Reklama

Spis treści:

Reklama
  1. Dlaczego Aokigahara stała się „lasem samobójców”?
  2. Liny i wstążki w lesie Aokigahara
  3. Niechlubna statystyka
  4. Dlaczego samobójcy wybierają las Aokigahara?
  5. Kto odbiera sobie życie w lesie Aokigahara?
  6. Las Aokigahara jako atrakcja turystyczna

Las Aokigahara, znany także jako Morze Drzew, znajduje się na obszarze Parku Narodowego Fudżi-Hakone-Izu, w prefekturze Yamanashi. Rośnie pomiędzy jeziorami Sai i Shōji, u północno-zachodniego podnóża góry Fudżi. Kompleks, który dziś zajmuje powierzchnię 30 kilometrów kwadratowych, zaczął formować się po erupcji krateru Nagao, do której doszło w 864 roku. Morze zastygłej lawy z czasem pokryło się gęstą roślinnością, tworząc wspaniały krajobraz.

Wspaniały, ale także nieco niepokojący. Do lasu dociera niewiele światła, a przy tym można odnieść wrażenie, że powietrze jest tam całkowicie nieruchome. Gęste zarośla przepuszczają niewiele promieni słonecznych i niemal całkowicie wyhamowują wiatr. Jakby tego było mało, dookoła panuje złowieszcza cisza. Czy to właśnie dlatego miejsce to zyskało tak dużą sławę wśród osób chcących odebrać sobie życie? Otóż nie.

Dlaczego Aokigahara stała się „lasem samobójców”?

Na temat lasu Aokigahara od dawna krążą niepokojące legendy. Podobno miejsce to jest nawiedzane przez złe duchy, a w odległej przeszłości miały odbywać się tam tajemnicze rytuały. Jednak to nie mroczne opowieści sprawiły, że osoby zdesperowane, które w swojej opinii nie mają już nic do stracenia, wybierają las na swój ostatni przystanek.

Aokigahara zaczęła przyciągać ich uwagę po 1960 roku, gdy ukazały się dwie książki autorstwa Seichō Matsumoto. Pierwsza, „Pagoda fal”, była opowieścią o duchu kobiety, która skończyła ze sobą w lesie Aokigahara. Motywem drugiej, zatytułowanej „Kuroi jukai”, była tragiczna miłość dwojga kochanków, którzy przybyli tam wspólnie, by zakończyć swoje życie.

Już wtedy las zaczął być traktowany jako ostatni cel podróży. Tragicznych przypadków było coraz więcej, jednak najgorsze miało dopiero nadejść. W 1993 roku Wataru Tsurumi wydał poradnik zatytułowany „The Complete Manual of Suicide”, czyli „Kompletny podręcznik samobójstwa”. Na 198 stronach autor zawarł szczegółowy opis i analizę wielu sposobów na odebranie sobie życia. Wskazał też miejsca, które jego zdaniem najlepiej się do tego nadają. Jedną z wymienionych przez autora lokacji jest las Aokigahara.

Liny i wstążki w lesie Aokigahara

Już w 1970 roku wolontariusze zaczęli organizować tam patrole. Szukają przede wszystkim ciał nieszczęśników, którzy w lesie zakończyli swoje życie, ale także osób żywych, które nie zdążyły jeszcze wykonać ostatecznego kroku. O ich działalności świadczą sznurki i wstążki, którymi oznaczają miejsca już przeszukane.

Niektóre tego typu ślady zostawiają jednak osoby chcące targnąć się na swoje życie. W ten sposób chcą ułatwić wolontariuszom ich pracę. Niewykluczone, że lina prowadząca do punktu wyjścia jest przez nich traktowana także jako pewnego rodzaju zabezpieczenie. Gdyby ktoś się rozmyślił, mógłby znaleźć drogę powrotną.

O tym, jak poważny jest to problem, świadczą tablice ostrzegawcze ustawione wzdłuż linii lasu. W Polsce, takie znaki najczęściej informują o zakazie śmiecenia i rozpalania ognia. W lesie Aokigahara tablice informują, pod jaki numer zatelefonować, by uzyskać pomoc. Są na nich zamieszczane także apele, w których władze proszą o przemyślenie swoich decyzji.

Niechlubna statystyka

Teren lasu patrolują także umundurowani funkcjonariusze. W przypadku napotkania samotnych osób, mają oni prawo zastosować areszt prewencyjny. Żeby dodatkowo wzmocnić nadzór, w okolicy zainstalowano monitoring. Czy tymi działaniami uratowano komukolwiek życie? Z całą pewnością. W 2002 roku zatrzymano 83 potencjalnych samobójców. Mimo to statystyka wciąż jest porażająca.

