Pokonać terminatora
Czy rzeka może być spieniona za bardzo? Nigdy dla miłośników raftingu!

O tym jak wygląda piątka, przekonuję się na własnej skórze na Nilu Błękitnym. Przed pierwszym progiem o piątym stopniu trudności nie mamy nawet czasu się przestraszyć. Wszystko dzieje się błyskawicznie – nerwowo wiosłujemy, widząc przed sobą skotłowaną wodę, następnie pada komenda „stop!” i zaraz później nasz ponton jakby się łamie. Ci, którzy siedzą z przodu, wpadają bezwładnie na tych z tyłu, a jedna osoba wylatuje za burtę. Po chwili łapie się jednak pontonu i wdrapuje na pokład. Jej początkowe przerażenie szybko ustępuje miejsca dumie – z rozbitka stała się bohaterem.
Przy drugim progu instruktor zapowiada kilkumetrowy skok. Już z daleka dochodzi do nas szum wodospadu – dźwięk robi się głośniejszy z każdą minutą. Mam wrażenie, że każdy z uczestników ma ochotę się wycofać, ale głupio mu się do tego przyznać. Nadrabiamy minami i próbujemy żartować, jednak im bliżej wodospadu, tym chwile ciszy stają się dłuższe. A potem – serce nagle podchodzi mi do gardła, ponton opada kilka metrów, po czym z zawrotną prędkością mknie jak po równi pochyłej pośród goniących nas grzywaczy. Mimo to nikt nie wypada za burtę i niedługo później cieszymy się z zaliczonego bystrza, podnosząc w górę wiosła.
Odpowiednio rwąca górska rzeka to element niezbędny do zorganizowania zwariowanego spływu pontonem (ang. raft). Skąd jednak wiadomo, czy rzeka nie jest zbyt niebezpieczna? Do określenia tzw. stopnia trudności rzeki służy międzynarodowa skala o rozpiętości od 1 do 6. Przy stanach pośrednich dostawia się plus, np. „WW 3+” („WW” to skrót od angielskich słów white water, oznaczających białą, czyli spienioną wodę, lub od niemieckiego Wildwasser, co znaczy „dzika woda”). Najłatwiejsza to jedynka, na której nurt jest leniwy, zakręty łagodne, głazy występują rzadko lub wcale, tak więc w wodzie możemy się znaleźć tylko wtedy, gdy sami do niej wskoczymy. Początkującym, którzy liczą na przyjemną, bezpieczną, ale już emocjonującą zabawę poleca się trójkę – co jakiś czas pojawiają się bystrza, czyli skalne progi ze sporymi falami. Maksymalna trudność dla raftingowców to piątka – z dużym spadkiem, wirami i bystrzami, na których prawdopodobieństwo wywrotki jest duże.
A co z szóstką? – dociekam. – To już dla samobójców – wyjaśnia instruktor, po czym dodaje, że pokonanie rzeki o szóstym stopniu trudności jest możliwe, ale tylko na kajaku. Niedługo później z bezpiecznego brzegu oglądamy przykład takiego progu – budzące respekt piekielną kipiel i wiry.
Oczywiście trudność rzek zmienia się w zależności od pory roku. Kiedy wody raptownie przybywa – za sprawą tropi-kalnych deszczy czy topniejących wiosną śniegów – spokojny zazwyczaj nurt zamienia się w szaloną wodną kipiel. Nic dziwnego, że jeśli spotkają się dwie osoby, które spróbowały raftingu na tej samej rzece w różnych miesiącach, ich wrażenia mogą być skrajnie różne!
