Reklama

W tym artykule:

  1. Przepiękna Alta Badia w Dolomitach
  2. Gourmet Skisafari to jedna z wielu atrakcji regionu
  3. 4 restauracje i 4 szefów kuchni wyróżnionych gwiazdkami Michelin
  4. Sellaronda – największa karuzela narciarska w Europie
Reklama

Miasteczko La Villa właśnie budzi się do życia. Znad Dolomitów leniwie wyłania się słońce, którego promienie przedzierają się przez okna domów, mieszkań i hoteli. Na niebie próżno szukać choćby jednej chmury. Wyglądam na zewnątrz i widzę świeży śnieg, który spadł poprzedniej nocy.

Rzut oka na stok narciarski, który znajduje się tuż obok miejsca, w którym śpię. Widzę niemal doskonały „sztruks”. Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że czeka mnie dzień pełen ekscytujących wrażeń.

Przepiękna Alta Badia w Dolomitach

La Villa to jedno z dziewięciu miast, które znajdują się w Val Badia, dolinie położonej we włoskim regionie Trydent-Górna Adyga, w prowincji Tyrol Południowy. Dolina ta jest domem nie tylko Ladynów, czyli tamtejszej grupy etnicznej. To również raj dla narciarzy i miłośników sportów zimowych.

Znajduje się tu bowiem ogromny kompleks Dolomiti Superski, którego częścią jest Alta Badia, cel mojej podróży. To aż 130 kilometrów tras narciarskich, 54 wyciągi i olbrzymi snowpark. Właśnie tutaj co roku rozgrywane są zawody Pucharu Świata w narciarstwie alpejskim mężczyzn. O tym, jak wyjątkowy jest to ośrodek, przekonam się wiele razy w ciągu mojego krótkiego, zaledwie 3-dniowego pobytu.

Alta Badia to jeden z najlepszych ośrodków narciarskich w Europie / fot. Alex Moling

Pierwszego dnia w planach mamy tzw. Gourmet Skisafari. To niesamowita przygoda kulinarno-sportowa, która łączy przyjemność z aktywnością fizyczną. Na stokach Alta Badia znajduje się kilkadziesiąt restauracji, a sześć z nich zostało odznaczonych co najmniej jedną gwiazdką Michelin, jednym z najważniejszych wyróżnień w świecie gastronomii.

Gourmet Skisafari to jedna z wielu atrakcji regionu

Koncepcja narciarskiego Gourmet jest bardzo prosta. W cenie biletu, który kosztuje 80 euro, możemy skorzystać z 4 restauracji na stokach, gdzie czeka na nas pyszne jedzenie, wino i szef kuchni, który na miejscu i osobiście przygotowuje dania będące istnymi dziełami sztuki kulinarnej.

– W kuchni najważniejsze są dla mnie dwie rzeczy. Po pierwsze składniki – muszą być lokalne i zawsze świeże. Po drugie – goście. Ja jestem tutaj dla was, a nie wy dla mnie – mówi Tomaž Kavčič z szerokim uśmiechem, nalewając lampkę różowego wina musującego prosto ze Słowenii, kraju, z którego pochodzi szef kuchni. Mężczyzna stoi na zewnątrz w białym fartuchu, uzupełnia gościom kieliszki i rozmawia z nimi nie tylko o swojej kuchni.

I to właśnie dla niej przyszli – a właściwie przyjechali – narciarze. To, co czekało na nas w restauracji „Edelweiss”, przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Gdybym mógł zwerbalizować potrawę, którą serwował Kavčič, byłaby romantyczną poezją z nieprzesadną nutą nostalgii. Na małym „babcinym” talerzyku leżało foie gras ukryte pod kolorowymi i jadalnymi kwiatami. Do tego bulion wołowy w małej buteleczce i mała bułeczka brioche.

Jedna z czterech potraw, jakich można spróbować w ramach Gourmet Skisafari / fot. Jakub Rybski

To pozornie proste danie okazało niezwykle oryginalne. Połączenie delikatnego pasztetu strasburskiego z intensywnym bulionem było strzałem w dziesiątkę. Kompozycja i sposób podania tylko wzmacniały doznanie perfekcji. Na stoku narciarskim nie ma jednak czasu na sentymenty. Gourmet Skisafari trzeba ukończyć do konkretnej godziny (dokładnie 16:00), a do końca zostało jeszcze wiele kilometrów.

4 restauracje i 4 szefów kuchni wyróżnionych gwiazdkami Michelin

Oprócz Kavčiča w gourmet bierze udział jeszcze 3 innych szefów kuchni. Andrea Berton, który czeka na gości w „Club Morizino”, Simone Cantafio w „I Tabla”, a także Massimiliano Alajmo. Ten ostatni otrzymał aż 3 gwiazdki Michelin, co udowadniał w restauracji „Bioch”, położonej na wysokości ponad 2000 metrów n.p.m. Szef kuchni proponuje w ramach Gourmet potrawę o nazwie „Cotechino and mushroom cappuccino”.

I rzeczywiście nazwa jest adekwatna do tego, co widzimy. W przezroczystej szklance serwowana jest kremowa masa z parmezanu, ziemniaków i ziół, pod którą znajdują się lokalne grzyby i włoska kiełbasa z Parmy. Całość podana jest na małym kawałku drewna przystrojonym leśnym mchem. Potrawa z pewnością przypadnie do gustu osobom, które lubią sycące wiejskie smaki.

Południowy Tyrol – piękno północnych Włoch

Narciarze, smakosze i rodziny z dziećmi pokochają dolomicki płaskowyż Seiser Alm i malowniczą dolinę Ahrntal
Stok narciarski na Seiser Alm
© materiały prasowe Südtirol

– Moją filozofią jest łączenie różnych, z pozoru niepasujących do siebie składników, szanując przy tym tradycję. Chodzi o zachowanie harmonii, która jest kluczowa w kuchni – mówi Alajmo. Zapytany, co jest najważniejsze w jego pracy, odpowiada krótko: „uśmiech, po prostu uśmiech”. I nie da się ukryć, że jedzenie, które serwuje Włoch, wywołuje szeroki uśmiech na twarzy.

W Bioch spotykamy polskiego przewodnika, który organizuje narciarskie wycieczki dla firm. Pijemy wino, zajadamy się pysznym jedzeniem i rozmawiamy o naszych wrażeniach i doświadczeniach. Mężczyzna pyta, czy objechaliśmy już Sellarondę. Odpowiadamy, że to nasz plan na niedzielę. – Świetnie. Być w Alta Badia i nie zrobić Sellarondy to tak, jakby w ogóle tu nie być – mówi nam.

Sellaronda – największa karuzela narciarska w Europie

Sellaronda to nie jest zwykły szlak narciarski. To sieć wyciągów i połączonych tras, która umożliwia objechanie dookoła masywu górskiego Sella, którego wysokość wynosi 3151 m n.p.m. Aby ukończyć całość i zdążyć przed zmierzchem, należy zacząć wcześnie rano. Cała długość trasy to bowiem prawie 40 km.

Cały szlak prowadzi przez cztery przełęcze w we włoskich Dolomitach: Passo Pordoi, Passo Campolongo, Passo Gardenai Passo Sella. Choć długość może przerażać, Sellaronda nie jest tak wymagająca, na jaką wygląda. A malownicze krajobrazy, które mijamy, warte są wszystkich zakwasów, jakich możemy się spodziewać.

Sellaronda to najdłuższa karuzela narciarska w Europie. Ma niemal 40 km długości / fot. Andre Schoenherr

Muszę przyznać, że gdy po raz pierwszy usłyszałem o planie objechania masywu, byłem nieco zestresowany. To dlatego, że do Alta Badia pojechałem jako snowboardzista, który po prawie 14 latach postanowił wrócić do nart. Obawiałem się przede wszystkim tego, że podczas intensywnych, długich zjazdów będę bardzo odstawał od mojej grupy. Szybko się jednak przekonałem, że z nartami jest jak z jazdą na rowerze. Tego się po prostu nie zapomina.

Reklama

I tutaj pojawia się jedno z moich (pozytywnych) zaskoczeń. Alta Badia jest ośrodkiem doskonałym dla wszystkich ketegorii narciarzy. Swoje miejsce znajdą tutaj nie tylko profesjonaliści, ale także osoby, które wracają po dłuższej przerwie (jak ja), amatorzy, a także ludzie, którzy dopiero uczą się jeździć. Różnorodność tras jest tak duża, że każdy znajdzie coś dla siebie i będzie mógł poczuć dreszczyk zimowego szaleństwa. Czy warto zatem przyjechać do Alta Badia? Odpowiedź jest jedna – trzeba!

Nasz ekspert

Jakub Rybski

Dziennikarz, miłośnik kina niezależnego, literatury, ramenu, gier wideo i dobrego rocka. Wcześniej związany z telewizją TVN24 i Canal +. Zawodowo nie boi się podejmować żadnego tematu, prywatnie bardzo zainteresowany polityką. Autor bloga na Instagramie "Mini Podróże".
Reklama
Reklama
Reklama