Reklama

Nie dość, że przy obfitych opadach do tutejszych ośrodków narciarskich właściwie nie można się dostać, nie dość, że jedyną rozrywką „apres-ski” jest ping-pong, to jeszcze trze- ba uważać, by nie narazić się na mandat policji obyczajowej. Do niedawna istniał tu podział nie na trasy łatwe i trudne, ale na męskie i damskie, po których panie jeździły w długich, czarnych czadorach. Ale przepisy i regulacje dotyczące obyczajowości są zmienne i dziś można już jeździć razem, a na-wet jechać razem w jednej gondolce, za to nie można razem stać. Stanie widać jest dużo bardziej intymne i do jednego wyciągu prowadzą dwie kolejki.
W ostatnich latach zmienił się strój narciarski. Przestały obowiązywać czadory, zaś obszerne spodnie znakomicie wpisują się w irańskie trendy w modzie, dyktowanej przez policję obyczajową. Można też jeździć bez chusty, pod warunkiem, że nie zdejmuje się czapki. Dizin – największa, licząca 16 tras stacja narciarska na Bliskim Wschodzie – też podlega procesom globalizacji. Niezależnie od nakazów mułłów, sportowa atmosfera poluzowała tu nieco przepisy dotyczące rozdzielności płci. Do Dizin zaczęli przyjeżdżać nawet ci Irańczycy, którzy nie zamierzają jeździć na nartach. Młodych przyciąga tu klimat swobody obyczajowej, dzięki której całymi dniami oddają się koedukacyjnemu piciu herbaty w schroniskach i restauracjach. Podczas gdy Dizin jest ośrodkiem flirtu i rekreacji, ośrodkiem sportu, nawet ekstremalnego, jest Szemsz. Tutejsza pionowa, zawsze zamuldzona półkilometrowa ściana budzi grozę podobno nawet w wytrawnych alpinistach.
Jeśli ktoś woli łagodne stoki i grzane wino, może wybrać Ski Dubai. Wprawdzie stok – jeden – liczy tylko 400 m, a wino jest bezalkoholowe, za to szwajcarska chata pachnąca fondue w sercu spalonej słońcem pustyni, a do tego możliwość ulepienia bałwana w miejscu, gdzie najsroższe burze i zamiecie niosą tylko tumany piachu – to jest coś! Doświadczyć tego można jedynie pod białą kopułą w Dubaju, w którym orientalne zamiłowanie do przepychu zmaterializowało się dzięki użyciu najnowszych technologii i nieskrępowanej wyobraźni. W tym roku niedaleko ogrodu zoologicznego z dinozaurami ma zostać oddany do użytku drugi stok narciarski, rewolucyjny. Powstanie pasmo górskie, na które poprowadzona zostanie kolej linowa. Lodowym mostem wyruszymy na spotkanie z polarnym niedźwiedziem, a w arktycznym akwarium zobaczymy zwierzęta z zimnych mórz. Efekty dźwiękowe i świetlne wzmocnią doznania.
Na drugim biegunie – pod względem technologicznym jedynie, w żadnym wypadku nie oryginalności – plasuje się marokańskie Ukajmadan, największa stacja narciarska Afryki, z 20 km tras. Wyciągi przypominają Szczyrk sprzed kilkunastu lat, ale trzeba przyznać, że pomysłowość i biznesowy zmysł Berberów zamieszkujących góry Atlas jest o niebo większa niż naszych górali. Nie czekając na pożyczki, wsparcie i zrozumienie, a nawet nie kłócąc się między sobą, zabrali się sami do modernizacji wyciągu krzesełkowego, gdy tylko zobaczyli, jak narciarze porzuceni przez wyciąg gdzieś w dowolnym odcinku góry, mozolnie ciągną na jej szczyt. Dziś górny odcinek wyciągu pokonuje się na ośle. Osioł świetnie radzi sobie w górach i narciarza wraz ze sprzętem wynosi na wysokość ponad 3300 m, a do tego nie każdy osioł jedzie tą samą trasą, może również podjechać trasą na życzenie, do wypatrzonego przez pasażera żlebu czy ścianki, co umożliwia świetny zjazd freerajdowy w nietkniętym śniegu.
NO TO W DROGĘ
- DOJAZD: Najlepiej samolotem do Teheranu, bilet w dwie strony przez Moskwę (Aeroflot) kosztuje ok. 1800 zł, dalej 120 km autobusem.
- NA GRANICY: Potrzebna wiza (337,50 zł); www.iranemb.warsaw.pl
- NOCLEG: W ośrodkach narciarskich ledwie kilka hoteli, a ceny wysokie, od 100 zł/ noc.
- KOSZTY: Obiad ok. 20 zł, ski-pass 20 zł/dzień
- INTERNET: www.iranmania.com/travel/tours/ski/default.asp

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama