Reklama

„By odpocząć od wielkomiejskiego zgiełku i przeżyć niezwykłe chwile wcale nie trzeba jechać daleko. Wystarczy wybrać się do malowniczej Szwajcarii.” – zaczyna swój wpis Anna Żuchlińska, autorka bloga Wszędobylscy. Spokojnie, nie chodzi jej jednak o wysłanie was w 1500-kilometrową podróż, ale o zachęcenie do odwiedzenia Szwajcarii Kaszubskiej. „Jedna z najpiękniejszych tras na Pomorzu (i nie tylko!) to Droga Kaszubska. Zaczyna się w Garczu, potem biegnie m.in. przez Chmielno, Brodnicę Dolną, Ostrzyce aż do podnóża naszego największego pomorskiego wzniesienia, Wieżycy. Teoretycznie można ją pokonać w 25 minut, ale zarezerwujcie sobie na nią przynajmniej dwa dni”.

Reklama

Przez weekend zdążycie nie tylko nacieszyć oczy urokami lasów i jezior, ale też sporo zwiedzić. Na listę obowiązkowych atrakcji wpiszcie Muzeum Ceramiki Kaszubskiej Neclów. „Tu poznać można tradycję kaszubskiego garncarstwa. Rodzinny warsztat działa w Chmielnie od 1907 roku, nie tylko możecie posłuchać tu co nieco o historii i procesie powstawania wyrobów, ale też samemu ulepić coś z gliny.” – zachwala blogerka.

Kaszuby to także słynna, lokalna kuchnia. „Co króluje na kaszubskich talerzach? Przede wszystkim ryby! Jezior tu nie brakuje, a złowić sobie można dorodnego szczupaka, sielawę czy lina. Jednym z najbardziej popularnych dań są też pulki ze śledziem, czyli śledzie w śmietanie podawane z ziemniakami. Kaszubi zawsze wykorzystywali wszystkie dary ziemi, więc skosztować tu można takie przysmaki jak pierogi z gęsiną, pierogi z jagodami, potrawy z drobiu czy dziczyznę. Coś na mniejszy głód? Spróbujcie zylcu, czyli galaretki z mięsa. I totalny klasyk: przegryźcie gdzieś w drodze chleb ze smalcem i ogórkiem kiszonym. Wolicie coś na słodko? Są ruchanki. Zanim poniesie Was wyobraźnia, to spieszymy powiedzieć, że są to smażone placuszki drożdżowe, najczęściej oprószone cukrem pudrem.” – wylicza uczestniczka konkursu, która odkryła dla nas uroki regionu Pomorskiego.

Jeśli szukacie miejsca, w którym można zaszyć się z dala od miejskiego zgiełku, zapoznajcie się z przewodnikiem Alicji Rapsiewicz, LosWiaheros, która o swoim ulubionym zielonym zakątku w Polsce pisze w ten sposób: „Natura dała nam wielki gabinet terapeutyczny i zabiegowy w jednym (…) Idea leśnych kąpieli, czyli shinrin yoku, przyszła do nas z Japonii wraz z książką dr Qing Li, który specjalizuje się w leśnej medycynie. Dobroczynny wpływ drzew został udowodniony naukowo – fitoncydy uwalniane przez rośliny mają dobry wpływ na nasz układ odpornościowy. Pewnie, że nie trzeba do tego żadnej teorii, bo od dawna wiadomo, że spacer w lesie odpręża, ale spacer świadomy może mieć o wiele silniejszy efekt. Patrz na szaleństwo zieleni, wsłuchaj się w szum liści i śpiew ptaków, popieść nozdrza zapachem igliwia, aż poczujesz na języku jego smak. Chłoń las wszystkimi zmysłami!”.

Gdzie najlepiej udać się na leśną kąpiel? Blogerka poleca okolice Rezerwatu Jar Brynicy gdzie stoi 500-letni „Dąb Rzeczypospolitej”. Jego 6-metrowy obwód i korona zawieszona na wysokości 35 metrów sprawiają, że wszystkie „miejskie” problemy znikają.

Jeśli samo chodzenie po lesie wydaje wam się jednak nudne, wybierzcie się do Górzna. To niewielkie miasteczko, które jest Polską Stolicą Geocachingu. „Można powiedzieć, że geocaching to taka nowoczesna forma podchodów. Nie idziesz po strzałkach tylko wg punktów wyznaczonych na mapie, po których prowadzi Cię GPS. W tych punktach odnajdujesz skrzynki nazywane keszami. W środku znajdziesz logbook – mini notesik, w który wpisujesz swój pseudonim i datę znalezienia kesza. W tym samym czasie na stronie geocaching.com też potwierdzasz wypełnione zadanie.” – wyjaśnia Alicja Rapsiewicz.

Jesień to czas, kiedy kończy się sezon nie tylko nad morzem, ale też na Mazurach. I to kolejne miejsce, które warto wtedy odwiedzić - nie tylko na jeden weekend. Choć Mazury nazywane są Krainą Tysiąca Jezior, to jest ich tam znacznie więcej - Dorota i Jarek Kowalscy, autorzy bloga Szalone Walizki, naliczyli ich aż 2600. „Mazurskie jeziora w dużej części powstały około 10 tysięcy lat temu, podczas ostatniego zlodowacenia bałtyckiego. Gdy lądolód cofał się, pod nim płynęły rzeki i wypłukały rynny a z nich powstały mazurskie cuda natury.” – wyjaśniają.

Jednym ze sposobów poruszania się po tym regionie jest trasa wiodąca przez kanały mazurskie. Dzięki nim udało się spiąć ze sobą jeziora i stworzyć szlak o długości około 150 kilometrów. Możecie dopłynąć nimi m.in. do Giżycka, które „mocno zmieniło się przez lata, wypiękniało. Szczególnie widoczne to jest w okolicach kanału, gdzie powstał piękny Hotel St. Bruno, który uratował chylący się ku upadkowi zamek.”. Autorzy Szalonych Walizek zachęcają także do noclegu w innym wyjątkowym obiekcie. „Patrząc od strony południowej, tuż przed Niegocinem, na jeziorze Bocznym leży mała wioseczka – Rydzewo. A w niej Gospoda pod Czarnym Łabędziem ze świetnie rozbudowaną mariną dla jachtów i motorówek.” Nie chodzi tylko o unikalną, pruską zabudowę, ale przede wszystkim wybitą kuchnię. Miejsce jest zdobywcą tytułu Najlepszej Restauracji Warmii i Mazur. „I to nieprzypadkowo, bo można tu zjeść naprawdę znakomite mazurskie specjały. Zapytajcie na miejscu o plince z pomoczką czy dzyndzołki z hreczką. Zjecie i zrozumiecie, dlaczego warto.”

Będąc na Mazurach musicie spróbować ryb z lokalnej smażalni. Najlepiej położonej w naprawdę nietypowym miejscu. „Na szlaku mazurskich kanałów, znajduje się niesamowita żeglarska knajpka. Nazywa się Żeglarska Smażalnia i mieści się na barce zacumowanej pośrodku jeziora Szymon.” – zdradzają blogerzy.

Reklama

Chcecie zwiedzić inne regiony Polski, ale nie macie pomysłu na to, jakie atrakcje zobaczyć? Blogerzy wykonali pracę za was i przygotowali przewodniki ze wszystkich 16 regionów kraju. Pozostałe konkursowe wpisy oraz materiały wideo znajdziecie na stronie mistrzostwablogerow.polska.travel, gdzie wciąż toczy się walka o zwycięstwo w Turystycznych Mistrzostwach Blogerów.

Reklama
Reklama
Reklama