Polska: naturalnie piękna
W sierpniowym numerze Travelera zachwycamy się Polską. Jest czym! Już dziś na na naszej stronie możesz poczytać o tym, co warto zobaczyć nad Bałtykiem. W końcu lato w pełni!

Mierzeja Rewska to miejsce dla wariatów, marzycieli, włóczykijów, ale przede wszystkim dla wiatroholików, dla których łapanie wiatru w skrzydła jest sensem życia. Wspaniałe silne wiatry, uzależniają wind- i kitesurferów. Są też klify do skakania z paralotnią dla szaleńców Ikarów, a pod stopami hektary granatowego Bałtyku. I Marsz Śledzia, który jest nie tylko fajną przygodą, ale też często przeżyciem mistycznym. Przez miejscowych Kaszubów Mierzeja Rewska nazywana jest w gwarze „Szperkiem” (wał, cypel). Jej główne miasto, czyli Rewa, to nadmorska wieś położona 10 km od Gdyni. 20 min samochodem. Tak, żeby zobrazować jej położenie: trójmiejską metropolię od strony Gdańska rozpoczyna Pruszcz Gdański, a kończy za Gdynią właśnie Rewa. A dalej już tylko morze. I foki, stałe bywalczynie Bałtyku. Bardziej rozrywkowi mogą też kojarzyć Rewę z gdyńskim festiwalem Open’er, który odbywa się w lipcu w pobliskim Kosakowie, na polach wojskowego lotniska. Rewę uwielbiają też gdynianie, którzy chcą odpocząć od miejskiego, betonowego bulwaru, białej floty i turystycznych rejsów (w stylu: czapki marynarskie i pluszowe foczki). Na tutejsze dzikie plaże przyjeżdżają po oddech, ale też na rybę i żeby popatrzeć na falujące nadmorskie trawy. I pospacerować po Mechelińskich Łąkach.
CHWYCIĆ WIATR W SKRZYDŁA
Pewne wiatry są wizytówką Rewy. Surferzy odwiedzający to miejsce mają swoją teorię, że oni ten wiatr zaklinają. Wystarczy poczytać tytuły komentarzy windsurferów o wiosce na różnych forach internetowych: kwiecień wiatroholików, maj – wiatr dyma, w sierpniu wiatr dmuchnie, aż żagiel napuchnie, wiatry listopadowe – fale sztormowe… Doskonałe warunki do surfowania wynikają z niezwykłej, fascynującej formy ukształtowania linii brzegowej. Niejeden geolog by się nią zachwycił. Chodzi o długi cypel wychodzący w morze. Ciągnie się on w głąb morza przez kilometr, dzieląc ciepłe wody Zalewu Puckiego od chłodniejszych i bardziej słonych wód Zatoki Gdańskiej. Stąd miejscowi rozróżniają dwa morza: duże i małe. Gdy stoi się twarzą do morza po prawej stronie, tzw. zawietrznej, nawet przy porywistym, bardzo silnym wietrze pozostaje pas gładkiej, niewzburzonej wody. Tworzą się w ten sposób wymarzone warunki do uprawiania windsurfingu i kite’a dla początkujących, ale i zaawansowani mogą się dobrze bawić. Oprócz szkółek surfingowych (sporo jest ich dla dzieci) z wypożyczalniami sprzętu (np. Rewska Szkuta) Rewa ma również małą przystań żeglarską. Tych, którzy śledzą wiatr w prognozach pogody, mogę zapewnić, że jest on tu codziennie. Tak jak w tej portugalskiej pieśni fado znad Tagu wpadającego do Atlantyku. Pieśni o 365 rodzajach wiatrów, które burzą spokój w głowie i każą gdzieś pędzić. Słyszałam i taką opowieść: o ludziach, którzy sprzedali dom w Rewie właśnie z powodu wiatru i wrócili do rodzinnego Wrocławia. Dzięki podmuchom od maja do września wody wokół Rewy lśnią kolorowo od jaskrawych żagli, latawców i śmigających po falach desek. A bary i przystanie rybne są pełne ludków w czarnych piankach. Albo ekip w kaskach i skórzanych kombinezonach na harleyach, bo wioska to również ulubiony cel przejażdżek motocyklistów, którzy wpadają tu na świeżo złowioną rybkę. I lubią poczuć wiatr we włosach. Z kolei na adeptów kursów nurkowych, płetwonurków, lubiących przeżywać przygody w głębinach czekają w wodach Rewy trzy zatopione wraki do penetracji, zarejestrowane przez Centralne Muzeum Morskie w Gdyni.
