Wyścig Koroną Gór Polski
5 „chodziarzy” w akcji: Grześ Kasia i Stefan Janek Kamil.

28 najwyższych szczytów
4 rano. Dźwięk budzika rozbrzmiewa w ciemnościach. Powoli wygrzebujemy się z ciepłych łóżek na ziąb. Na dworze pada. Zjadamy, a raczej wpychamy w siebie śniadanie – o tej barbarzyńskiej porze trudno mówić o normalnej konsumpcji. Znowu chleb, pasztet, mielonka... Po kilku dniach przestają smakować. Co gorsza, nie dają już energii na dalsze chodzenie. Jeszcze tylko pakowanie i ruszamy do samochodu. O wpół do szóstej wszyscy siedzimy już we wnętrzu busa i oczekujemy radosnego rechotu dieslowskiego silnika. Chwila niepewności, rozrusznik kręci bez zarzutu, za pojazdem rozpościerają się jednak kłęby siwego dymu. Po kilku nerwowych próbach uruchomienia motoru słychać wreszcie – kle, kle, kle, kle – uff… możemy ruszać. Przed nami wejście na Śnieżnik Kłodzki, po południu czekają w kolejce Jagodna, Orlica i Szczeliniec Wielki. Jak dotąd wszystko zgodnie z planem, może nawet ciut lepiej…
Tak zaczął się ósmy, przedostatni dzień naszej wyprawy. Jej celem było zdobycie w jak najkrótszym czasie Korony Gór Polski. Idea górskich koron powstała na początku XX w., kiedy to grupa „munronistów” postawiła sobie za cel stanięcie na każdym z 277 liczących powyżej 3000 stóp (914 m n.p.m.) szkockich szczytów Munros. Potem wyznaczono korony Ziemi (najwyższe szczyty wszystkich kontynentów) i Himalajów (wszystkie szczyty powyżej 8 tys. m n.p.m.).
W 1997 r. zaś Wojciech Lewandowski i Marek Więckowski za-prezentowali Koronę Gór Polski – listę 28 najwyższych szczytów ważniejszych pasm górskich naszego kraju (nie wszystkie z nich są najwyższymi – brane pod uwagę były tylko te góry, na które prowadziły znakowane szlaki turystyczne).
Większości turystów skompletowanie korony gór Polski zajmuje wiele lat. Rekord w jej zdobyciu ustanowiła w 2002 r. grupka studentów z Kielc. Zajęło jej to 11 dób i 8 godzin. – To da się zrobić szybciej – mówiłem memu bratu, gdy usłyszałem o tym osiągnięciu. – Znamy większość z tych szczytów, wszystko można zaplanować co do minuty!
Plan, który przygotowaliśmy, przewidywał zdobycie Korony w 9 dób i 8 godzin. Niestety, nie dane nam było wyruszyć. Zaważył brak kierowcy i odpowiedniego samochodu. Plan trafił do szuflady. Wciąż jednak żywiłem nadzieję na jego realizację. Gdy rozpocząłem studia w Warszawie, pomysł trafił na nieco żyźniejszy grunt. Wraz z Kasią, koleżanką z akademika, przyglądałem się zmaganiom znajomych studentów o pieniądze na ich wyprawy. Czemu nie mielibyśmy spróbować? Wkrótce dołączyli do nas Stefan, Grześ i Janek. Wszystkich łączyła ciekawość świata. Nasze pasje realizowaliśmy podczas studiów na Wydziale Geografii i Studiów Regionalnych Uniwersytetu Warszawskiego.
Czas naszej wyprawy zaczął biec 5 sierpnia o 6 rano, kiedy to mocno podekscytowani ruszyliśmy na Łysicę – najwyższy szczyt Gór Świętokrzyskich. Kolejne dni stanowiły dla naszej czwórki walkę z narastającym zmęczeniem i niewyspaniem. Ja odpowiadałem głównie za organizację, koordynację i maksymalne wsparcie „zawodników”.
Już pierwszego dnia okazało się, że powodzenie zależy nie tylko od nas, ale i od kondycji busa. Niepokojąco wzrosło zużycie oleju. Przed każdą przełęczą zastanawialiśmy się, czy aby uda się na nią podjechać. Nasz kierowca Wiktor z niepokojem przysłuchiwał się pracy silnika. Jako mechanik pasjonat wiedział i słyszał dużo więcej niż my. Wszyscy znajomi, do których dzwonił, sugerowali niezwłoczny zjazd do warsztatu. Wiktor jednak dzielnie zadecydował: – Będziemy jechać, dopóki silnik nie wybuchnie.