Przodownicy do wioseł Każdy rafting przebiega według pewnego schematu. Zaczyna się od podpisania dokumentu, w którym poświadczamy, że jesteśmy zdrowi i świadomi ryzyka – bo przecież rzeka to nieprzewidywalny żywioł. Później dostajemy sprzęt: kaski, wiosła, kapoki, ewentualnie pianki (w zimnej wodzie nie da się bez niej wytrzymać). Odpowiednio ubrani rozpoczynamy szkolenie. Instruktor pokaże, jak efektywnie wiosłować i nie uderzać przy tym sąsiadów, co zrobić, jeżeli ponton się wywróci (co czasem się zdarza), jak się zachować po wypadnięciu za burtę i jak wyciągać „rozbitka” z wody. Następnie zajmujemy miejsca w pontonie i na spokojnej wodzie ćwiczymy komendy wydawane przez instruktora. Zapewne będą one wykrzykiwane w obcym języku, ale szybko się połapiemy. Przykładowo „stop!” oznacza, by zaprzestać wiosłowania, zaś „go!” – aby się do wioseł przyłożyć.
Czas przejść do sedna. Już nie ma komend „na niby”, tylko prawdziwa praca w grupie, rafting jest bowiem sportem zespołowym. Zadaniem załogi jest wykonywanie poleceń instruktora-kapitana. To on o wszystkim decyduje – którędy będziemy płynąć, omijając głazy, gdzie kto usiądzie (musi odpowiednio wyważyć ponton i zadbać o równe rozłożenie sił przy wiosłach). Zazwyczaj poszukiwani są ochotnicy na przód – to miejsce dla najbardziej doświadczonych. „Przodownicy” muszą naprawdę mocno wiosłować (reszta dostosowuje się do nich), biorą „na klatę” największe, frontowe bryzgi, poza tym podrzuceni na fali czy na głazie najbardziej ryzykują wypadnięcie.
A co jeśli już wylecimy za burtę? Przede wszystkim nie należy panikować. W nurcie górskiej rzeki sensowniejsze od prób stylowego pływania okazuje się spokojne leżenie na wodzie (kamizelka utrzyma nas na powierzchni) i spływanie nogami do przodu (w razie napotkania podwodnych kamieni lepiej się odbić od nich nogami, niż uderzyć głową). Daleko raczej i tak nie zapłyniemy, ponieważ obsługa szybko nas wyłowi – przy trudniejszych raftingach za pontonem płynie w kajakach specjalna obstawa.
Najmniej przyjemna sytuacja to taka, kiedy ponton się wywraca, a my znajdziemy się dokładnie pod nim. Na rzekach, na których istnieje ryzyko wywrotki, instruktorzy jeszcze przed wypłynięciem przerabiają z załogami symulację takiego zdarzenia, ucząc, jak odwrócić ponton i jak później do niego wejść z wody.
Trzy brzydkie siostry Zanim wybierzemy się na spływ, sprawdźmy, czy trudność rzeki i długość raftingu nie przekroczą naszych możliwości. W końcu ma to być przyjemność, a nie walka o przetrwanie. Rafting, zwłaszcza na trudnych rzekach, jest sportem podwyższonego ryzyka i wypadki się zdarzają, choć sporadycznie. Wbrew pozorom nie chodzi o utonięcia – najczęstsze są złamania rąk i nóg nieopatrznie wystawionych za burtę w momencie uderzenia pontonu o głazy.
Granicę wieku uczestników wyznacza zwykle stopień trudności spływu. Na niektórych rzekach, np. na Zambezi, wyznaczono dolny limit (15 lat). Na trasy rodzinne mogą się wybrać dziadkowie z wnukami. Na prostszych spływach, kiedy ryzyko wypadnięcia za burtę równa się zeru, umiejętność pływania nie jest niezbędna, bo i tak wszyscy muszą mieć na sobie kamizelki ratunkowe. Jeśli jednak kiepsko sobie radzimy z utrzymywaniem się na wodzie, zaznaczmy to w podpisywanym dokumencie i poinformujmy naszego kapitana – oszczędzi nas podczas zabaw kończących się przymusową kąpielą. Bardzo popularną rozrywką są walki między załogami pontonów (w ruch idą wiosła i zaczyna się wielkie ochlapywanie przeciwnika) oraz berek na burtach (nie ma siły – zawsze ktoś wpadnie do wody). Poza tym jest czas na podziwianie widoków, obserwowanie wodnych ptaków czy krótki przystanek w ciekawym miejscu.
