Bory Tucholskie rowerem. Czeka 200 km leśnych tras
To nie tylko jeden z największych w Polsce kompleksów leśnych, ale też jedyna w kraju sieć leśnych dróg. Kaszubska marszruta to w sumie blisko 200 km tras rowerowych: dzieli się na cztery szlaki po kilkadziesiąt kilometrów.
- Szymon Nitka
W tym artykule:
Ruszamy w Bory Tucholskie trasami Kaszubskiej Marszruty. Wiodą one przez okolice Chojnic, Czerska, Charzyków i Brus. Rozpoczynamy w Brusach. A ledwie kilkanaście kilometrów dalej stoimy już na zaporze na Brdzie w Mylofie – jednej z najstarszych tego rodzaju konstrukcji w Polsce, wybudowanej 170 lat temu, by zasilić wodami Brdy 30-kilometrowy Wielki Kanał Brdy. Nieopodal znajduje się popularna restauracja Aga – miejsce słynące z pysznych pstrągów z miejscowej hodowli i... weekendowych kłopotów ze znalezieniem wolnego stolika.
W okolicach Brus czy Mylofu znajdują się ogromne połacie wiatrołomów. To skutki huraganu, jaki przeszedł nad Pomorzem w sierpniu 2017 r. Trzy lata po dramatycznych wydarzeniach uprzątnięto połamane drzewa i wywieziono je z Borów. Wciąż jednak można natknąć się na sterty korzeni. Obok w eleganckich rządkach rośnie już zupełnie nowy las.
Przejazdy szutrowymi drogami rowerowymi przez zniszczone huraganem lasy były kiedyś atrakcją samą w sobie. Strzeliste sosny pięły się w górę, a między nimi biegły wąskie nitki szlaku poprowadzone po pasach przeciwpożarowych. Innowacja polegająca na wykorzystaniu leśnych ciągów przeciwpożarowych była możliwa dzięki uczestnictwu w projekcie dwóch nadleśnictw Lasów Państwowych: Przymuszewa i Rytla. To dzięki niej borowiackie drogi rowerowe zyskały jedną ze swoich największych zalet – odsunięcie od hałasu i spalin emitowanych przez auta jadące po okolicznych szosach.
Niedaleko Mylofu, nieco z boku Kaszubskiej Marszruty, podziwiamy budynek wyłuszczarni szyszek w Klosnowie. Stojące tu maszyny przez prawie stulecie odpowiadały za długotrwały proces wyłuszczania nasion różnych gatunków drzew. Mimo że dziś już nie pracują, wciąż znajdziemy tu dawne wyposażenie, w tym silnik Diesla z 1913 r., o którym z dumą i zaangażowaniem opowiada nam pracownik miejscowej stacji oceny nasion. Gdy wiele lat temu zaczynał pracę w tym miejscu, selekcja odbywała się jeszcze za pomocą tradycyjnych, wtedy niemal stuletnich metod. Może kiedyś powstanie tu unikalne muzeum leśnej techniki?
Na dłuższą przerwę, posiłek lub punkt końcowy dziennego etapu warto wybrać Chojnice, które Jan Długosz nazwał kiedyś kluczem i bramą Pomorza. To jedno z tych miast, które znacząco odmieniły swój wizerunek zaraz po zmianach ustrojowych w Polsce. W bogatej historii miasta, które przez wieki nazywało się Konitz, znajdziemy i wojnę trzynastoletnią, i potop szwedzki, i procesy czarownic. Oryginalna, zaprojektowana przez berlińskich architektów bryła neogotyckiego ratusza góruje nad pochyłym rynkiem z fontanną pośrodku, wzrok przyciągają też odnowione kamienice wokół.
Jeszcze niedawno tuż obok chojnickiego rynku przebiegała gwarna „berlinka” z Gorzowa do Elbląga, doskonale znana kierowcom z powodu betonowych płyt, którymi została wyłożona przez niemieckich budowniczych. Dziś głośny tranzyt samochodowy omija miasto dzięki niedawno oddanej obwodnicy. Od kilku lat także z Trójmiasta do Chojnic można dojechać bezpośrednio pociągiem.
Nawrócony myśliwy
60 km odizolowanych od spalin odcinków Kaszubskiej Marszruty sprawia, że wspólnym, aktywnym wypoczynkiem na łonie borowiackiej natury mogą się bezpiecznie cieszyć także rodziny z małymi dziećmi. W tym miejscu warto wspomnieć, iż niestety zdarzają się odcinki trasy, gdzie delikatna szutrowa nawierzchnia wymaga pilnego remontu, by tworzące się koleiny i zarastające pobocza nie odbierały przyjemności z jazdy.
