Fotograf rejestruje miasta z perspektywy taksówki. Tym razem zabiera nas do Hawany. To przejażdżka do innej epoki!
Hawana - kolorowa przepełniona, dźwiękami salsy, zapachem rumu i cygar - to idealne miejsce dla prawdziwego miłośnika podróży, ale także i motoryzacji. Przekonał się o tym Markku Lahdesmaki. Jego "Havana Taxi" to kolejna odsłona projektu fotograficznego, w którym prezentuje miasta świata, widziane z perspektywy... taksówek.
ZOBACZ GALERIĘ "HAVANA TAXI" >>>
Trudno im się oprzeć
Hudsony, buicki, studebakery, ale też łady czy wołgi to zabytki z lat 40. i 50, które nadal jeżdżą po ulicach Hawany. Wśród aut używanych przez Kubańczyków pojawia się polski akcent. Tak, tak, mowa o Fiacie 126p.
Stare taksówki, mimo, że są już wysłużone i część z nich powinna trafić na złomowisko, cieszą się zainteresowaniem turystów. Wielu z nich odważnie decyduje się na taki kurs.
Podobnie postąpił Markku Lahdesmaki, fotograf z Finlandii. Zachwycony kolorystyką i klimatem taksówek, stworzył serię zdjęć „Hawana taxi”. Od wschodu do zachodu słońca skakał z jednej taksówki do drugiej. Rozmawiał z kierowcami, a oni opowiadali mu swoje historie i wozili go w przeróżne zakątki miasta.
- Na Kubie, gdzie życie toczy się bardzo wolno, miejscowi mają czas, aby zatrzymać się i spędzić kilka chwil na rozmowie – opowiada Lahdesmaki. To, co usłyszał, pozwoliło mu zupełnie inaczej spojrzeć na kubańską stolicę.
Zdecydowała historia
Historia zabytkowych aut na Kubie zaczęła się przed rewolucją. Większość samochodów sprowadzano wówczas ze Stanów Zjednoczonych. W 1960 roku USA nałożyło embargo na handel z krajem rządzonym przez Fidela Castro. Po wprowadzeniu obostrzeń dotyczących importu aut i części zamiennych z USA na Kubę, zaczęto sprowadzać samochody z zaprzyjaźnionych krajów komunistycznych, przede wszystkim ze Związku Radzieckiego.
Na wyspie zaczęło też obowiązywać prawo, zgodnie z którym pozwolenie na posiadanie samochodu przysługiwało tylko tym, którzy mieli je jeszcze przed rewolucją. Prywatne auta stały się więc symbolem statusu, ale również dużym obciążeniem finansowym. Właściciele muszą naprawiać je na własną rękę, zużyte części wymieniają na te pochodzące z innych aut. Tak powstają unikaty, motoryzacyjne potworki, czy może raczej cuda, którym niestraszny jest upływ czasu.
Miasto z perspektywy taksówki
„Hawana taxi” to kolejna odsłona projektu fotograficznego Markku Lahdesmakiego. Fotograf kilka lat wcześniej uwiecznił fantazyjne taksówki Bombaju. Następną podróż planuje do Meksyku.
Więcej zdjęć Markku Lahdesmakiego: FB, Instagram