Osobom obserwującym nasze starania w tworzeniu miejsc z dostępem do wody pitnej często trudno jest wyobrazić sobie, jak to właściwie robimy. Zazwyczaj słyszę, że sami kopiemy studnie. Uśmiecham się wtedy, bo choć źródła wody są głęboko pod ziemią, to nie można się do nich po prostu dokopać. Gdyby to było takie proste, nasza pomoc w Sudanie Południowym czy w Somalii nie byłaby potrzebna!
Rzeczywistość jest taka, iż mimo że pod powierzchnią kontynentu afrykańskiego znajdują się ogromne zapasy wody, wciąż brakuje logistyki i infrastruktury służącej do jej wydobycia. Sam proces wiercenia trwa ok. 10 dni, ale poprzedza go długotrwały wybór odpowiedniego miejsca oraz rozmowy z miejscowymi władzami. W Sudanie Południowym to ministerstwo infrastruktury wskazuje regiony, które najbardziej potrzebują studni, a później lokalni administratorzy podpowiadają, jakie dokładnie lokalizacje będą najdogodniejsze dla ich mieszkańców. Następnie wraz z ekspertami oceniamy właściwości geograficzne i geologiczne danej okolicy.
Istotnym elementem wiercenia studni jest zaangażowanie społeczności lokalnej, tak aby prawidłowe ich funkcjonowanie było także jej udziałem. Wśród mieszkańców wyłania się członków Komitetu Wodnego, który jest odpowiedzialny za nowo powstałą studnię – między innymi jej stan techniczny, sposób korzystania i czystość. Samym wierceniem zajmują się lokalni inżynierowie.
Tworzenie dostępu do wody pitnej to kosztowne przedsięwzięcie. Dlatego PAH wspiera mieszkańców Sudanu Pd. i Somalii, których nie byłoby stać na profesjonalną ocenę gruntów czy wynajęcie wiertnicy. Natomiast już na społeczności lokalnej ciążą wydatki związane z utrzymaniem studni w dobrym stanie oraz z bieżącymi naprawami. Według standardów międzynarodowych z jednej studni powinno korzystać nie więcej niż 500 osób, tymczasem wciąż tu istnieją regiony, w których nie ma ani jednej studni. Dlatego zachęcam do zapisania się do Klubu PAH SOS na www.pah.org.pl/opah/30/klub_sos.

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama