5 informacji, które przydadzą się każdemu, kto marzy o podróży do Nowej Zelandii
Sprawdź, co warto zwiedzić, poznaj najważniejsze legendy. Po prostu nabierz apetytu i leć na Nowa Zelandię. Utwierdzisz, się że warto!
Podróżowanie po Nowej Zelandii stwarza iluzję – przez moment czujemy się eksploratorami. Archipelag cieszy się opinią jednego z ostatnich rezerwatów przyrody. Wszystko, co tutaj najcenniejsze nie jest dziełem człowieka.
Jeśli od dawna marzysz o podróży do krainy żyznych gleb, gór i jezior, zrób pierwszy krok - kup bilet. Liczne linie lotnicze oferują przeloty do Auckland. Bilet w dwie strony kupimy z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem nawet za blisko 3600 zł.
Co do zaoferowania ma Nowa Zelandia? Sprawdź poniżej.
1 z 5
Jak to wszystko się zaczęło?
Maorysi przypłynęli tu czółnami, najprawdopodobniej z Tahiti albo z Wysp Cooka. Zobaczyli „coś” i to „coś” nazwali Te Aotea Roa – „Kraina długiego białego obłoku”. Żyzne gleby, góry, jeziora i zimne powietrze. To było osiemset lat temu. Z czasem na Te Aotea Roa zaczęły ściągać kolejne pokolenia Maorysów. Łączyli się oni w klany i te klany prowadziły wojny przez następnych pięćset lat.
Potem na wyspę dotarli Anglicy. Różnie ich nazywano: osadnicy, kolonizatorzy, zabójcy. Strzelali do Maorysów jak do fok. Ograbiali ich z ziemi. Karczowali, wypalali i orali. Lasy przemieniły się w pola uprawne. Nowa Zelandia miała być „lepszą Brytanią”. Bogata w drzewa, ryby i zwierzynę łowną. Pierwsza baza myśliwska powstała w Dusky Sound na Wyspie Południowej. Foki zabijano tysiącami, a kiedy po kilkunastu latach ich populacja spadła o połowę, myśliwi zaczęli polować na wieloryby.
2 z 5
Jedno z najbezpieczniejszych państw na świecie
Przestępczość jest śladowa, wiele gatunków zwierząt i roślin objęto ochroną. Do kraju nie można wwozić owoców, kwiatów i nasion. Na lotniskach sprawdza się, czy nikt nie przywiózł ze sobą bakterii, które mogłyby naruszyć ekosystem.
Tutejsi politycy mówią o symbiozie uczuć i estetyk wielu kultur. Szczęścia szukają w Nowej Zelandii emigranci z wysp południowego Pacyfiku – Samoa, Tonga, Niue, a o pracę ubiega się coraz więcej Chilijczyków i Argentyńczyków. Na dobre zaadaptowali się Chińczycy. Teraz mówi się: „Ojczyzna ludzi, którzy chcieli zacząć od nowa”.
Od turystów, których pobyt nie przekroczy 3 miesięcy wiza nie jest wymagana. Przyjezdny musi jednak posiadać 1 tys. dol. NZ na każdy miesiąc pobytu lub 400 dol. NZ, jeśli wcześniej opłacił pobyt.
3 z 5
Czym Nowa Zeladnia wabi turystów?
Przyrodą. Pejzaż Nowej Zelandii to miasta i miasteczka na przecięciach szlaków komunikacyjnych i właśnie przyroda; majestatyczna, monumentalna, filmowa.
Trzech na czterech mieszkańców archipelagu żyje na Wyspie Północnej. To chyba wystarczający argument, by więcej czasu spędzić na południu. Obie wyspy nieznacznie różnią się wielkością. Północną zdominowały pastwiska, pola uprawne, rozległe plaże i wulkany. Południowa to góry, fiordy i przezroczyste jeziora.
Najlepiej wybrać się tutaj od grudnia do końca lutego, w porze letniej. Inni wybierają okres zimowy, kiedy niższe są nie tylko temperatury, ale i ceny.
Opłaca się wynająć samochód, a jeśli jest nas więcej, to bardziej ekonomiczny będzie kamper. Za samochód zapłacimy od 40 do 90 dol. za dobę w zależności od pory roku. 6-osobowy kamper to wydatek od 110 do 200 dol. za dobę.
4 z 5
Co zobaczyć w części północnej?
Gdy dotrzemy do Auckland, uciekajmy na przylądek Reinga. Dojedziemy tam szosą krajową SH1. Po drodze zatrzymajmy się na plaży 90 mil, którą upodobali sobie surferzy. Wydmy, piaskowe sanny i Morze Tasmana – im dalej na północ, tym woda w zatokach będzie cieplejsza. W rzeczywistości plaża 90 mil jest o 30 mil krótsza.
Dwadzieścia kilometrów od Hokiangi rośnie las Waipoua bogaty w agatisy. Nowozelandczycy traktują te drzewa ze szczególnym pietyzmem, bo większość okazów tego gatunku wyrąbano. Największy spośród tych gigantów – Władca Lasu – pnie się na wysokość 51 m i ciągnie soki z ziemi od przeszło dwóch tysięcy lat.
Jeśli ukaże nam się pobielona wapnem latarnia, za którą rozpościera się tylko ocean, to znaczy, że dotarliśmy na przylądek Reinga. Idylliczny obrazek, gdzie Pacyfik łączy się z Morzem Tasmana. Niektórzy Maorysi nadal wierzą, że ich dusze, po opuszczeniu ciał, wylatują z przylądka Reinga w wieczną podróż do Hawaiki.
5 z 5
Co zobaczyć w części południowej?
Na Wyspę Południową przepływamy promem. Więcej gór i jezior lodowcowych. Do tego ostre powietrze.
Do Góry Cooka prowadzi trasa łącząca Christchurch z Queenstown – kręte drogi, wąwozy i rozdoły. W końcu wyrasta przed nami wysoka ściana. Skały śliskie, wypolerowane. Wszędzie mgła. To najwyższy szczyt w Nowej Zelandii, 3754 m n.p.m. Przed 1991 r. był o 10 m wyższy, ale właśnie wtedy oberwały się skały.
Górę Cooka upodobał sobie Edmund Hillary, pszczelarz, który został najsłynniejszym nowozelandzkim himalaistą i który przeszedł do historii jako pierwszy zdobywca Everestu. To tutaj przygotowywał się do najważniejszego podboju. Nie wszyscy mieli tyle szczęścia co on. Zmienna pogoda i odrywające się kamienie pogrzebały na Górze Cooka ponad dwustu wspinaczy.
Kolejny punkt to Park Narodowy Fiordland. Kiedyś tę część zaliczano do Antarktyki. Płytka gleba nie sprzyja tu zakorzenianiu się drzew. Nieliczni wypatrzą takahe - nielota, który widnieje w wykazie gatunków wymarłych. Dużo łatwiej napotkać kakapo, modrolotki i kaki, a w Jaskini Kotłującej Się Wody iluminują świetliki.
Warto udać się do Zatoki Milforda. Deszcz pada tu przez 180 dni w roku. Czarne chmury, wiat. Od końca października do kwietnia szlak jest jednokierunkowy. Każdego dnia na trasę może wyruszyć najwyżej czterdzieścioro turystów, dlatego konieczna jest rezerwacja z wielomiesięcznym wyprzedzeniem. Przydrożne schroniska wyposażone są w kuchnie, toalety i prycze.