Najbardziej jednak pamięta się nazwy bystrzy. Na pewno długo będziemy opowiadać, jak pokonaliśmy „Terminatora”, jak nas przemłóciło w „Wirówce” i jak wyglądają „Trzy Brzydkie Siostry” (bystrze na Zambezi). A że się baliśmy? Do strachu wywołanego ryzykiem jak najbardziej wypada się przyznawać. Bo przecież, jak mawiają niektórzy – nie ma zabawy bez ryzyka. Kontrolowanego oczywiście.
Rzeki, po których warto spłynąć (Subiektywna top lista autorki)
Nil Biały
Uganda, koło miasta Jinja Ze znanych mi raftingów zdecydowanie numer jeden! Mało jeszcze rozreklamowany, z bystrzami „piątkowymi”. Koszt 110 dol. (cały dzień, w cenie lunch).
Rzeka Zambezi
stanowi granicę między Zimbabwe i Zambią Najsłynniejszy spływ świata uważany za najtrudniejszy wśród komercyjnych ofert (chociaż moim zdaniem Nil Biały go przewyższa). Start z okolic miast Victoria Falls albo Livingstone. Koszt ok. 110 dol. za cały dzień (od strony Zimbabwe; od strony Zambii nieco drożej) plus 10 dol. za wstęp do parku narodowego.
Islandia
nietypowy kraj na rafting Dobra jest rzeka Hvítá przepływająca przez wodospad Gullfoss. Jedno miejsce trójkowe, woda bardzo zimna. Na koniec dostaje się kielich miejscowego ziemniaczanego bimbru. Koszt 3–4-godzinnej imprezy to 7990 koron islandzkich (ok. 190 zł).
Waitomo Cave
na Nowej Zelandii (Wyspa Północna) Rafting niezwykły, bo w jaskini i na dętkach. Koszt: 115 dol. nowozelandzkich (260 zł) za 3 godz. niesamowitych wrażeń. Tym, którzy wolą normalny spływ, polecam okolice Queenstown na Wyspie Południowej.
Rzeki alpejskie
Szwajcaria, Austria, Francja Średniej trudności. Ceny od ok. 40 euro za spływ trwający 3–4 godziny.
Chile
rzeki andyjskie Nurt większości z nich jest szybki, koryta kamieniste, więc dużo się dzieje i trzeba uważać. Koszt: „trójkowy” spływ malowniczym kanionem po rzece Maipo przy 8-osobowej załodze to wydatek ok. 120 dol. od osoby.
Rzeka Köprülü
Rzeka Trisula
Nepal, ok. 3 godz. jazdy od Katmandu Miejscami płynie bardzo leniwie, więc można cieszyć się górskimi widokami. Dobrym pomysłem jest spływ dwudniowy – z noclegiem w namiotach (albo przy ognisku), oczywiście tuż przy rzece. Cenowo atrakcyjny – wychodzi ok. 20–35 dol./dzień (w tym wyżywienie).
ekwipunek raftingowca
1.Organizatorzy zapewniają:
pianka
Obowiązkowa na górskich rzekach, zwłaszcza lodowcowych. Nawet w mokrej piance jest ciepło.
kapok
Nawet jeśli jesteśmy świetnymi pływakami, musimy go założyć. W razie wypadnięcia ułatwi wyciągnięcie rozbitka z wody.
wiosło
Pagaj, czyli wiosło z jednym piórem (tak nazywa się część wkładaną do wody).
kask
Szczególnie ważny na trudniejszych spływach, podczas których można uderzyć o skały.
