Reklama

Imię i nazwisko: Audrey Mestre
Urodzona/zmarła: 11.08.1974 r./12.10.2002 r.
Status: tragicznie zmarła
Kiedy poznała Francisca „Pipína” Ferrerasa, urodzonego na Kubie mistrza świata we freedivingu (nurkowania na wstrzymanym oddechu), miała 21 lat. W Cabo San Lucas, ośrodku nurkowym w Meksyku, Pipín chciał pobić rekord w kategorii no limits – zejść na 130 m. Polega to, w wielkim skrócie, na zjechaniu specjalną windą po linie na określoną głębokość, napełnieniu powietrzem balonu wypornościowego i szybkim wynurzeniu się. Audrey przyjechała do Cabo, by wypytać Pipína o fizjologię nurkowania na tak dużych głębokościach. Studiowała wtedy biologię morską na Uniwersytecie La Paz w Baja Kalifornia Sun i przygotowywała się do pisania pracy dyplomowej. Interesowała się ssakami, zwłaszcza delfinami, a woda była jej pasją od urodzenia. Przyszła na świat w Saint-Denis na przedmieściach Paryża. Gdy jej dziadek, nurek i mistrz połowów z kuszą, zobaczył wnuczkę po raz pierwszy, zachwycił się jej stopami – „wielkimi jak płetwy”. Rodzice, zapaleni płetwonurkowie, nadali córce angielskie imię Audrey, co znaczy „bogini wody”. Dziewczynka w wieku dwóch lat potrafiła pływać, w wieku czterech pokonywała na zawodach dzieci dwukrotnie od niej starsze. Nauczyciel pływania nazwał ją półrybą. Gdy miała 13 lat, przeniosła się z rodzicami do Meksyku i tam odkryła niezwykły świat rafy koralowej. Już wtedy wiedziała, co chce robić w życiu – zostać biologiem morskim.
Co sprawiło, że zamiast skończyć studia, zajęła się nurkowaniem na bezdechu? W Cabo, zaledwie cztery dni po jej spotkaniu z Pipínem, podczas treningu zginął w niejasnych okolicznościach jeden z asekurujących go nurków. Audrey po przeszkoleniu zajęła jego stanowisko na głębokości 50 m. Później, gdy już mieszkała z Pipínem w Miami, okazało się, że ma naturalne predyspozycje do uprawiania tego sportu – wytrzymywała bez oddychania ponad 5 min! Sumienne treningi pozwoliły jej pobić pierwszy rekord w 1997 r. – przy brzegach Wielkiego Kajmana osiągnęła 80 m. Kolejne były: rok później w Cabo (115 m), w 2000 r. w La Palma (125 m), w następnym roku w Ft. Lauderdale
(130 m). W 2002 r. podczas treningu na Dominikanie zeszła na rekordową głębokość 171 m. Miała wówczas 28 lat i znajdowała się w szczytowej formie – była lepsza nawet od swego sławnego męża Pipína Ferrerasa, człowieka chorobliwie ambitnego i skłóconego z całym środowiskiem freedivingu. Kilka dni po tym wyczynie świat obiegła wiadomość, że Audrey Mestre nie żyje.

Reklama

29 września 2002 r. Zespół nurkowy leci na Dominikanę, do Bayahibe Beach, gdzie 12 października Audrey podejmie próbę ustalenia nowego rekordu. Oprócz Francuzki na pokładzie znajdują się Pipín, Pascal Bernabé (doświadczony nurek asekurujący), Wiky Orjales (instruktor nurkowania), Carlos Serra (logistyk z Wenezueli) i kilka innych osób. Serra jest prezesem IAFD (International Association of Free Divers) – organizacji założonej przez Pipína i będącej w opozycji do oficjalnie uznawanej IADA (International Association for the Development of Apnea), która zatwierdza i weryfikuje wyniki nurków bezdechowych na całym świecie.