ZOSTAŃ ŚLEDZIEM
Poszarpaną mieliznę zamieszkują ptaki. Zdarza się też, że dziki wędrują po niej całą watahą z Półwyspu Helskiego. Gdyby nie sztucznie wykopany głęboki rów, zwany „głębinką”, można by na pieszo przez morze dojść aż do Jastarni. Jeszcze o jednym zaczarowanym, fenomenalnym zjawisku w Rewie trzeba wspomnieć. O wysepkach, które to pojawiają się, to znikają. O fragmentach lądu na powierzchni morza, w zależności od tego, czy wody Bałtyku opadają, czy wzrastają. Na fotografiach wygląda to zjawiskowo, wszystko lśni i błyszczy. Najlepiej to miejsce odwiedzić podczas corocznego Marszu Śledzia, który w tym roku odbędzie się 16 sierpnia. Przybywają na niego tłumy turystów, bo ma w sobie coś bibilijnego. Mistycznego. Przejście między Kuźnicą a Rewą zajmuje ponad sześć godzin. Według opowieści miejscowych rybaków to najpierw misjonarze chodzili po morzu, aby przedostać się do miejscowości na Helu i nauczać. Najstarsi mieszkańcy półwyspu wspominają, że zdarzało się im chodzić na skróty na drugi brzeg do kościoła albo żeby dostać się na targ do Gdyni. A dzisiaj na śmiałków, którzy podejmą się Marszu Śledzia, czyhają różne zagrożenia, zdarzają się cuda, w ludziach dokonują się przemiany. Bo w tej akcji chodzi o próbę charakteru, o determinację i chyba bardziej o samą drogę niż cel. Uczestnicy walczą z własną słabością i z trudnym żywiołem Północy. Nieraz zaplątują się w sieci rybackie zniesione przez sztormy na mieliznę, zmagają się z falami, solą i wiatrem. Widzą wystające z wody kikuty pogrzebanych statków, w tym łódź podwodną ORP „Kujawiak”. Potem nagle na horyzoncie pojawia się rajska wyspa z tysiącem ptaków: kormoranów i mew. I tam maszerujący dostają posiłek jak mannę z nieba. A dalej czyha już czarna czeluść – przegłębienie z wirami, sztuczny przekop, który ma 5 m głębokości, żeby między Zatoką Pucką i Gdańską mogły przepływać stateczki – małe jednostki.
Wracając do kliszy bibilijnej. Autorzy programu podzielili marsz na cztery etapy. Pierwszy to etap wiary. Kiedy uczestnicy wchodzą do lodowatej wody i oddalają się od brzegu Półwyspu Helskiego, po 500 metrach robi się coraz głębiej – płyną, ale muszą wierzyć, że zaraz wody nie będzie. Drugi etap: syndrom Mojżesza. Brodzą już w wodzie po kolana, a potem idą po wąskim pasie suchej ziemi pośrodku zatoki. Na wyspie Rewa Mew obcych przybyszów wita jak intruzów wędrowne ptactwo. W dużej ilości. Trzeci: etap próby. Trzeba przekąsić śledzia i zapić wódką, żeby mieć siłę stawić czoła najtrudniejszemu odcinkowi. Czwarty etap: walka o życie. Uczestnicy muszą pokonać pięciometrową „głębinkę”, trzeba płynąć, trzymając się lin przyczepionych do kutrów rybackich. Ten, który znajduje się najbliżej silnika, ma dodatkowe utrudnienie. Musi uważać, żeby nie zostać wkręconym. Aż w końcu po 6 godzinach w lodowatej wodzie z daleka majaczy Krzyż w Rewie – ziemia obiecana. Po wyjściu z wody przy Krzyżu wszyscy wyglądają jak rozbitkowie – wymoczone śledzie. Bladzi i sini. Albo jak święci, którzy chodzili po wodzie.
