DeepSeek ma być przełomem w branży AI. Chiński chatbot nie kryje się z cenzurą
DeepSeek to nowy gracz na międzynarodowej arenie narzędzi sztucznej inteligencji. Po pierwszych zachwytach szybko przyszedł jednak czas na trzeźwe spojrzenie na ograniczenia i ryzyko, jakie ma wiązać się z używaniem chińskiego chatbota.
![DeepSeek ma być przełomem w branży AI DeepSeek ma być przełomem w branży AI](https://images.immediate.co.uk/production/volatile/sites/63/2025/01/DeepSeek-ma-byc-przelomem-w-branzy-AI-4a6fd27.jpg?quality=90&resize=980,654)
Spis treści:
DeepSeek jest chińską firmą, a w zasadzie młodziutkim startupem, która na początku tego roku udostępniła internautom bezpłatną aplikację chatbota. Na pierwszy rzut oka narzędzie przypomina ChatGPT, który od miesięcy jest używany przez miliony internautów na całym świecie. Z grup tematycznych w social mediach można dowiedzieć się, że chatbot służy wielu osobom nie tylko jako wsparcie w codziennych zawodowych obowiązkach, ale też doradca w innych życiowych kwestiach.
Tu rzeczywiście nietrudno przekroczyć cienką granicę i nadać AI osobowość. W końcu chatbot udziela odpowiedzi zredagowanych jak człowiek, przez co łatwo zapomnieć, że to tak naprawdę zespół algorytmów. Odpowiedzi udzielane przez ChatGPT można porównać do zaawansowanych odpowiedzi wyszukiwarek Google. Z tą różnicą, że dostajemy nie tylko pojedyncze hasła i linki, ale i rozwinięcia interesujących nas tematów. Nigdy nie mamy jednak pewności, czy sztuczna inteligencja nie wprowadza nas w błąd – może się mylić.
DeepSeek stosuje cenzurę
Kwestią czasu było, aż inny kraj poza USA uraczy świat swoim podobnym narzędziem. Padło na Chiny i firmę DeepSeek. Jako że sztuczna inteligencja mimo kontrowersji ma wielu entuzjastów i badaczy, chiński chatbot szybko zaczął być masowo testowany. I wtedy pojawiły się kontrowersje. Najpierw internauci zaczęli powątpiewać w bezpieczeństwo narzędzia DeepSeek. Potem okazało się, że odpowiedzi udzielane przez chińskiego chatbota są cenzurowane.
Na forach i w mediach społecznościowych pojawia się coraz więcej screenów z rozmów z chatbotem od DeepSeek. Jednym z pierwszych tematów sugerujących, że narzędzie może być cenzurowane była masakra na placu Tiananmen. Chodzi o w większości studenckie protesty organizowane wiosną 1989 roku na placu Niebiańskiego Spokoju w Pekinie. Wojsko stłumiło protesty, co skończyło się masakrą ludności cywilnej. Są to wydarzenia szczególnie niewygodne dla Komunistycznej Partii Chin, która jak się okazuje, dba o to, by DeepSeek zapewniał internautom ograniczony dostęp do wiedzy o historii Chin. Algorytm pod naciskiem próśb internautów wprost pisze, że nie może rozmawiać o Tiananmen. Podobnie kończą się próby łączenia chińskich przywódców z innymi znanymi dyktatorami. Bywa, że chatbot po prostu kończy wymianę wiadomości lub usuwa swoje odpowiedzi.
Chiński chatbot a prywatność
Tu pojawia się czerwona lampka. Jaki jest sens korzystać z narzędzia, które w tak jawny sposób jest cenzurowane? Bardzo możliwe, że ograniczenia dotyczą też wielu innych mniej oczywistych dla nas, Europejczyków, kwestii. Z czasem i one wyjdą pewnie na jaw. W końcu narzędzie od DeepSeek jest dostępne bezpłatnie dopiero od niespełna miesiąca.
Niepewność wśród internautów budzą również kwestie bezpieczeństwa i przesyłania danych osobowych do Chin (podobnie dzieje się w przypadku użytkowników TikToka). Użytkownicy mają co prawda wgląd w politykę prywatności firmy DeepSeek, ale nie wyjaśnia ona, w jaki sposób gromadzone dane (w tym historia czatów i przesłane pliki) są przetwarzane wewnętrznie. Wiadomo jedynie, że mają służyć „szkoleniu i ulepszaniu usług”. W regulaminie nie ma jednak wzmianek o anonimizacji czy zabezpieczeniach poufnych danych.
Co dalej z AI?
Mimo tak wielu kontrowersji i niepewności chiński chatbot od DeepSeek okazał się strzałem w dziesiątkę. Przynajmniej pod względem finansowym. W ciągu zaledwie kilku dni stał się jedną z najpopularniejszych aplikacji pobieranych na iPhone’y przez Amerykanów. Tym samym pokonał dotychczasowych gigantów AI. I można pomyśleć, że pewnie kosztowało to Chińczyków kilka razy tyle co twórców ChatuGPT. Jednak twórcy DeepSeek utrzymują, że aplikacja powstała za około 6 milionów dolarów amerykańskich. Dla porównania, narzędzie konkurencji pochłonęło na starcie 100 milionów dolarów.
Już teraz przewiduje się, że DeepSeek może spowodować krach na giełdach. Nas, internautów bombardowanych tzw. kontentem generowanym przez AI, bardziej powinno jednak niepokoić to, że chatbot od DeepSeek zdaje się zielonym światłem dla narzędzi kształtujących cyfrową rzeczywistość w sposób ściśle kontrolowany. To może być albo początek powstawania kolejnych takich narzędzi, albo ich koniec.
Nasz autor
Mateusz Łysiak
Dziennikarz podróżniczy, rowerzysta, górołaz. Poza szlakiem amator kuchni włoskiej, popkultury i języka hiszpańskiego.![Mateusz Łysiak Mateusz Łysiak](https://images.immediate.co.uk/production/volatile/sites/63/2024/12/IMG20241220143405-307bb1e.jpg?quality=90&resize=767,697)