1 października. Pierwszy trening zakłada zejście na 115 m. Pascal zajmuje pozycję na końcu liny, Pipín na głębokości 80 m robi zdjęcia. Audrey zjeżdża windą, gdy niespodziewanie o coś uderza. Okazuje się, że to Pipín – zajęty podwodną fotografią... nie zauważył, że zniosło go z pierwotnej pozycji. Dwa dni później odbywa się kolejny trening, podczas którego Audrey ma osiągnąć 150 m. Lina jest jednak źle odmierzona i Francuzka schodzi tylko na 143 m. Mimo to Pipín przesuwa poprzeczkę jeszcze niżej – naciska, by podczas oficjalnej próby Audrey zanurkowała na 163 m, metr niżej, niż wynosi jego własny rekord. Dziewczyna się waha – rywalizacja nie jest dla niej ważna, poza tym nie chce konkurować z własnym mężem.
4 października. Podczas następnego treningu lina ma 165 m – dwa metry więcej, niż zostało ustalone z Audrey. Pipín „woli nie ryzykować, że znowu okaże się za mało”. Wszystko odbywa się jednak zgodnie z planem – pada, choć jeszcze nieoficjalnie, nowy rekord świata, o kilka metrów lepszy od ustanowionego latem 2002 r. przez Tanyę Streeter (160 m). Pipín zamieszcza w Internecie relację o wyczynie żony.
9 października. Pipín dochodzi do wniosku, że 163 m to za mało. „Dlaczego Audrey nie miałaby pobić 170 m? Taka ładna, okrągła liczba i nikt na świecie – ani mężczyzna, ani kobieta – nigdy się do niej nawet nie zbliżył”. Francuzka dokonuje tego wyczynu w środę, podczas próby generalnej. Wieczorem niechętnie przyjmuje gratulacje – oficjalne bicie rekordu ma się odbyć w sobotę i nie chce go zapeszać, poza tym ma powyżej uszu rozmów o nurkowaniu. Pipín nie ma jednak dość i mówi, by spróbowała zejść na 182 m. „Byłoby równe 600 stóp”. Przy stole zapada cisza. Wszyscy uważają, że nie powinna tego robić, a Carlos zarzuca Pipínowi wprost, że zżera go niebezpieczna ambicja. Ostatecznie zostaje ustalona głębokość 171 m.
12 października. Deszczowym rankiem Pipín schodzi na hotelowe śniadanie. W holu wpada na dziennikarzy, rozczarowanych, że nie ma z nim żony. Wraca do pokoju z bananem, mango i miodem, które układa przy oknie. To ofiary dla Olokuna – boga głębin. Pipín jest bowiem wyznawcą santerii, kultu obecnego głównie na Kubie, a wywodzącego się z wierzeń afrykańskich niewolników. Prosi żonę, by zawiązała na nadgarstku kawałek czerwonego materiału – dla Chango, bóstwa zjawisk atmosferycznych.
godz. 12.00. Ekipa w ponurych nastrojach kończy ładowanie sprzętu na katamaran – według planu nurkowanie powinno było się już rozpocząć. Pipín podjął decyzję, iż próba się odbędzie, mimo że pozostali uważają aurę za niesprzyjającą. W ciągu kwadransa dopływają na miejsce – kilka mil dzieli ich od plaży w miejscowości La Romana. Winda, zawieszona na cienkiej linie z teflonową powłoką, zostaje opuszczona na wodę. Pipín naprawia przeciekającą obudowę kamery, gdy nadpływają łodzie z dziennikarzami i widzami, otaczając ekipę nurkową hałasem i spalinami.
Godz. 15.00. Pojawia się Carlos z Aud-rey. Pipín, który ciągle siedzi w wodzie i naprawia kamerę, każe żonie rozpocząć rozgrzewkę. Zjawiają się kolejne łodzie. Nurkowie asekurujący szykują ekwipunek, zakładają skafandry i w pełnym rynsztunku czekają na sygnał do zejścia pod wodę. Audrey rozpoczyna wentylację, robi coraz głębsze wdechy i wydechy. Łodzie napierają, słychać rozmowy, śmiech, szum kamer i trzask aparatów. Zaczyna się pięciominutowe odliczanie poprzedzające zanurzenie.
0’00’’ Audrey zamyka oczy i szarpie linkę zwalniającą windę. Dopiero za trzecim razem blokada ustępuje i Francuzka znika pod wodą.
1’34’’ Głębokość 159 m. Pascal, który zajmuje najniższe stanowisko asekuracyjne, uderza w butle, dając sygnał Audrey, że zbliża się do końca liny.


