Pojezierze Olsztyńskie to kraina pięknej przyrody i ciekawej historii. Tu zjecie najlepsze jagodzianki
Jakie atrakcje oferuje Pojezierze Olsztyńskie? Między innymi jagodzianki, hutę szkła i arboretum. Oto warmińsko-mazurskie ciekawostki.
W tym artykule:
- Jezioro Pisz i Pisa Warmińska
- Barczewo
- Olsztynek
- Arboretum w Kudypach
- Olsztyn
- Pojezierze Olsztyńskie – informacje praktyczne
Cisza. Absolutna cisza. Czas w obliczu takiej głuszy staje w miejscu. Nie mam odwagi poruszyć wiosłem, bo zburzę naturalny, panujący tu porządek. Słońce coraz śmielej odbija się od tafli jeziora Pisz. Lekki powiew wiatru wprawia w ruch sztywne źdźbła trzcin, gdzieś w oddali odzywają się ptaki. Ale za chwilę znów wszystko milknie.
Jezioro Pisz i Pisa Warmińska
Muszę jednak płynąć dalej, zanim pozostali letnicy, którzy właśnie biorą prysznic, jedzą jajecznicę lub popiją kawę na kempingu w Tumianach, skąd wypłynęłam, złapią za wiosła swoich kajaków. Na przystani ktoś rzucił, że widział tu czaplę siwą i kormorany. Z uwagą zatem wpatruję się w gęstwiny, które mijam. Mój kajak jest mały, zwinny i posłuszny. Między trzcinami radzi sobie jak ryba w wodzie. À propos, Pisz jest obficie zarybiony. Można tu złowić sandacza, szczupaka czy węgorza.
Tymczasem jezioro zaczyna się zwężać, wpływam w wąską wstęgę rzeki Pisy Warmińskiej. Miała być urzekająca, spokojna, okiełznana. Owszem, jest spokojna, ale na szczęście nie brak jej dziewiczości i szaleństwa. By przepłynąć pod drzewami, muszę się położyć. By ominąć powalone konary, gęste trawy i pałki wodne, manewruję do utraty tchu. Niezła frajda.
Patrzę przed siebie – w zwierciadle wody odbijają się intensywnie zielone, młode jeszcze liście drzew. Jest i żuraw, który ciężko podnosi się do lotu, za nim zrywa się kolejny i jeszcze jeden. Chyba spłoszyłam całą rodzinę. Przestaję zatem wiosłować, znów wsłuchuję się w ciszę.
Barczewo
Pisa Warmińska wypływa z oddalonego nieco ponad 20 km od Olsztyna jeziora Pisz i uchodzi do jeziora Wadąg. Leniwie płynie także przez kanały i cieki wodne miasteczka Barczewo zwanego przez mieszkańców – z przymrużeniem oka – małą Wenecją. Spływ kajakowy można skończyć w lesie przy moście w Zalesiu, na półmetku Pisy (wtedy przepłynięcie ok. 8 km zajmuje 2 godz.), i do Barczewa dostać się rowerem. Można też popłynąć nieco dalej, przez wąski kanał aż do jeziora Orzyc, i dopłynąć z powrotem do Tumian (kolejne 2 godz.).
Ja jednak wyskakuję z kajaka w Zalesiu. Do Barczewa jadę rowerem (można je tu wypożyczyć). Mam w planach odwiedziny Saloniku Muzycznego Feliksa Nowowiejskiego. Autor muzyki do „Roty” Marii Konopnickiej spędził w mieście (będącym wówczas w granicach Prusów Wschodnich) wczesne dzieciństwo. Muzeum poświęcone kompozytorowi powstało w miejscu, w którym niegdyś znajdował się dom rodzinny Nowowiejskich. W pokoju głównym witają mnie fortepian, na którym młody Feliks grywał, oraz oryginale meble. Na ścianach wiszą fotografie rodzinne, nuty, rękopisy utworów, w gablotach wystawiono pióro i frak kompozytora.
– Urodził się w Barczewie 7 lutego 1877 r. Ponadprzeciętny talent muzyczny Feliks przejawiał już w szkole elementarnej. Potem uczelnie muzyczne w Ratyzbonie, Berlinie, międzynarodowe nagrody, koncerty na całym świecie. Swoje najważniejsze dzieło, czyli oratorium „Quo Vadis” inspirowane powieścią Henryka Sienkiewicza, skomponował ok. 1907 r. – tłumaczy kuratorka w muzeum Magdalena Łowkiel. W swojej twórczości wyróżnił także Warmię, dedykując jej pieśń „O Warmio moja miła”. Dziś to oficjalny hymn Barczewa, grany tu codziennie w południe.