W 1998 roku 73 osoby odebrały sobie tam życie. W 2002 roku liczba skutecznych samobójstw wzrosła do 78. W późniejszych latach odnajdywano tam średnio 100 ciał rocznie. Większość osób zginęła poprzez powieszenie i przedawkowanie leków.

Od 2010 roku nie są prowadzone żadne oficjalne statystyki. To dobre posunięcie. Informacja na temat wzrostu liczby skutecznych prób samobójczych mogłaby zachęcić kolejne osoby do takiego kroku. I bez tego Japonia wciąż pozostaje krajem z jednym z najwyższych wskaźników samobójstw. Nieoficjalnie mówi się, że w lesie Aokigahara może dochodzić średnio nawet do jednej skutecznej próby samobójczej dziennie.

Dlaczego samobójcy wybierają las Aokigahara?

Książki „rozsławiły” las wśród samobójców, ale dlaczego chcący odebrać sobie życie Japończycy wybierają właśnie to miejsce? Japońscy psychiatrzy już w XX wieku prowadzili badania na ten temat. Jak wynika z relacji osób, którym udało się przeżyć próbę samobójczą, szalę decyzji w kwestii wyboru miejsca przeważyła nadzieja na powodzenie. W gęstym, rozległym lesie trudno o przypadkowe spotkanie z kimś, kto mógłby przeszkodzić zdesperowanej osobie w jej zamiarach.

Niektórzy naukowcy wskazali też na coś w rodzaju poczucia wspólnoty. Odbierając sobie życie w miejscu, w którym wcześniej to samo zrobiło wiele innych osób, samobójcom może wydawać się, że nie są sami.

Kto odbiera sobie życie w lesie Aokigahara?

Wolontariuszom przeczesującym leśną gęstwinę w poszukiwaniu ciał, udało się stworzyć profil osoby, która przyjeżdża tam, by odebrać sobie życie. Ich zdaniem, najczęściej są to mężczyźni w wieku od 40 do 50 lat – pracownicy korporacji lub drobni przedsiębiorcy.

Najwięcej przypadków samobójstw odnotowuje się tam w marcu. To z kolei wskazuje, że główną przyczyną desperackiego kroku są problemy finansowe. Wtedy w Japonii kończy się rok podatkowy. Nie każdy potrafi poradzić sobie z obciążeniem psychicznym, wynikającym z wysokości podatków. Wielu takich ludzi nie szuka pomocy. Zamiast tego, decydują się wkroczyć na drogę, z której nie ma już powrotu.

Las Aokigahara jako atrakcja turystyczna

Towarzyszące temu miejscu tragiczne historie ściągają tam wielu turystów. Nie ulega wątpliwości, że Aokigahara jest pięknym lasem. Wytyczono tam kilka szlaków turystycznych. W pobliżu znajduje się malownicze jezioro Saiko, są też jaskinie, w których przez cały rok zalega pokrywa lodowa. Także sama bliskość góry Fudżi podnosi walory tego miejsca.

Bądźmy jednak szczerzy, większość turystów przybywa tam tylko dlatego, by na własne oczy zobaczyć miejsce, gdzie wielu ludzi przychodzi po to, by już go nie opuścić. Są też poszukiwacze poklasku – blogerzy i vlogerzy – którzy liczą, że uda im się odnaleźć zwłoki i w ten sposób zwiększyć swoje statystyki. Trzeba bowiem podkreślić, że Aokigahara jest gęstym lasem, gdzie łatwo stracić orientację. Mimo starań władz i wolontariuszy, wielu ciał wciąż jeszcze nie odnaleziono. Być może na niektóre nigdy nie uda się natrafić.

Reklama

Taki rodzaj turystyki być może podnosi poziom adrenaliny, ale czy ma cokolwiek wspólnego z moralnością? Czy wypada szukać atrakcji w miejscu, w którym wydarzyło się tak wiele tragedii? Na te pytania każdy musi sam sobie odpowiedzieć.

Nasz autor

Artur Białek

Dziennikarz i redaktor. Wcześniej związany z redakcjami regionalnymi, technologicznymi i motoryzacyjnymi. W „National Geographic” pisze przede wszystkim o historii, kosmosie i przyrodzie, ale nie boi się żadnego tematu. Uwielbia podróżować, zwłaszcza rowerem na dystansach ultra. Zamiast wygodnego łóżka w hotelu, wybiera tarp i hamak. Prywatnie miłośnik literatury.
Reklama
Reklama
Reklama