Reklama

W tym artykule:

  1. Mateusz Waligóra w połowie drogi na biegun południowy
  2. Samotna wyprawa na koniec świata
  3. Tak Mateusz Waligóra zdobywa biegun południowy
Reklama

Mateusz Waligóra mówi, że „niematerialność celu” to „największy problem przemierzania pustyń”. Podróżnik ma doświadczenie w tej materii. W 2018 r. samotnie przeszedł mongolską część Pustyni Gobi. W 2022 r. ponownie zapisał się na kartach historii, kończąc trawers Grenlandii razem z Łukaszem Superganem.

Mateusz Waligóra w połowie drogi na biegun południowy

Od listopada podróżnik przemierza na nartach Antarktydę. Jego cel to biegun południowy. Jeśli ukończy wyprawę z sukcesem, dołączy do grona zaledwie kilku Polaków z tym wyczynem na koncie. Są to Marek Kamiński, Małgorzata Wojtaczka i Jacek Libucha.

Od kilku dni w tej części Antarktydy, którą przemierza Mateusz Waligóra, panuje dobra pogoda. – Przestało wiać, ale mimo tego marsz nie jest najłatwiejszy. Parę dni temu w trakcie śnieżycy spadło dużo śniegu. Teraz jest sucho, więc nie tworzy on zwartej skorupy, przypomina raczej sypki piasek. Trudno po czymś takim iść. Trochę przyspieszyłem, wyrabiam już regularnie 20 km. Muszę, żeby zdążyć – relacjonuje podróżnik.

Samotna wyprawa na koniec świata

Zależy mu, aby dotrzeć do bieguna południowego przed końcem sezonu przewidzianego na antarktyczne wyprawy. Na dotarcie tam ma jeszcze około miesiąca. Przeszedł już 600 km, a przed nim kolejne tyle. Jest więc w połowie drogi.

W połowie grudnia Waligóra świętował 36. urodziny torcikiem czekoladowym. Teraz czekają go samotne święta. Jak przyznaje, tęskni za rodziną i krajem. – To będą trudne dni – mówi.

Jakie są największe wyzwania w drodze na biegun południowy? Wspomniana niematerialność celu.

– Gdy wspinasz się na wysoką górę, niemal każdego dnia widzisz swój cel, punkt, do którego dążysz. Idąc na nartach przez Antarktydę, gdy ze względu na whiteout [białą ciemność] nie widzisz niczego wokół, twoja determinacja musi być ogromna. Nie zobaczysz celu przez dwa miesiące codziennej wędrówki – tłumaczy Mateusz Waligóra. – Ale on jest. Wiesz o tym. Niesiesz go w sobie.

Mateusz Waligóra wyrusza samotnie na biegun południowy. „Jestem zwolennikiem spontanicznego podejścia” [WYWIAD]

Do tej pory biegun południowy samotnie zdobyło tylko trzech Polaków. Mateusz Waligóra zamierza dołączyć do tego grona. Podróżnik rusza w kolejną wyprawę jeszcze w listopadzie.
Mateusz Waligóra wyrusza samotnie na biegun południowy
Mateusz Waligóra wyrusza samotnie na biegun południowy. fot. mat. prasowe

Tak Mateusz Waligóra zdobywa biegun południowy

Jak dodaje, nigdy nie był zwolennikiem powiedzenia, że „nieważny jest cel, tylko droga, która do niego prowadzi”. Według podróżnika zarówno cel, jak i droga są sobie równe. – Cel potrafi zmotywować w chwili słabości, usprawiedliwia trudy drogi. O ile jesteś w stanie go dostrzec w sobie – mówi.

Wszystko, co potrzebne, podróżnik ciągnie za sobą na pulkach – specjalnych sankach wykorzystywanych do tego typu wypraw.

Wyprawa na biegun południowy jest kosztowna. Mateusza można wesprzeć, kupując limitowaną książkę „Piąta Strona Świata” i biorąc udział w losowaniu nart, na których polarnik spróbuje zrealizować swój cel.

Reklama

Codzienne relacje z wyprawy można śledzić na oficjalnym profilu podróżnika na Facebooku.

Nasz ekspert

Mateusz Łysiak

Dziennikarz zakręcony na punkcie podróżowania. Pierwsze kroki w mediach stawiał w redakcjach internetowej i papierowej magazynu „Podróże”. Redagował i wydawał m.in. w gazeta.pl i dziendobrytvn.pl. O odległych miejscach (czasem i tych bliższych) lubi pisać nie tylko w kontekście turystycznym, ale też przyrodniczym i społecznym. Marzy o tym, żeby zobaczyć zorzę polarną oraz Machu Picchu. Co poza szlakiem? Kuchnia włoska, reportaże i pływanie.
Reklama
Reklama
Reklama