Olsztynek
Za każdym razem, kiedy wracam z Olsztyna do Warszawy, zajeżdżam do Olsztynka, by kupić jagodzianki – śmieje się Adam Uszyński. – Są wielkości dłoni. Ciasta prawie nie ma, jest cienkie jak papier i wypełnione jagodami. Słowo daję, nie jadła pani lepszych – dodaje. Co ciekawe, swego czasu gościły na wystawnych stołach w Belwederze.
Jagodzianki
Pana Adama spotkałam w kolejce przy Mrongowiusza 4. Pod tym adresem nad szklaną witryną widnieje szyld Cukiernia Jagodzianka. Znajdziecie bez problemu – jak mówi pani sprzedawczyni – kolejka ustawia się tu niemal o każdej porze, więc turyści trafiają bezbłędnie. Płacę 4,5 zł i próbuję. Chrupiąca delikatnie słodka kruszonka idealnie rymuje się z lekko kwaśnymi owocami w gęstym musie. Ciasto drożdżowe jest jak trzeba miękkie i maślane, wyborne.
Historia
Z fioletowym uśmiechem idę w miasto. A jest tu co oglądać, bo Olsztynek ma ciekawą historię i sporo zabytków. Prawa miejskie nadał mu wielki mistrz zakonu krzyżackiego Winrich von Kniprode w XIV w. Centralnym punktem był wówczas spory rynek z ratuszem, a wokół miasta rozciągały się wysokie na 10 m mury. Najpierw w XVII w. strawiły je wojny szwedzkie, potem pożar w 1804 r., a w 1914 Niemcy dokończyli dzieła, ostrzeliwując Olsztynek. Do dziś zachowały się jedynie fragmenty fortyfikacji.
Za to w jednym kawałku przetrwał XIV-wieczny zamek wzniesiony w stylu gotyckim. W XIX w. w budynku mieściło się gimnazjum. Uczył się tu m.in. pierwszy laureat Nagrody Nobla w dziedzinie medycyny (1901 r.) Emil von Behring, niemiecki bakteriolog, twórca immunologii. Wracam jeszcze na ulicę Mrongowiusza – pod numerem 38 stoi niepozorny żółtawy budynek, do którego prowadzą wysokie na jakieś 2 m ciężkie drzwi. Wchodzę.
Huta szkła
– Czy życzy sobie pani rybę, czy łabędzia, a może anioła? – na dzień dobry pyta mnie Taras Krynicki. Do miasta przyjechał w latach 90. ze Lwowa. W 2005 r. przejął tutejszą Hutę Szkła, w której do dziś wytwarza naczynia dekoracyjne i użytkowe. Oraz pokazuje swój fach takim ciekawskim jak ja. – Chociaż pochodzę z rodziny hutniczej, zanim nauczyłem się nabierać szkło i wstępnie je formować, minęło pół roku – opowiada, z gracją obracając na długiej piszczeli hutniczej niewielką kulkę z piasku kwarcowego.
Następnie wkłada ją do pieca hutniczo-szklarskiego i wytapia w temperaturze 1,4 tys. stopni. Za chwilę znów wyjmuje masę, która już jest szkłem, i energicznie specjalnymi szczypcami formuje z niej kształt ryby, którą sobie życzyłam. Masę wkłada jeszcze do kolorowej sproszkowanej tłuczki szklanej, by osiągnąć odpowiednią barwę. Po kilku chwilach moja rybka wędruje do kolejnego pieca, w którym w 500 stopniach będzie hartowana.
– Proszę przyjść po figurkę jutro rano, bo całą noc będzie stygła – rzuca pan Taras i z nieukrywaną dumą patrzy na swoje dzieło. A mnie to pasuje, bo mam w Olsztynku jeszcze jedno miejsce na liście must see, które odwiedzę rano.
Muzeum Budownictwa Ludowego
– Proszę sobie wyobrazić, że jeszcze w XVIII w. kowal we wsi bywał jednocześnie dentystą. I nie dlatego, że miał kompetencje, a dlatego, że miał narzędzia. Czasem rwał dwa zęby, bo nie było wiadomo, który boli – opowiada przewodnik Robert Waraksa, pokazując mi kuźnię ze wsi Bielica. Wspólnie spacerujemy po skansenie, jak potocznie mówi się o tutejszym Muzeum Budownictwa Ludowego. Na 100 ha zgromadzono blisko 70 obiektów architektonicznych.