2. Prywatne rzeczy:
kostium kąpielowy, ręcznik, rzeczy do przebrania Po zakończeniu spływu możemy być lekko wychłodzeni, warto więc zabrać polar lub sweter
krem z filtrem Poparzeń słonecznych można dostać nawet przy zachmurzonym niebie. Do tego ewentualnie okulary przeciwsłoneczne (koniecznie z tasiemką, żeby ich nie zgubić). Jeśli nie mamy kasku, przyda się czapeczka albo dobrze zawiązana chustka.
buty Jeżeli woda jest bardzo zimna, organizatorzy dają zwykle obuwie piankowe. Najczęściej pływa się jednak boso. W przypadku kamienistych rzek albo przy zejściach na ląd buty mogą się przydać (niech to będą np. mocno zawiązane siateczkowate adidasy albo dobrze zapięte sandały).
[Co z tą Polską?]
Nie mamy rzek nadających się do spływów pontonami. Są wprawdzie oferty „raftingu na Dunajcu”, ale ze względu na małą trudność rzeki niewiele ma to wspólnego z prawdziwą adrenaliną. Potraktujmy to raczej jako sympatyczną pontonową wycieczkę z ładnymi widokami. Za trasę ze Sromowców Niżnych do Krościenka (na wodzie ok. 2,5 godz.) zapłacimy ok. 70 zł od osoby. Jeśli jednak zorganizujemy grupę, wyjdzie taniej (informacje: www.rafttrek.eu).
Lepsza raftingowa propozycja (tego samego organizatora, za blisko 140 zł/os.) dotyczy wypadu na Słowację i spływu na rzece Bela w Tatrach Zachodnich. To już konkretna „trójka”, ale możliwa jedynie w maju i czerwcu.
Alternatywę stanowi znajdujący się w Krakowie sztuczny tor kajakarstwa górskiego, na którym spiętrzona woda stwarza warunki trudniejsze niż niejedna górska rzeka. Tor nie jest wprawdzie długi (320 m), ale do ćwiczeń nadaje się doskonale. Za skorzystanie z niego zapłacimy 80 zł za 2 godziny albo 50 zł za godzinę. Szczegóły: www.kkk.krakow.pl/raftingi.html
[WWW]
ww.rafting.com – strona po angielsku będąca przewodnikiem po różnych rzekach świata nadających się do raftingu. Dokładne opisy rzek, informacje o stopniu trudności i dodatkowych atrakcjach oraz o najlepszych miesiącach na spływ. www.xtremesport.pl/rafting. html – zawiera filmiki pokazujące rafting na różnych rzekach (efektownych wywrotek nie brakuje). www.internationalrafting.com – strona Międzynarodowej Federacji Raftingowej (IRF), głównie z informacjami o zawodach.
ZAPISZ SIĘ NA NEWSLETTER
Pokazywanie elementu 1 z 1
Zobacz także
Polecane
Pokazywanie elementów od 1 do 4 z 20
Edukacja bez granic: Akademeia High School i sukces w globalnym świecie
Współpraca reklamowa
Madera: raj dla miłośników przyrody i aktywnego wypoczynku
Współpraca reklamowa
Kierunek: Włochy, Południowy Tyrol. Ależ to będzie przygoda!
Współpraca reklamowa
Komfort i styl? Te ubrania to idealny wybór na ferie zimowe
Współpraca reklamowa
Nowoczesna technologia, która pomaga znaleźć czas na to, co ważne
Współpraca reklamowa
Wielorazowa butelka na wodę, jaką najlepiej wybrać?
Współpraca reklamowa
Z dala od rutyny i obowiązków. Niezapomniany zimowy wypoczynek w dolinie Gastein
Współpraca reklamowa
Polacy planują w 2025 roku więcej podróży
Współpraca reklamowa
Podróż w stylu premium – EVA Air zaprasza na pokład Royal Laurel Class
Współpraca reklamowa
Chcesz czerpać więcej z egzotycznej podróży? To łatwiejsze, niż może się wydawać
Współpraca reklamowa
Portrety pełne emocji. Ty też możesz takie mieć!
Współpraca reklamowa