ODPOCZNIJ W MELANCHOLIJKACH
W krajobrazie pobliskich Mechelińskich Łąk – rezerwatu, dominują nadmorskie słone łąki z trawami, szuwarami i wydmami. Te żółte łąki falują jak morze. A na wydmach właśnie na trasie od Rewy do Mechelinek rozłożyła się największa na polskim wybrzeżu kolonia mikołajka nadmorskiego. To ściśle chroniona roślina, która wygląda jak nie z tej ziemi.
Miałam znajomego, który przyjechał w okolice Rewy na tydzień z zamiarem czytania literatury rosyjskiej. Tak chciał odreagować pracę w korporacji. A skończył, skacząc codziennie z klifu z paralotnią. Panorama stamtąd jest przepiękna. Na Zatokę Gdańską, a konkretnie widać wszystko od gdyńskiej Torpedowni po Cypel Rewski. Ma się hektary Bałtyku pod stopami, niebo w ramionach, a głowę w chmurach. I to właśnie przez te widoki, poczucie wolności i smagający po twarzy wiatr zakochał się w Rewie na zawsze. Literaturę rosyjską zostawia sobie na inne miejsca.
Olga Dębicka

Dziennikarka, pisarka, podróżniczka. Autorka książek m.in. Marka Hłaski widzenie świata, Fotografie z tłem. Publikowała od Dziennika Bałtyckiego po Dialog Deutsch-Polnisches Magazin, przez 12 lat związana z portalem z portalem Wirtualna Polska. Obecnie od ponad 15 lat stały współpracownik National Geographic.
Laureatka nagród dziennikarskich i literackich m.in.: Nagrody Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich (Polski Pulitzer), wyróżnienie pod patronatem Nowego Dziennika z Nowego Jorku, Pro Libro Legendo, Grand Press, nominowana do Polsko-Niemieckiej Nagrody Dziennikarzy, uhonorowana Golden Pen Top Journalist Award 2015.
Prywatnie mama małoletniego Kosmy, mieszka w Gdyni.
ZAPISZ SIĘ NA NEWSLETTER
Pokazywanie elementu 1 z 1
Zobacz także
Polecane
Pokazywanie elementów od 1 do 4 z 20
Edukacja bez granic: Akademeia High School i sukces w globalnym świecie
Współpraca reklamowa
Madera: raj dla miłośników przyrody i aktywnego wypoczynku
Współpraca reklamowa
Kierunek: Włochy, Południowy Tyrol. Ależ to będzie przygoda!
Współpraca reklamowa
Komfort i styl? Te ubrania to idealny wybór na ferie zimowe
Współpraca reklamowa
Nowoczesna technologia, która pomaga znaleźć czas na to, co ważne
Współpraca reklamowa
Wielorazowa butelka na wodę, jaką najlepiej wybrać?
Współpraca reklamowa
Z dala od rutyny i obowiązków. Niezapomniany zimowy wypoczynek w dolinie Gastein
Współpraca reklamowa
Polacy planują w 2025 roku więcej podróży
Współpraca reklamowa
Podróż w stylu premium – EVA Air zaprasza na pokład Royal Laurel Class
Współpraca reklamowa
Chcesz czerpać więcej z egzotycznej podróży? To łatwiejsze, niż może się wydawać
Współpraca reklamowa
Portrety pełne emocji. Ty też możesz takie mieć!
Współpraca reklamowa