poprzez przeniesienie kilku osobników z parku Gir do zlokalizowanego w innym stanie rezerwatu Palpur-Kuno Wildlife Sanctuary . Dzięki temu, jeżeli coś by się stało w Gir, lwy będą również w Palpur-Kuno.

Jednak plan ten okazuje się być kontrowersyjny. Choć Pandya wspiera pomysł translokacji, nie uważa, żeby Palpur-Kuno było odpowiednim miejscem dla lwów. Nie ma tam wystarczającej liczby zwierząt do polowań, zagrożeniem mogą być gangi kłusowników, a tygrysy – potencjalni rywale – już mieszkają w tym regionie – opowiada.

Co więcej, Department ds. Dzikiej Przyrody w stanie Gujarat również sprzeciwił się przenoszeniu zwierząt poza granice stanu i zasugerował, że lepiej im będzie w dwóch innych parkach na terenie tego samego stanu.

Pomimo braku porozumienia w tym temacie, Bhattacharya ma nadzieję, że inne projekty mające na celu ochronę wielkich kotów będą wzorować się na przykładzie lwów azjatyckich.

- Te zwierzęta mogą być inspiracją dla zwolenników ochrony mięsożerców na całym świecie - podkreśla.

Tekst: Kristin Hugo


Pomóżmy mieszkańcom Nepalu odzyskać normalne życie po trzęsieniu ziemi. Rok temu kataklizm zniszczył ten kraj, UNICEF zorganizował akcję pomocy dla Nepalczyków, w którą włączył się Robert Lewandowski! Dołączcie i wy!

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama