Bułgaria. Z dala od morza
Podroż przez środkową Bułgarię jest jak skakanie z płatka na płatek.
Każdy krok jest wpadnięciem w ocean chlorofilu. Wkroczeniem w skomplikowane konstelacje otaczających nas kwiatów. Większości z nich nie znam. Rozpoznaję nieliczne: białe kręgi rumianku, nasyconą żółć dziurawca, krwiste maki. Reszta jest poruszaną wiatrem, otuloną brzęczeniem owadów Enigmą. W Bułgarii rośnie ponad 170 gatunków roślin naczyniowych występujących wyłącznie tutaj.
W te bujne łąki wchodzę niemal przy każdym naszym przystanku. Wysiadam z samochodu i odurzony tą kolorową wspaniałością, stąpam pomiędzy smukłymi łodygami, lancetowatymi liśćmi, delikatnymi płatkami. Płynę przez archipelag białych, fioletowych, niebieskich i żółtych kwiatów. Wieczorem rozstawiam na tym dywanie namiot, mając nadzieję, że gdy rano go zwinę, wyleżane moimi plecami rośliny powstaną.
***
Poruszamy się kawalkadą ośmiu aut. Połączeni w ramach cyklicznej imprezy Subariada. Sklejeni pomysłem, by zwiedzać świat zza kierownicy samochodów japońskiej marki. Przebijamy się przez kamieniste drogi i śliskie kałuże, wiedzeni chęcią zobaczenia Bułgarii mniej znanej – z dala od morza i uczęszczanych dróg.
Wieczorami sączymy wino zrobione z tutejszego szczepu mavrud, otoczeni ciszą i niknącymi w mroku kępami roślin. Otaczają nas świetliki, kreśląc linie światła w ciemności. Towarzyszą nam już do końca wyjazdu, niezależnie od tego, czy śpimy w namiotach, czy siedzimy na werandzie wygodnych bungalowów. Ich pulsujące niczym diody ciała rozbłyskują nisko nad ziemią, jakby ktoś zrzucił nam z nieba gwiazdy do stóp.
Ten cały ocean bioróżnorodności wprawia mnie w radość. Z lekkim sercem patrzę na świat, który wydawał mi się już stracony. Na łąki i pastwiska pozostawione sobie, na setki owadów krążących w powietrzu, jaskrawe motyle przysiadające mi na dłoniach, tajemniczy ruch w zaroślach o zmierzchu, który – mam jednak nadzieję – nie jest śladem bliskości niedźwiedzia brunatnego (w Bułgarii żyje ich najwięcej w Europie – ponad 8 tys. osobników). Ku mojemu zaskoczeniu, ten kraj okazał się kojącą ostoją w świecie nękanym przez naszą cywilizację.
***
W Dolinie Kazanlak – sercu starożytnej Tracji Północnej – wchodzimy w chłodny korytarz kurhanu Golyama Kosmatka. Usypany z kamieni i przykryty ziemią grobowiec stał się miejscem spoczynku Seuthesa III, króla trackich Odrysów, panującego niemal 2.4 tys. lat temu. Jego wyrzeźbiona w brązie brodata twarz patrzy twardym spojrzeniem na wszystkich wkraczających do 13 metrowego tunelu. Prowadzi on do trzech pomieszczeń – w jednym pochowano królewskiego wierzchowca, w drugim samego władcę obsypanego złotymi przedmiotami i akcesoriami przydatnymi na drugim świecie.
Ta dolina jest wielkim cmentarzem – szacuje się, że znajduje się tu ponad 1500 trackich grobowców. Zbadano z nich dopiero 300. Jakby dla kontrastu, ta skrywająca ciała tysięcy osób ziemia rodzi dziś najpiękniejsze najbardziej wonne róże, których olejki trafiają między innymi do perfum Chanel 19 i Chanel 5. Kwiaty zbierane są przez trzy tygodnie, dużo dłużej zajmuje destylowanie z ich płatków olejku. W zakładzie produkcyjnym przechadzam się po rampie na szczycie metalowych kadzi. Każda z nich jest wypełniona destylatem, którego litr jest warty ponad 6 tys. euro. Wyjątkowość bułgarskiego surowca polega na dużej amplitudzie dobowych temperatur. Broniąc się przed nocnym chłodem zalewającym dolinę po upalnych dniach, róże produkują wyjątkowo skoncentrowane substancje zapachowe.
***
W Buzłudże patrzymy w oczy socjalistycznemu szaleństwu. Na szczycie góry dogorywają marzenia o komunistycznym świecie. Gigantyczny betonowy budynek był Domem-Pomnikiem Komunistycznej Partii Bułgarii. Okrągły niczym kosmiczny spodek, jest tak absurdalny, że jego istnienie nie do końca mieści się w głowie. 42 metry średnicy, 14.5 m wysokości. Sala konferencyjna przyozdobiona 550 m kw. mozaik przedstawiających komunistycznych przywódców. 70 metrowa wieża z dwiema, niegdyś świecącymi pięcioramiennymi gwiazdami wysokimi na 12 metrów.
Po upadku systemu w 1989 r., ta świątynia socjalizmu została pozostawiona sama sobie, a czas i górskie warunki zrobiły swoje. Jeszcze do niedawna można było się wślizgnąć do zrujnowanego wnętrza tajnym wejściem omijającym zakratowane drzwi. Dziś nad spokojem tej kapsuły czasu czuwa strażnik.
Tego dnia na nocleg jedziemy w dolinę u stóp Buzłudży, korzystając z napędu na dwie osie i pokonując wyboistą polną drogę. Parząc kawę, patrzę bezwiednie na to majaczące w oddali UFO, pomnik przeszłości i symbol pychy. Jest w nim coś hipnotycznego, jakby był kryjówką Doktora Zło. W końcu betonowy kształt niknie w nocy rozświetlonej wątłymi nićmi kołujących świetlików.
Michał Głombiowski
1 z 10

Subariada
2 z 10

Subariada
3 z 10

Subariada
4 z 10

Subariada
5 z 10

Subariada
6 z 10

Subariada
7 z 10

Subariada
8 z 10

Subariada
9 z 10

Subariada
10 z 10

Subariada
ZAPISZ SIĘ NA NEWSLETTER
Pokazywanie elementu 1 z 1
Zobacz także
Z dala od rutyny i obowiązków. Niezapomniany zimowy wypoczynek w dolinie Gastein
Współpraca reklamowa
Polecane
Pokazywanie elementów od 1 do 4 z 20
Edukacja bez granic: Akademeia High School i sukces w globalnym świecie
Współpraca reklamowa
Madera: raj dla miłośników przyrody i aktywnego wypoczynku
Współpraca reklamowa
Kierunek: Włochy, Południowy Tyrol. Ależ to będzie przygoda!
Współpraca reklamowa
Komfort i styl? Te ubrania to idealny wybór na ferie zimowe
Współpraca reklamowa
Nowoczesna technologia, która pomaga znaleźć czas na to, co ważne
Współpraca reklamowa
Wielorazowa butelka na wodę, jaką najlepiej wybrać?
Współpraca reklamowa
Z dala od rutyny i obowiązków. Niezapomniany zimowy wypoczynek w dolinie Gastein
Współpraca reklamowa
Polacy planują w 2025 roku więcej podróży
Współpraca reklamowa
Podróż w stylu premium – EVA Air zaprasza na pokład Royal Laurel Class
Współpraca reklamowa
Chcesz czerpać więcej z egzotycznej podróży? To łatwiejsze, niż może się wydawać
Współpraca reklamowa
Portrety pełne emocji. Ty też możesz takie mieć!
Współpraca reklamowa