Suwalszczyzna. W krainie ozów i łojm
Mało który region Polski może się poszczycić takim bogactwem krajobrazów i kultur co Suwalszczyzna. Tę historyczną krainę przedziela dziś granica polsko-litewska.
Jedną z ciekawszych miejscowości na Suwalszczyźnie są Sejny. Zachował się w nich dawny układ urbanistyczny – podłużny rynek, przy którym skupia się większość zabytków. Najważniejszym jest dawny klasztor Dominikanów z kościołem Nawiedzenia NMP i cudowną figurą Matki Boskiej z około 1400 r. Są jeszcze ratusz, synagoga, były kościół ewangelicki, XIX-wieczna zabudowa, ale przecież nie tylko budynki tworzą klimat danego miejsca. Miasteczko zamieszkują Polacy, Litwini i rosyjscy staroobrzędowcy, przed wojną żyli w nim także Niemcy, Żydzi, Cyganie, Białorusini i Tatarzy. Nie przypadkiem rozpoczął tutaj działalność Ośrodek „Pogranicze – sztuk, kultur, narodów”. Przygotowane przez miejscowy teatr młodzieżowy Kroniki sejneńskie, na które składają się m.in. opowieści, legendy i stare pieśni, są wystawiane od dziesięciu lat.
Z Sejn droga wiedzie do wsi ŻEGARY położonej nad jeziorem Gaładuś. W pobliżu wioski rozciąga się Bagno Krasno Gruda z ukrytymi w lesie jeziorkami torfowymi. Mieszkańcy okolic omijają to miejsce, wierząc, że przebywają tutaj łojmy – kapryśne litewskie diablice. Z drogi biegnącej wzdłuż zachodniego wysokiego brzegu jeziora Gaładuś widać malownicze zatoki, wysepki i cyple, także te należące już do Litwy. Później droga się rozdziela i łatwo się zgubić pośród pagórków, pastwisk i sosnowych lasów. Trzeba to potraktować jako okazję do poznania Małej Litwy – północno- -wschodniego skrawka „polskiej” Suwalszczyzny. Widniejące na tablicach podwójne nazwy: Widugiery, Pełele, Dziedziule, Połuńce, nie pozostawiają wątpliwości, że wkroczyliśmy na ziemie zamieszkane przez Litwinów. Trudno powiedzieć, gdzie się kończy jedna wieś, a zaczyna druga, bo domy oddzielają spore odległości. Można pomyśleć, że wystarczające, by sąsiedzi się jeszcze rozpoznawali na ulicy, i na tyle duże, by nie mieli siebie nawzajem dość. Taka luźna kolonijna zabudowa to efekt akcji scalania gruntów przeprowadzonej tu na przełomie XIX i XX w.
Stolicą polskich Litwinów jest Puńsk. Liczy około 1 100 mieszkańców, z których trzy czwarte jest narodowości litewskiej. Nic więc dziwnego, że działa tu jedyne w Polsce liceum ogólnokształcące z litewskim językiem nauczania. Język ten usłyszy się też w zajeździe na „przedmieściach” Puńska i w stojącym przy rynku neogotyckim kościele Wniebowzięcia NMP, gdzie msze odprawia się na przemian po polsku i po litewsku.
Z Puńska dojeżdżamy do trasy nr 655 łączącej Suwałki z Rutką-Tartakiem. Biegnie nią wschodnia granica Suwalskiego Parku Krajobrazowego. Na 63 km2 znalazło się tyle osobliwości, że wystarczyłoby ich na obdzielenie kilku innych terenów chronionych.
Jednym z miejsc, które warto zobaczyć, jest rezerwat Głazowisko Rutka. Nie zatrzymujcie się, jak większość turystów, przy pierwszych głazach narzutowych rozrzuconych na łące, ale idźcie dalej, wypatrując platformy widokowej. Można z niej dojrzeć ukryte między stromymi pagórkami urocze jeziorko Linówek utworzone w dawnym kotle wytopiskowym.
Noc trzeba spędzić w schronisku przy siedzibie dyrekcji Suwalskiego Parku Krajobrazowego w TURTULU. Kilka murowanych budynków przycupnęło nad Stawem Turtulskim, który powstał po spiętrzeniu wód Czarnej Hańczy na potrzeby młyna działającego tu do połowy ubiegłego wieku. Kiedy się stoi o zmierzchu na mostku przerzuconym nad zaporą, wsłuchuje w szum wody i patrzy na ocieniony drzewami staw, miejsce wydaje się magiczne. Z nieruchomej tafli wyłania się archipelag trzech zalesionych wysepek. To szczyty pagórków, tzw. ozów, będące częścią słynnego ozu turtulskiego – bodaj najpiękniejszego w Polsce tworu powstałego wskutek działalności lodowca. Ozy, ciągi regularnych wzniesień, tworzyły się w szczelinach lądolodu, którymi wypływała woda i osadzał się niesiony przez nią żwir i piasek. Oz turtulski w dolinie Czarnej Hańczy liczy 14 takich pagórków, z których trzy to właśnie wysepki na stawie. Żeby zobaczyć oz w pełnej krasie, a przy okazji inne polodowcowe osobliwości, np. wiszącą dolinę, trzeba się wybrać ścieżką poznawczą „Doliną Czarnej Hańczy” z Turtula do Błaskowizny. W czasie spaceru krawędzią stromej skarpy można się chwilami poczuć jak w górach. Obejrzenie miejsca, w którym Czarna Hańcza wypływa z jeziora Hańcza, wymaga wkroczenia na teren prywatny (na szczęście właściciel wyraża na to zgodę). Najgłębsze jezioro w Polsce (108,5 m) z daleka wygląda jak każde inne, ale gdy się podejdzie bliżej, uwagę zwracają kamieniste brzegi i niezwykle czysta woda.
We wsi Błaskowizna w co drugiej zagrodzie działa centrum nurkowe. Nad wodę zejść jednak niełatwo, bo wszędzie straszą napisy „Teren prywatny, wstęp wzbroniony”. Trzeba iść dalej niebieskim szlakiem, aż ukażą się obstawione samochodami parkingi. Tam da się zaobserwować osobliwą „faunę” jeziora Hańcza. Liczne bąbelki na powierzchni wody zdradzają obecność płetwonurków.
W parku można spędzić kilka dni. Warto wejść na Górę Cisową (256 m), symbol Suwalszczyzny. Nie pomińcie też WODZIŁEK – wsi staroobrzędowców z drewnianą molenną. Okolice Smolnik i widoki na jeziora Jaczno, Kojle i Perty docenili polscy filmowcy. Tu kręcono sceny do Doliny Issy Konwickiego i Pana Tadeusza Wajdy. Jest też Góra Zamkowa z grodziskiem jaćwieskim...
Na poznanie całej Suwalszczyzny – a jej część znajduje się przecież na Litwie – jeden weekend nie wystarczy.
1 z 6
Suwalszczyzna
2 z 6
Suwalszczyzna
3 z 6
Suwalszczyzna
4 z 6
Suwalszczyzna
5 z 6
Suwalszczyzna
6 z 6
shutterstock_9686530
Foto Shutterstock