Mało znany Rudawiec z Gór Bialskich urzekł nas pełnią zieleni, wśród której wiódł szlak. Nic to, że w wielu miejscach konieczne było obejście grzęzawiska. Na szczyt szło się przez „tunel” przykryty zwalonymi drzewami, mchem, ograniczony odkrytą skałą, po której z wolna spływał strumyk. Samą kopułę szczytową pokrywało mnóstwo krzewów z jagodami. Czasem było nam zwyczajnie żal, że robimy to wszystko na czas. Że trzeba się spieszyć. Bo schodząc, raz jeszcze chciało się przysiąść w dolinie obok małego, wyścielonego mchem wodospadu.
Jeden z najpiękniejszych momentów wyprawy miał miejsce jednak nie w górach, a podczas powrotu samochodem do kwatery. Niewątpliwie na niezwykłość tej chwili złożyło się nasze wyczerpanie i zmęczenie. Siedząc na tylnych siedzeniach busa, spokojnie oglądaliśmy przez przednią szybę, jak sunący na luzie pojazd pokonuje czarną szosę. – Teraz cicho! Posłuchajcie… – Janek chciał wczuć się w nastrojowy klimat. I rzeczywiście. Samochód wydawał piękny dźwięk – coś jakby szum – jednak bez wyraźnego warkotu silnika, bez świateł samochodów jadących z przeciwka, bez latarni wokół jezdni. Tylko droga pośród pól zbiegająca do Nowego Gierałtowa w dolinie Białej Lądeckiej. Było w tym coś z magii...
Ósmego dnia przybliżyliśmy się do rekordu. Śnieżnik Kłodzki, Jagodna, Orlica i Szczeliniec Wielki zdobyte. Został nam jeden dzień. Pobudka jak zwykle o czwartej. Kryzys formy minął – wpadliśmy w rytm. O siódmej Skalnik, wpół do dziesiątej Skopiec, wpół do pierwszej Wysoka Kopa. Wszystkie w deszczu.
Przed 16 ruszamy na ostatnią górę: Śnieżkę. Jej szczyt zasnuwają chmury. Wieje. Gdy jesteśmy blisko wierzchołka, nagle wychodzi słońce. Zbliżamy się do szczytu. Jest 18:25. Zegary stop. Czas łączny – 8 dób, 12 godzin, 25 minut. Rekord pobity! Twarze piechurów mówią wszystko. Zmęczenie oplecione promykami szczerego uśmiechu.
Współpraca: Jan Ufnal, Stefan Czerniecki, Katarzyna Niedźwiedź, Grzegorz Wierzbicki
ZAPISZ SIĘ NA NEWSLETTER
Pokazywanie elementu 1 z 1
Zobacz także
Polecane
Pokazywanie elementów od 1 do 4 z 20
Edukacja bez granic: Akademeia High School i sukces w globalnym świecie
Współpraca reklamowa
Madera: raj dla miłośników przyrody i aktywnego wypoczynku
Współpraca reklamowa
Kierunek: Włochy, Południowy Tyrol. Ależ to będzie przygoda!
Współpraca reklamowa
Komfort i styl? Te ubrania to idealny wybór na ferie zimowe
Współpraca reklamowa
Nowoczesna technologia, która pomaga znaleźć czas na to, co ważne
Współpraca reklamowa
Wielorazowa butelka na wodę, jaką najlepiej wybrać?
Współpraca reklamowa
Z dala od rutyny i obowiązków. Niezapomniany zimowy wypoczynek w dolinie Gastein
Współpraca reklamowa
Polacy planują w 2025 roku więcej podróży
Współpraca reklamowa
Podróż w stylu premium – EVA Air zaprasza na pokład Royal Laurel Class
Współpraca reklamowa
Chcesz czerpać więcej z egzotycznej podróży? To łatwiejsze, niż może się wydawać
Współpraca reklamowa
Portrety pełne emocji. Ty też możesz takie mieć!
Współpraca reklamowa