1’42’’ Impuls na linie sygnalizuje osobom na katamaranie dotarcie windy do celu. Głęboko pod wodą Audrey usiłuje odczepić balon od windy, ale ta się zacięła. Po chwili udaje się ją odblokować. Odkręca kurek małego żółtego zbiornika z powietrzem. Jednak balon, który ma ją wynieść na powierzchnię w niecałe półtorej minuty, nie napełnia się. Zbiornik jest pusty! Mija cennych 17 sekund. Do akcji wkracza Pascal i próbuje dopompować balon mieszanką oddechową ze swojej butli. Ten przesuwa się zaledwie o 7 m i zatrzymuje się. Pascal nie ma balonu awaryjnego, który przyczepiony do nadgarstka Audrey, szybko wyniósłby ją na powierzchnię.
2’30’’ Pipín zakłada maskę i zanurza twarz, spodziewając się zobaczyć chmurę pęcherzyków zwiastujących pojawienie się Audrey. Zamiast nich widzi tylko linę niknącą w ciemnościach.
2’37’’ W tym czasie Audrey powinna już być blisko powierzchni lub nawet łapać pierwszy haust powietrza. Żadne z jej dotychczasowych nurkowań nie trwało dłużej niż trzy minuty. Tymczasem dziewczyna ciągle jest na głębokości ok. 165 m. Mija kolejnych 30 cennych sekund, nim wreszcie balon, napełniany z automatu Pascala, znów rusza, nierówno i powoli – zbyt wolno, by bezpiecznie zdążyć na powierzchnię.
3’50’’ Głębokość 120 m. Tu powinien czekać kolejny nurek asekuracyjny, ale kilka dni wcześniej postanowiono, że obejdzie się bez niego. Balon ponownie się zacina. Chwilę później Audrey traci przytomność i niczym liść zaczyna opadać w głębiny. Balon, uwolniony od ciężaru, samotnie sunie do góry i wkrótce wynurza się w chmurze pęcherzyków.
4’05’’ Głębokość 124 m. Pascal, który cały czas płynie wolno za Audrey, łapie dziewczynę. Nie może jej podać powietrza z automatu, bo Francuzka jest nieprzytomna. Przytrzymuje ją prawym ramieniem, lewą ręką łapie linę opustową i płynie do góry, do kolejnego nurka asekuracyjnego. Poważnie ryzykuje swoim zdrowiem i życiem – w ciągu ostatnich trzech minut pokonał ponad 80 m bez przystanków dekompresyjnych!
6’00’’ Głębokość 91 m. Pascal nie może się dalej wynurzać – jeszcze kilka metrów i będzie trupem. Chce przekazać Audrey kolejnemu nurkowi, znajdującemu się na 85 m, ale okazuje się, że Wicky’ego Moralesa nie ma na stanowisku! Może opuścił je, zamroczony narkozą azotową? Oddychał bowiem sprężonym powietrzem zamiast stosowanym na takich głębokościach trimiksem, czyli mieszanką tlenu, azotu i helu. Pascal nie ma wyjścia – czeka, usiłując zaczepić wokół talii dziewczyny pomarańczową boję sygnalizacyjną. Może gdy ją napompuje, ta wyniesie bezwładne ciało na powierzchnię.


Reklama

7’03’’ Pojawia się Pipín uzbrojony w butle. Odbiera Audrey z rąk Pascala i zaczyna się błyskawicznie wynurzać.
8’38’’ Audrey dociera na powierzchnię w ramionach męża. Minie kolejna minuta, nim wydobyta z wody spocznie na pokładzie katamaranu. Z jej ust i nosa wydostaje się różowa piana – znak, że w płucach znajduje się woda; puls jest jednak wyczuwalny. Szanse na pomyślną reanimację są w tym momencie minimalne, ale nawet one zostają zaprzepaszczone, bo na pokładzie nie ma ani zestawu do intubacji, ani defibrylatora. Ręczny masaż serca i sztuczne oddychanie metodą usta-usta nie przynoszą rezultatu. Kilka osób w łodziach kołyszących się w pobliżu katamaranu mdleje, szum kamer nie milknie. W końcu Audrey zostaje przeniesiona na motorówkę, która rusza w kierunku brzegu. Po minucie zanika oddech, po kolejnej przestaje bić serce dziewczyny. Kiedy karetka dojeżdża do lecznicy w La Romana, od wypadku mija godzina. Nic już nie da się zrobić. Lekarze stwierdzają zgon.

