Reklama

Spis treści:

Reklama
  1. Stolica luzu, wieś i narciarska karuzela
  2. Alpejskie centrum rowerowe
  3. Sportowe emocje

Austria to bez wątpienia najważniejszy kierunek dla polskich narciarzy udających się w Alpy. Ilość i jakość ośrodków, doskonała infrastruktura a także względna bliskość tego kraju to główne powody. Do Austrii Polacy jadą przede wszystkim samochodami. Dlatego warto wiedzieć, który austriacki region narciarski leży najbliżej Polski.

Palmę pierwszeństwa dzierży kraj związkowy Ziemia Salzburska, w którym leży m.in. Saalbach. Z Warszawy do Saalbach jest „tylko” (jak na podróż w Alpy) 1054 km. Mieszkańcy południa Polski mają jeszcze łatwiej.

Stolica luzu, wieś i narciarska karuzela

Saalbach to największa miejscowość w kompleksie o zbiorczej nazwie Skicircus. Ponadto w jego skład wchodzą: Fieberbrunn, Hinterglemm i Leongang. Są oczywiście połączone wyciągami, których jest w sumie 70, pozwalających na dostęp do zawrotnych 270 km tras narciarskich.

O to, żeby było po czym jeździć, oprócz natury dba też ponad 1500 różnego typu urządzeń naśnieżających. Dodajmy do tego 60 schronisk i chat, w których można zatrzymać się by coś wypić i zjeść. Cały kompleks leży na pograniczu dwóch alpejskich krajów związkowych, których nazwy zna każdy narciarz: Tyrolu i Ziemi Salzburskiej.

Ale to tylko suche fakty. Ważniejsze jest ogólne wrażenie, jakie to miejsce robi na turyście. Kiedy tam dotrzecie od razu zrozumiecie, dlaczego Saalbach reklamuje się sloganem „Home of lässig”, co można przetłumaczyć mniej więcej jako „stolicę luzu”. Bo tu jeździ się na luzie. Miejscowości Skicircus położone są względnie nisko, poniżej granicy lasu. Najwyższe punkty na które możemy wjechać wyciągami niewiele przekraczają 2000 m.n.p.m. Trudno tu nie poczuć się niemal wiejsko, choć przecież infrastruktury nie brakuje. Trasy dostosowane są do wszystkich poziomów umiejętności, więc także początkujący oraz – co ważne – dzieci, poczują się bezpiecznie. W sumie 140 km tras, a więc większość, to trasy łatwe, oznaczone kolorem niebieskim.

Ambitni narciarze mogą sobie zrobić całodniową wycieczkę objeżdżając region dookoła, trochę jak w przypadku słynnej Sella Rondy we Włoszech. Tutejsza karuzela narciarska nazywa się „The Challenge”, ma w sumie 65 km, trzeba skorzystać z 32 wyciągów i pokonać 12400 m. różnicy wzniesień. Taka wycieczka zajmuje mniej więcej 7 godzin. Z obiadem – trochę więcej.

Nie bez znaczenia, przynajmniej dla mnie, jest wiejski urok tych okolic. Nawet największa miejscowość Skicircus, czyli Saalbach, nie została oszpecona wielkimi hotelami. Jest tu za to dużo drewnianej tradycyjnej architektury. Podobnie jest na stokach. Swojski klimat tutejszych chat i schronisk potrafi zachwycić – mnie najbardziej urzekło pełne starych reklam i dawnego sprzętu narciarskiego wnętrze Berggasthof Wildalpgatterl, w którym można także zanocować. Oraz domowa, rodzinna atmosfera Berggasthaus Ferchlstadl.

Region ma bardzo ciekawą ofertę dla jeżdżących często i dużo – to ważny przez cały sezon karnet Alpin Card, obejmujący także położone w pobliżu kompleksy narciarskie: Kitzsteinhorn Kaprun oraz Schmittenhöhe Zell am See. Kosztuje 963 Euro. Saalbach i okolice stawiają nie tylko na sporty zimowe. Coraz ważniejszą częścią tutejszej turystyki są letnie pobyty, szczególnie rowerowe. Region ma ambicję zostać alpejskim centrum kolarstwa górskiego. Miłośnicy dwóch kółek też mogą kupić karnet na cały sezon – to Gravity Card, za 659 euro.

Alpejskie centrum rowerowe

Latem region oferuje rowerzystom 105 km górskich tras i szlaków, położonych na 7 szczytach górskich. Można się na nie dostać dziewięcioma nowoczesnymi wyciągami (6 w Saalbach-Hinterglemm, 2 w Leogang, jedna w Fieberbrunn). Ale prawdziwy skarbiec otwiera się przed miłośnikami rowerów turystycznych, elektrycznych i gravelowych: to już setki kilometrów tras rowerowych, górskich i szutrowych, trudnych i łatwych, dłgich i krótkich. Region będzie gościł w tym roku wielkie imprezy rowerowe, m.in. GlemmRide Bike Festival i World Games of Mountainbiking. Sezon letni rozpoczyna się już 29 maja.

Trasa rowerowa ze szczytu Schattberg, Saalbach
Trasa rowerowa ze szczytu Schattberg, Saalbach, fot. Moritz Ablinger/Saalbach.com

Sportowe emocje

Saalbach ma ambicje być gościem wielkich imprez sportowych. I udaje mu się to bardzo dobrze. W tym roku gmina gościła Mistrzostwa Świata w narciarstwie alpejskim – najważniejszą sportową imprezę zimową po Olimpiadzie. Na tak prestiżowe wydarzenia nie wybiera się miejsc przypadkowych. Między 7 a 16 lutego aż 175 tys. widzów śledziło zmagania najlepszych narciarzy, a w centrum Saalbach wybudowano Home of Snow – specjalny obiekt w którym rozgrywały się imprezy towarzyszące.

Z kolei Od 7 do 13 marca region stał się centrum międzynarodowej sceny freeride – odbyły się zawody z cyklu FIS Freeride World Tour. Najlepsi freeriderzy na świecie spotkali się w Fieberbrunn. Zjeżdżali po zboczu szczytu Wildseeloder, o nachyleniu sięgającym 70 stopni.

Reklama

Stojąc 12 lutego na ogromnych trybunach w Saalbach podczas zawodów Mistrzostw Świata zrozumiałam dlaczego to właśnie Austria była ich gospodarzem. W tym kraju narciarstwo to religia. Jeździć na nartach uczy się każde dziecko w szkole, a jakiś związek z górami ma większość mieszkańców. Austriacy są tez wspaniałą publicznością – mimo, że tym w dniu nie zdobyli żadnego medalu, kibicowali równie entuzjastycznie wszystkim zawodnikom.

Nasza autorka

Magdalena Rudzka

Dziennikarka „National Geographic Traveler" i „Kaleidoscope". Przez wiele lat również fotoedytorka w agencjach fotograficznych i magazynach. W National-Geographic.pl pisze przede wszystkim o przyrodzie. Lubi podróże po nieoczywistych miejscach, mięso i wino.
Reklama
Reklama
Reklama
Loading...