Sierra Leone: Krew za diamenty
Uważane za najcenniejsze kamienie szlachetne na świecie. Mieszkańcy Sierra leone płacą za nie najwyższą cenę.
Maleńki diament leży na dłoni Maniego Sesse. To pierwszy kamień od wielu tygodni. Tygodni, które spędził, brodząc w błocie, przesypując gołymi rękami ostry żwir, przesiewając na drewnianym sicie wodnisty muł. Dla niego znalezisko oznacza premię, zwykle 30 proc. wartości oszacowanej przez właściciela kopalni jako dodatek do dwóch misek ryżu – standardowej wypłaty diamond diggers. – Nie mam wyboru – mówi Mani, stojąc po kolana w rwącym, mętnym strumieniu, który zalewa prywatną kopalnię w okolicach górniczego miasteczka Koidu, w zachodniej części Sierra Leone, niedaleko granicy z Gwineą – jego miejsce pracy od 25 lat. Od niedawna w kopalni towarzyszą mu także trzej synowie, którzy spędzają tutaj każde wakacje i czas wolny po szkole. Na zatrudnienie w innych zawodach prawie nie ma szans.
A wszystko z powodu diamentów. To one odegrały kluczową rolę w rozwoju gospodarczym w latach 60. i 70., przyczyniając się do wzrostu znaczenia sektora górniczego. Przez lata były źródłem bogactwa kolejnych dyktatorów i obiektem pożądania ich przeciwników, prowadząc w końcu do krwawej wojny domowej. W wyniku trwającego 11 lat konfliktu nazywanego „najokrutniejszym w najnowszej historii Afryki” zginęło ponad 50 tys. osób, a miliony zostało zmuszonych do opuszczenia domów. Świat obiegły szokujące zdjęcia i relacje dziecięcych żołnierzy.
– Nie chciałem ponownie fotografować tego dobrze wszystkim znanego obrazu Sierra Leone – mówi autor zdjęć Pep Bonet – dlatego w projekcie „Faith in Chaos”, którego tematem są konsekwencje wojny, próbowałem pokazać życie młodych ludzi poszkodowanych fizycznie i psychicznie z perspektywy ich nowego życia. Tego jak szukają dla siebie szansy w kraju, w którym nie ma szans .