Reklama

W poszukiwaniu bohaterek do programu TVN „Kobieta na krańcu świata” przemierzam niemal cały glob… Pokonam łącznie 90 000 kilometrów, spędzę 150 godzin w powietrzu, w ośmiu krajach na trzech kontynentach nakręcę wraz z ekipą telewizyjną TVN setki godzin unikatowych materiałów. Wszystko po to, żeby pokazać Wam, jak żyją zwyczajne kobiety, które robią nadzwyczajne rzeczy. Bo historie moich bohaterek układają się w fascynującą, barwną mozaikę. Mają różne marzenia, żyją w bardzo odmiennych kulturach, wyglądają inaczej. To, co je łączy, to ogromna wewnętrzna siła, która sprawia, że są wyjątkowe. Niezależnie od szerokości geograficznej każda kobieta lubi się podobać, chce być podziwiana i dba o swoją urodę. Naprawdę! Nawet kobiety żołnierze potrafi ą po kryjomu uszminkować sobie usta, żeby lepiej wypaść w naszych kamerach czy korzystniej wyglądać na zdjęciach… Baba to zawsze baba!

Reklama

W Argentynie poznałam życie kobiety kowboja, która została gaucho, żeby zaimponować swojemu chłopakowi. Edith jest kruchą blondynką, jeździ konno, jakby się urodziła w siodle, kastruje byki, a w wolnym czasie gra w piłkę nożną. Żyje na stancji, gdzie pędzi bydło przez bezkresną Pampę. Z chłopakiem się rozstała...

W Wietnamie dryfowałam w domku unoszącym się na wodzie i nauczyłam się gotować mątwę z gospodynią o imieniu Bien. Jej największym marzeniem jest mieć jasną skórę i prowadzić salon urody. Tymczasem w obcisłej koszulce z napisem Versace i spodniach od Gucciego szykuje jedzenie rybom, które od pokoleń jej rodzina hoduje w specjalnych klatkach umieszczonych pod podłogą pływającego domu.

Chodziłam po polach minowych w Kambodży, chcąc poznać życie So Tonh, która jest dowódcą oddziału saperów. Zarabia miesięcznie 200 dolarów, co w kraju, gdzie większość ludzi musi przeżyć za mniej niż dolara dziennie, jest prawdziwym majątkiem. 40 stopni upału, mundur, kamizelka kuloodporna, hełm i 6 milionów min pod ziemią – to realia egzystencji So Tonh.

W Wenezueli spotkałam się z kobietami z fabryki piękna. W tym kraju piętnastoletnia dziewczyna dostaje na urodziny talon na operację plastyczną nosa i powiększenie piersi. W świecie macho to uroda jest jedyną przepustką do kariery dla dziewczyn z najbiedniejszych dzielnic Caracas.

Reklama

Carmen urodziła się w El Alto w Boliwii. Ponad połowa mieszkańców tego kraju żyje poniżej granicy ubóstwa, bez dostępu do czystej wody, opieki medycznej i edukacji. Carmen jest zapaśniczką cholitą, która walczy na ringu w tradycyjnym stroju Indian Ajmara, czyli w kolorowej falbaniastej spódnicy, chuście narzuconej na ramiona i w meloniku. Reszta jest już mniej barwna. Na moich oczach kobiecie wybijają ząb, leje się krew, a Carmen dostaje za tę walkę jakieś 10 dolarów. Próbuje za nie utrzymać przez tydzień siebie i dwóch synów… Więcej o ciekawych kobietach z krańców świata w programie oraz w książce „Kobieta na krańcu świata”.

Reklama
Reklama
Reklama