Reklama

Czy można przejechać pół świata za hamburgerem? Tak, pod warunkiem że mamy do czynienia nie ze zwykłą sieciową kanapką, lecz najlepszymi burgerami na świecie. Fergburgery z Queenstown w Nowej Zelandii, bo o nich mowa, mają kilkanaście fanpage’ów na Facebooku. W tym grupę „Jadę do nowozelandzkiego Queenstown tylko po to, by zjeść hamburgera” i ponad 23 tys. fanów oficjalnej strony.

Reklama

Tajemnicą sukcesu fergburgerów są wyśmienita nowozelandzka wołowina i jagnięcina (występują też wersje z kurczakiem, wieprzowiną i rybą) oraz świetne sosy. No i fakt, że kanapki są rozmiaru dłoni Pudziana i wystarczają za cały obiad. Ja polecam „Little Lamby” z sosem miętowym za 11,5 dol.

Reklama

Nie bez znaczenia jest też urok regionu Otago – w tak pięknych okolicznościach przyrody wszystko smakuje lepiej. Queenstown, bajecznie położone w Alpach Nowozelandzkich nad jeziorem Wakatipu, nazywane jest światową stolicą sportów ekstremalnych. To tu A.J. Hackett spopularyzował skoki na bungee, spychając z mostu Kawarau w przepaść przywiązanych do rozciągliwej liny delikwentów, a uwielbiający andrenalinę Kiwi ( jak mówią o sobie Nowozelandczycy) oraz turyści uprawiają sky diving, rafting oraz jet boating. No i coś, co nazywa się Fly by Wire, a polega na locie z prędkością 170 km/h na konstrukcji przypominającej uwiązaną na lonży rakietę. Wszystko fajne, byle przed zjedzeniem fergburgera!

CO JESZCZE WARTO ZOBACZYĆ W MIEŚCIE I OKOLICY


SZCZYT BOBA

Nad zabudowaniami Queenstown góruje Bob's Peak – prawie 900-metrowe wzniesienie, na które można się dostać kolejką gondolową. (Przyjemna wyprawa – polecamy!) Rozpościera się z niego zapierająca dech w piersiach panorama regionu Otago ze słynnymi szczytami The Remarkables. Podnóża gór zdają się unosić nad tafl ą jeziora Wakatipu. Dla miłośników mocniejszych wrażeń jest tu też, a jakże, platforma do skoków na bungee.

RAJ ELFÓW

Biegnąca z Queenstown wzdłuż jeziora Wakatipu kręta droga prowadzi do miasteczka Glenorchy. Tam asfalt się urywa, a drogowskazy kierują... do raju. Okolica zwana Paradise w pełni zasługuje na to miano. Owce i krowy leżą bądź skubią trawę na zielonych pastwiskach poprzecinanych spływającymi z gór strumieniami, a w oddali skrzą się śnieżnobiałe szczyty. To tu kręcono wiele scen Władcy Pierścieni, m.in. rozgrywające się w mitycznej krainie elfów Lothlórien.

DZIKI ZACHÓD

20 km od Queenstown leży Arrowtown, miasteczko jakby żywcem wyjęte z Dzikiego Zachodu. Wrażenie nie jest mylne, bo miejscowość powstała na fali gorączki złota w połowie XIX w., a po jej wygaśnięciu prawie wymarła. Dziś lokalną tradycję podtrzymują liczne sklepy jubilerskie. Gmina stara się konserwować swoisty styl architektoniczny, dzięki czemu można podziwiać m.in. filigranowe domki chińskich robotników, którzy pracowali przy wydobyciu złota.

Reklama
Reklama
Reklama