Mijamy XVIII-wieczny młyn wodny, który jeszcze w 1949 r. potrafił przemielić tonę zboża na dobę, chałupę ze wsi Zielonka Pasłęcka z 1819 r., wóz cygański z początków XX w., który zagrał w filmie Papusza, czy zagrodę, w której pasą się koniki polskie. Czytam na tabliczce, że zwierzęta mają dwie „szaty”: letnią z gładką sierścią i zimową sięgającą nawet do 8 cm.
W jednej z chat można się napić naparu z ziół, w innej toczyła się akcja filmu „Kołysanka” Juliusza Machulskiego. Każda jest w pełni wyposażona: w oknach wiszą tkane firany, na stołach obrusy. Można zajrzeć i zapoznać się ze sprzętami, których używali nasi pradziadkowie, np. prasą do sera czy mechaniczną maselnicą.
Arboretum w Kudypach
Weekend w województwie warmińsko-mazurskim kończę w Olsztynie. Zanim jednak zasiądę do kolacji, na chwilę relaksu zachodzę do arboretum w Kudypach (4 km od Olsztyna). Tu to się dopiero można zrelaksować. Arboretum, czyli ogród botaniczny, w którym kolekcjonuje się rośliny drzewiaste (od łac. arbor, czyli drzewo).
Rośnie tu około tysiąca odmian i gatunków należących do flory polskiej i obcej. W ogrodzie można spacerować między naturalnymi oczkami wodnymi. Ja jednak lubię się tu trochę zgubić i niespiesznie odkrywać nowe gatunki. Tym razem zwróciłam uwagę na niewielkie zgrabne drzewko jarzębu brekini i jego jajowate czerwono-żółte owoce. W alejce obok znalazłam azalię japońską ubraną obficie w niewielkie różowawe kwiatki. Chamedafne północna z rodziny wrzosowatych obsypana jest z kolei białymi kwiatami o beczułkowatych kształtach. Azalię pontyjską, której intensywnie żółte kwiaty są lepkie i pachnące, chętnie widziałabym na własnym balkonie.
Olsztyn
Tymczasem jest niedzielny wieczór. Stare miasto w Olsztynie śmieje się na całego. Po drodze słyszę słowa przewodnika, który opowiada turystom o Mikołaju Koperniku. Stawia pytanie, czy na osiągnięcia człowieka ma wpływ miejsce, w którym żyje. Sama się nad tym zastanawiam, myśląc o słynnym astronomie, który pięć wieków temu zamieszkał w olsztyńskim zamku i zaczął tu pisać „O obrotach sfer niebieskich”.
Cóż, robię się głodna. W restauracji Cudne Manowce zamawiam koktajl z pokrzyw i pierogi ruskie z kozim serem okraszone duszoną cebulką i podawane ze śmietaną. Chyba nie muszę dodawać, że na to smakowite zwieńczenie wizyty w Warmińsko-Mazurskim czekałam cały weekend?
Pojezierze Olsztyńskie – informacje praktyczne
Nocleg
- Jeśli planujecie spływ kajakowy z przyjaciółmi lub rodziną rzeką Pisą, dobrze wynająć 4-osobowy domek w ośrodku Zapach Drewna w Tumianach. Domki są nowocześnie urządzone i przestronne. Cena to 799 zł za dobę, do 4 osób bez względu na wiek. Na miejscu działa restauracja.
- Ośrodek Rewita Waplewo jest malowniczo położony na skarpie schodzącej łagodnie do jeziora Maróz (ok. 14 km od Olsztynka). Oprócz pokoi (od 150 zł za osobę) do dyspozycji gości są baza rekreacyjna z odnową biologiczną, przystań wodna z wypożyczalnią sprzętu oraz boiska sportowe, kort do tenisa i kręgielnia.
Jedzenie
- Wędzone ryby: jesiotr, pstrąg czy węgorz, są tu wprost wyśmienite.
- W Gospodarstwie Rybackim Szwaderki w Olsztynku kupicie też ryby zarówno świeże, marynowane, jak i smażone. 80 jezior i rzek o łącznej powierzchni 5,5 tys. ha, które należą do gospodarstwa, jest udostępnionych również do wędkowania.
Warto wiedzieć
- W każdą niedzielę od godz. 9 do 14 w Olsztynku przy ul. Kościuszki 6d lokalni producenci wystawiają na BioBazarze swoje wyroby: od serów, miodów, ekojaj po dziką czekoladę. Warto zwrócić uwagę na warzywa z ekologicznej farmy Ostoja Natury, które można też kupić online: ostojanatury.pl.
- Muzeum Warmii i Mazur mieści się w XIV-wiecznym zamku gotyckim w Olsztynie. W latach 1516–1521 rezydował tu Mikołaj Kopernik.