Czego nie warto próbować w podróży? Oto kilka atrakcji, z których lepiej zrezygnować
Nawet jeżeli oznaczone są stempelkiem „must see”, czasem wyrządzają więcej szkody, napędzają nielegalny interes albo po prostu nie mają nic wspólnego z wielkim przeżyciem (a raczej z wielkim tłumem).
1 z 4
Czego nie robić w podróży
Polowanie na wschód/zachód słońca
To miał być piękny wschód słońca. Świątynia Angkor Wat w Kambodży miała skrzyć się w pomarańczowo-różowych kolorach. Miało być romantycznie. Duchowo. Nieziemsko. Na plaży Koh Phi Phi w Tajlandii miał być idealnie biały piasek, szmaragdowa woda i koniecznie powinna stać kolorowa łódka. Po lewej stronie, tak jak na zdjęciu, które zawsze się pojawia, gdy mowa o właśnie tej plaży. Raj na ziemi. Do woli, bez pośpiechu.
Ale rzeczywistość weryfikuje te marzenia. O 4 nad ranem w Angkor Wat jest już kilkuset innych turystów, którzy z aparatami w górze próbują uchwycić świątynię na tle słońca. Choć wiedzą, że ich zdjęcia nie będą lepsze niż te, które już tysiąc razy widzieli. I że sensowne zdjęcie udaje się zrobić tylko tym z pierwszych rzędów. Reszta zamiast świątyni podziwia głównie las aparatów i telefonów.
Fot. Shutterstock
2 z 4
Czego nie robić w podróży
Tzw. „Fotka ze słodziakiem”
Nie nakręcajmy tego interesu. Przejażdżka na słoniu, który aby był posłuszny, jest od małego katowany, zdjęcie na wielbłądzie, który obwieszony kolorowymi koralikami setki razy dziennie musi wstać i położyć się na tle egipskich piramid, albo głaskanie tygrysa w Tajlandii - to z pewnością nie jest dobry pomysł. Te obrazki mają bowiem w tle cierpienie i ból zamiast poszanowania natury.
Podobnie pływanie z delfinami m.in. na Jukatanie w Meksyku . Często nie wspomina się, że delfiny trzymane są w zamknięciu, że ponad połowa z nich umiera w pierwszych trzech miesiącach po złapaniu (dane ze strony organizacji Society for the Protection of Animals). I że aby pracować cały dzień z ludźmi, faszerowane są lekami. Wystarczy wyobrazić sobie, że w swoim naturalnym środowisku przepływają ponad 150 km dziennie, podczas gdy w tych centrach rozrywki zamknięte są w niewielkich rozmiarów basenach.
Często organizatorzy tego typu atrakcji zapewniają, by zagłuszyć wyrzuty sumienia, że pieniądze, jakie płaci się za taką „przyjemność”, wykorzystywane są na utrzymanie tych pięknych ssaków. Ale nic nie zastąpi im bowiem życia w ich naturalnym środowisku.
Fot. Shutterstock
3 z 4
Czego nie robić w podróży
"Będzie pan zadowolony"
Zdarza się, że wielka uprzejmość nieznajomego nie jest zupełnie bezinteresowna.
Przekonać się mogą o tym między innymi turyści w Indiach, którzy trafili na wyjątkowo przyjacielskich rikszarzy. Ci, zamiast zawieźć w ustalone miejsce, proponują darmową wycieczkę po okolicy. Że pokażą miejsca, do których nie trafiają obcokrajowcy, znane tylko lokalnym wyjadaczom. A po drodze zawiozą w miejsce, gdzie można kupić prawdziwe przyprawy, szlachetne kamienie za bezcen czy oryginalne materiały na sari.
Szybko się okazuje, że wycieczka jednak kosztuje. A do tego nasz kierowca pobiera prowizję od każdej kupionej przez nas rzeczy i to dlatego podwozi nas właśnie pod ten, a nie inny sklep. Wychodzi też, że miejsca te mają zawyżone ceny i towary o wątpliwej jakości.
Odmowa zapłacenia czy kupienia pamiątki może się spotkać z wielką dezaprobatą, a nawet okradzeniem, pobiciem czy zostawieniem w nieznanej części miasta samemu sobie włącznie.
I choć zazwyczaj napotkani ludzie mają dobre intencje, to trzeba mieć oczy szeroko otwarte. Zbyt uprzejmi i pomocni lokalsi, powinni zapalać w naszych głowach czerwoną lampkę.
Fot. Shutterstock
4 z 4
Czego nie robić w podróży
Znudzeni gondolierzy
W Wenecji każdego dnia turyści podwajają liczbę mieszkańców tego miasta (60 tys.). Wielu miejscowych na przybyszów reaguje alergicznie. Przyjezdnych traktuje się tu gorzej niż swoich (np. za te same usługi każe się im płacić kilkukrotnie więcej).
Popularność Wenecji doprowadziła jej burmistrza Massima Cacciari do propozycji, by miasto zamknąć dla turystów przybywających tylko na dzień lub wprowadzić dla nich specjalną opłatę.
Jeszcze nie jest pewne, czy wizja ta będzie zrealizowana. Jednak nie ma wątpliwości, że o spokojnym przechadzaniu się po wąskich uliczkach i płynięciu po romantycznych kanałach można zapomnieć. Będą tłumy na placu św. Marka, zawyżone ceny w restauracjach i naciągający nas gondolierzy..
Czy dla takiego doświadczenia naprawdę warto tam jechać? Na to pytanie każdy musi odpowiedzieć sobie sam.
Tekst: Julia Lachowicz
Fot. Shutterstock