Przez wiele tygodni od tragicznego nurkowania zarówno Pipín Ferreras, jak i Carlos Serra odmawiali ujawnienia szczegółów wypadku. Kilka miesięcy później oficjalny raport IAFD za przyczynę śmierci Audrey podał „nie jeden powód, ale raczej wiele różnych czynników, od technologii po warunki w oceanie”. Jednym z „winnych” była lina opustowa. Podczas oficjalnego bicia rekordu zastosowano wersję cieńszą, by zminimalizować tarcie, i obciążono ją lżejszym balastem (betonowym zamiast z ołowiu), co powodowało dryfowanie liny. Używano jej, co prawda, także podczas treningów, ale wtedy panowały idealne warunki, a 12 października pogoda była sztormowa i fale jeszcze bardziej odchylały linę od pionu. To z powodu jej nachylenia oraz uszkodzonej powłoki teflonowej winda zacinała się, spowalniając zanurzanie i wynurzanie.

O tym mówi raport. Dlaczego nie wymienia innych przyczyn, a właściwie – karygodnych błędów popełnionych podczas bicia rekordu? Jak to możliwe, że zbiornik z powietrzem do napełniania balonu był pusty? Dlaczego nurkowie asekuracyjni nie mieli balonów awaryjnych, które wydają się być niezbędne przy tak ekstremalnych wyczynach? Dlaczego na odcinku 170 m nurków było zaledwie dwóch (powinni być rozmieszczeni co 20 m), na dodatek jeden z nich opuścił stanowisko?! Dlaczego na katamaranie zabrakło sprzętu do reanimacji? Gdyby go użyto, może udałoby się uratować Audrey. W końcu była młoda, zdrowa, a jej organizm przyzwyczajony do długiego bezdechu.
W 2004 r. Pipín wydał książkę Zanurzeni w Wielki Błękit, w której opisał życie z Audrey, wspólne treningi, bicie rekordów i wreszcie tragiczny wypadek. Po przeczytaniu zręcznie napisanej (w rzeczywistości nie przez Pipína) książki łatwo uwierzyć w idylliczną miłość tych dwojga i nieszczęśliwy zbieg okoliczności prowadzący do tragedii.

W 2006 r. Carlos Serra, bliski współpracownik Pipína, przerwał milczenie, wydając własną książkę. The Last Attempt (Ostatnia próba) to drobiazgowe śledztwo zdarzeń poprzedzających śmierć Audrey. Już sam lot na Dominikanę zdawał się przepowiadać nieszczęście. Pół godziny po starcie samolot zawrócił do Miami z przyczyn technicznych. Na pokładzie Audrey zdążyła się zwierzyć Carlosowi, że jest zmęczona ciągłym biciem rekordów, które dla Pipína są priorytetem, i że chciałaby odejść od męża. Pipín był niewiernym tyranem, narcyzem zawistnym o rekordy żony, nad którą znęcał się fizycznie i psychicznie. Jednak fakt ten był znany tylko jego najbliższym współpracownikom i starannie ukrywany przed mediami. Trzy dni przed oficjalnym nurkowaniem Audrey poprosiła Pipína o rozwód. Tragicznego dnia była bliska załamania. Carlos zastanawia się nawet, czy nie poddała się biernie losowi po stwierdzeniu na 171 m, że butla jest pusta. To właśnie brak powietrza w butli był główną przyczyną śmierci Audrey i za ten stan rzeczy Carlos oskarża Pipína. Bez odpowiedzi pozostawia tylko pytanie, czy Kubańczyk postanowił zabić swoją żonę, nie mogąc znieść myśli, że chce od niego odejść, czy pragnął zwrócić na siebie uwagę mediów, ratując ją w obecności kamer i dziennikarzy. Jeszcze przed nurkowaniem Pipín kazał sobie bowiem przygotować butle – czego, jak twierdzi Carlos, nigdy wcześniej nie robił – i których użył do zejścia po nieprzytomną Audrey. Osądzenie Pipína Carlos Serra pozostawia jednak czytelnikowi.

Reklama
Reklama
Reklama