Szutrowymi leśnymi duktami docieramy do Parku Narodowego Bory Tucholskie. To drugi najmłodszy i czwarty najmniejszy park narodowy w Polsce – zajmuje jedynie ok. 2 proc. powierzchni całych Borów. Szlaki Kaszubskiej Marszruty omijają jego zasadniczą część, warto więc jeden z rowerowych dni poświęcić na osobną wycieczkę w to miejsce. Naprawdę warto! Piękno leśnego boru sąsiaduje tu z krajobrazem sandrowo--pojeziernym. Co więcej, w 2021 r. w oddalonym o kilka kilometrów od parku Chocińskim Młynie planowane jest otwarcie Centrum Edukacji Przyrodniczej PNBT.
Trend edukacyjny w lesie dostrzegamy też podczas jednego z noclegów. Właściciel gospodarstwa agroturystycznego w Swornegaciach, gdzie się zatrzymujemy, okazuje się „nawróconym” myśliwym. Kiedyś dużo polował, dzięki czemu doskonale zna okoliczne lasy i zwyczaje mieszkającej tu zwierzyny. Teraz korzysta z tej wiedzy, prowadząc swoich gości na bezkrwawe łowy z lornetkami i aparatami fotograficznymi. I mimo że wciąż z sentymentem opowiada o wiszących na ścianach gabinetu myśliwskich trofeach, w tym pięknych jelenich porożach, to wszyscy zauważamy, że dzisiaj ogromnie cieszy go, że do ukochanej zwierzyny już nie strzela.
W okolicach parku narodowego, nad jeziorami Charzykowskim i Karsińskim, znajdują się dwie znane miejscowości wypoczynkowe tej części Borów Tucholskich: Charzykowy i Swornegacie. Obydwie w sezonie dysponują sporą ofertą noclegową i gastronomiczną, choć – będąc uczciwym – atmosfera, jaką latem tu zastajemy, nie zachęca do spędzania czasu w tych miejscach. Dmuchane zabawki i chińszczyzna na straganach nie są dla nas, więc nasz pobyt tutaj ograniczamy zwykle do rybnej obiadokolacji w ulubionej restauracji.
Na koniec, przed powrotem do czekającego w Brusach auta, zaglądamy ponownie do może najbardziej wyjątkowej atrakcji przy szlakach Kaszubskiej Marszruty. To tajemniczy, choć jednocześnie kameralny i ciepły ogród rzeźb zmarłego w 2013 r. lokalnego artysty. Józef Chełmowski pozostawił po sobie niezwykłą artystyczną schedę, dowodząc, że określenie „Leonardo da Vinci z Kaszub” nie wzięło się znikąd. Rzeźby, obrazy i oryginalne instalacje zgromadzone w stodole i w domu twórcy zdradzają niezwykłą osobowość autora. Nie można być w Borach Tucholskich i nie zajrzeć do niewielkiego gospodarstwa prowadzonego przez wdowę po artyście. Warto przy okazji odwiedzić galerię miejscowej sztuki i centrum informacji turystycznej w Chacie Kaszubskiej – tuż obok gospodarstwa państwa Chełmowskich.
INFORMACJE PRAKTYCZNE
Start
Najlepszymi miejscami do rozpoczęcia wycieczki są Chojnice i Czersk – do których można dotrzeć pociągiem, a także Brusy i Swornegacie – większe miejscowości, gdzie można pozostawić samochód na kilka dni. n W punktach informacji turystycznej w Chojnicach i Brusach, a także niektórych obiektach na trasie, można otrzymać bezpłatną mapę Kaszubskiej Marszruty.
Rower
Najlepszym rowerem na weekend w Borach Tucholskich będzie ten crossowy, trekkingowy lub jedna z odmian tzw. roweru górskiego – na szerszych oponach. To ze względu na odcinki szutrowe i bardziej piaszczyste boczne drogi leśne, o które można przedłużyć trasy Kaszubskiej Marszruty.
Nocleg
W każdej z miejscowości w Borach są gospodarstwa agroturystyczne o różnym standardzie. Najwięcej w Swornegaciach, Charzykowach i Czersku, ale też w Brusach i Męcikale. Ceny: 25–100 zł za noc. Do dyspozycji gości są też obiekty o wyższym standardzie: pensjonaty i hotele w Chojnicach i Swornegaciach. Od 150 zł w górę za pokój. Inna opcja to kempingi; od kilkunastu złotych za dobę. Np. na Campingu Tamowa w Chmielnie zapłacimy 14 zł od osoby plus 12 zł za parking samochodu. Postawienie przyczepy lub jej wynajem to koszt: 13–18 zł, zależnie od jej wielkości.
Warto wiedzieć
Na trasach Kaszubskiej Marszruty można spędzić nawet kilka dni. Rozrzucenie miejscowości i punktów dojazdowych ułatwia planowanie wycieczek. Dzięki łatwemu transportowi w okolice Chojnic, bez trudu można zorganizować również jednodniowy wypad. W tak trudnych (po huraganie) dla Borów Tucholskich czasach warto zachować się odpowiedzialnie i wspomóc miejscowych przedsiębiorców. Zakupy na drogę zróbcie u kaszubskich sklepikarzy, tam też kupcie pamiątki z wyjazdu. W miejscowych domach można też przenocować.