Reklama

Łączność satelitarna sprawdza się prawie wszędzie, korzystają z niej przede wszystkim żołnierze, służby ratownicze oraz – rzecz jasna – podróżnicy. O jej skuteczności przekonało się już kilkaset tysięcy użytkowników.

Reklama

Telefony satelitarne są podobne do komórkowych, z tym że sygnał wysyłają z dużo większą mocą – musi on dotrzeć do satelity umieszczonego na orbicie Ziemi. Jak to działa? Wybieramy numer, telefon łączy się z satelitą, który wysyła sygnał zwrotny do konkretnego punktu na Ziemi, do centrum operacyjnego danego systemu. Stamtąd zostaje przekierowany do sieci naziemnych, które umożliwiają nawiązanie połączenia. Jest jeden warunek: trzeba się znajdować na otwartej przestrzeni, pod gołym niebem. Telefon musi „widzieć” satelitę, mieć z nim bezpośredni kontakt. Nie porozmawiamy przez niego ani w gęstym lesie, ani w budynku. – Jedynym domem, w którym urządzenie zadziałało, jest mongolska jurta, ale to przecież zwykły namiot – mówi Michał Skrok z fi rmy TS2 z telefonami satelitarnymi.

Cztery systemy

Za łączność satelitarną na świecie odpowiadają systemy: Iridium, Inmarsat, Thuraya oraz Globalstar. Różnią się zasięgiem, kosztami połączeń, planami taryfowymi i modelami telefonów. Iridium jako jedyny zapewnia łączność na całej kuli ziemskiej, ponieważ pracuje dla niego 66 satelitów, które poruszają się wokół Ziemi po niskiej orbicie.

Inmarsat i Thuraya wykorzystują satelity umieszczone na orbicie geostacjonarnej, które wiszą nad równikiem, w związku z czym nie obejmują stref podbiegunowych i biegunów. Inmarstat (najstarszy z systemów) zapewnia też najszybszą transmisję danych. Thuraya zasięgiem nie obejmuje obu Ameryk, ale za to oferuje najatrakcyjniejsze ceny. Globalstar funkcjonuje poza środkową Afryką i południową Azją. Chociaż korzysta on z ruchomych satelitów, nie zapewnia łączności z biegunami, dzwonić można tylko z lądu i wąskiego pasa wód przybrzeżnych.

Przenośne telefony satelitarne pojawiły się pod koniec lat 80. XX w. Wyglądały jak walizki i ważyły ładnych parę kilogramów. Dziś dużo łatwiej zabrać je w podróż. Najmniejszy i najlżejszy model – Thuraya SO-2510 – waży zaledwie 130 g. Do komunikowania się z satelitami potrzebna jest karta SIM, do której przypisany jest numer. Za pomocą telefonu satelitarnego można wysyłać i odbierać SMS-y oraz e-maile, założyć książkę telefoniczną, korzystać z internetu i systemu GPS.

Źródła zasilania

Ładowarki wyglądają podobnie jak te do telefonów komórkowych. Kiedy w podróży mamy stały dostęp do energii elektrycznej, ładowanie akumulatorów nie przysparza trudności. Jeśli czekają nas bardziej spartańskie warunki, trzeba się zaopatrzyć w baterie słoneczne. Jednak uwaga, efektywnie działają one właściwie tylko tam, gdzie nieba nie przesłaniają chmury. Bateria telefonu Thuraya SO-2510 wystarcza na 2,4 godz. rozmów lub na ok. 40 godz. czuwania. Do telefonu można podłączyć również komputer (który także potrzebuje źródła zasilania). Tradycyjny laptop pożera dużo prądu, więc jeśli udajemy się w miejsce, w którym dostęp do energii elektrycznej jest ograniczony, postarajmy się o niewielki, energooszczędny minikomputer, którego system operacyjny będzie współpracował z telefonem satelitarnym.


Sprzęt kosztuje

Telefony satelitarne, niestety, do tanich nie należą. Za jeden aparat zapłacimy 500–2000 dolarów. Przy zakupie przede wszystkim trzeba kierować się zasięgiem systemów satelitarnych.

– Gdy szykujemy się na zdobycie bieguna, jedynym rozwiązaniem jest wybór Iridium, ponieważ inne systemy zapewniają zasięg jedynie do około 70° szerokości geografi cznej – mówi Bogdan Jankowski z Politechniki Wrocławskiej. Uniwersalny Iridium jednak kosztuje. Ma najdroższe telefony i połączenia oraz najkrótszy okres ważności pakietów. Thuraya ma natomiast najtańszą ofertę, a jeśli nie wybieramy się do Ameryk (gdzie system nie działa), korzystna może okazać się pracująca w tym systemie karta ECO-SIM, która w 83 krajach ceny połączeń obniża o połowę.

Jeśli telefonu zamierzamy używać sporadycznie, warto się zastanowić, czy nie lepiej go wypożyczyć od firm zajmujących się dystrybucją telefonów satelitarnych. Dziennie płaci się 10–30 zł, w zależności od czasu trwania umowy (im dłuższy, tym stawka za dzień niższa). Tydzień w miejscu o słabo rozwiniętej infrastrukturze GSM kosztuje więc najwyżej 200 zł.

Co jest bardziej korzystne dla naszego portfela: zakup czy wynajem telefonu? – To zależy od tego, jak często będziemy z niego korzystać. Po kilku wyjazdach wypożyczanie może okazać się nieopłacalne – przyznaje Przemysław Dziula z firmy Marsat.

Roaming czy satelita?

Koszt telefonu to jedno, a opłata za rozmowy – drugie. Do wyboru mamy opcje pre-paid lub post-paid. Klienci, jeśli nie używają telefonu bez przerwy, najczęściej wybierają tę pierwszą. Rozmowy zagraniczne za pomocą łączności satelitarnej są dużo tańsze od połączeń roamingowych w sieci GSM. Za minutę połączenia z komórki z Chin do Polski zapłacimy kilkanaście złotych. Tymczasem rozmowa przez telefon satelitarny kosztuje tylko półtora dolara.

Połączenia z telefonu satelitarnego na komórkę są zależne od umów zawartych z operatorami GSM, ale nie ma co liczyć na błyskawiczną karierę telefonii satelitarnej na masową skalę. Mimo tanich połączeń cena sprzętu jest bardzo wysoka. Poza tym nie da się z niego korzystać w domu. Chyba że wszyscy mieszkalibyśmy w jurtach.

Reklama

Zasięg systemów łączności satelitarnej

  • Iridium - cały świat
  • Inmarsat - cały świat bez biegunów
  • Thuraya - bez biegunów, Ameryki Północnej i Południowej
  • Globalstar - bez biegunów, środkowej Afryki i południowej Azji
Reklama
Reklama
Reklama