W tym artykule:

  1. Dolina Purpurowa
  2. Solec-Zdrój
  3. Busko-Zdrój
  4. Szydłów
  5. Busko-Zdrój – informacje praktyczne
Reklama

Spróbuj, najlepiej smakują prosto z drzewa – pan Stanisław, który uprawą śliwek zajmuje się od wielu lat, nie musiał mnie dwa razy namawiać. Owoc był dojrzały, soczysty i słodki. Pyszny. – To odmiana amers pochodząca z USA. Nie lubi zimna, dlatego gdy dojrzeje, trzeba ją szybko zrywać – dodaje. Chwilę wcześniej zatrzymałam samochód, mijając ciągnące się po horyzont śliwkowe sady pod Szydłowem.

Dolina Purpurowa

Miejscowi nazywają je Purple Valley, czyli Dolina Purpurowa. Rosną tu m.in. odmiany stanley, lepotica, tophit, rana, record i oczywiście węgierka. Wrócę w te rejony w drodze powrotnej do Warszawy, żeby kupić tutejszy rarytas: Szydłowiankę i purpurowe powidła z czekoladą. Na pożegnanie pan Stanisław wręcza mi woreczek owoców. – Będziesz o mnie pamiętała trochę dłużej – śmieje się. Żegnam go i jadę dalej, na południowy skraj województwa świętokrzyskiego, by – jakkolwiek to brzmi – odrobinę naprawić zdrowie.

Świętokrzyskie to nie tylko malownicze rozległe doliny, pagórki, które łagodnie pną się w górę i przechodzą w siwe szczyty. To też świetne tereny rekreacyjne do jazdy na rowerze i spacerów. Ale przede wszystkim zagłębie uzdrowisk, sanatoriów, domów zdrojowych i hoteli, które prześcigają się w ofertach zabiegów dla kuracjuszy.

Jadę przez Busko-Zdrój do Solca. To dwie miejscowości uzdrowiskowe słynące ze źródeł siarczkowych, których lecznicze właściwości zaczęto wykorzystywać już w XVIII w. Tymczasem postanowiłam na własnej skórze sprawdzić, czy te słynne na całą Europę wody rzeczywiście działają.

Solec-Zdrój

W kawiarni Pod Wieżyczką w Uzdrowisku Solec-Zdrój, gdzie częstują mnie kawą i tutejszą słodko-słoną solecczanką, dostaję obszerną historyczną broszurę. Okazuje się, że na przełomie XVIII i XIX w. to niewielkie miasteczko przechodziło prawdziwy rozkwit. Najpierw uruchomiono tu warzelnię soli (na bazie miejscowych solanek), która sprowadziła tu w 1815 r. radcę górniczego, niejakiego Beckera.

Solec-Zdrój / fot. Sanfot Grzegorz Sarama / Shutterstock.com

Inżynier miał szukać pokładów soli kamiennej, ale zamiast spodziewanego minerału, znalazł… wodę siarczkową. Bogate właściwości zdrowotne źródeł wypływających pod ciśnieniem na powierzchnię ziemi szybko docenili mieszkańcy. To w efekcie doprowadziło do powstania uzdrowiska, w którym właśnie goszczę.

Pierwsze wanny stanęły w budynkach leczniczo-kąpielowych w 1836 r. Wkrótce potem zbudowano Łazienki, domy dla kuracjuszy i pijalnię wód mineralnych. Do zakładu sanatoryjnego przyłączono też 100-hektarowy las iglasty. Uzdrowisko szybko urosło do rangi centrum kulturalnego, gdzie życie towarzyskie kwitło na całego – wystawiano sztuki teatralne, a podczas wieczorków tanecznych przygrywała orkiestra na żywo. I chociaż uzdrowisko bardzo ucierpiało podczas II wojny, dziś w rękach nowych właścicieli Marty i Czesława Sztuków odbudowuje dawną świetność. Kolejne obiekty należące do kompleksu przechodzą gruntowne remonty.

Oferta dla kuracjuszy

Na brak kuracjuszy, którzy zażywają uzdrawiających kąpieli, nikt tu nie narzeka. – Maksymalne stężenie wody leczniczej, które dopuszczają lekarze, to 150 mg siarkowodoru na litr wody. Nasze źródło, słynny 110-metrowy szyb solecki, z którego bezpośrednio wydobywamy wodę dla gości, ma stężenie 137 mg. Czyli jest idealne – tłumaczy dyrektor obiektu Bogusław Kunat. I dodaje: – W Solcu leczymy narządy ruchu, nadciśnienie, problemy neurologiczne, dermatologiczne. A na wspólnych imprezach integracyjnych, które klimatem nie odbiegają od tych sprzed wojny, także złamane serca.

Dosłownie przecznicę dalej rozciągają się dwa okazałe kompleksy hotelowe: Malinowy Raj i Malinowy Zdrój. Słyną z siarczkowych kąpieli, a przy okazji ze sporego zaplecza rehabilitacyjnego. W holu Malinowego Raju spotykam dwie kobiety. – Droga pani, wyjeżdżamy stąd jak nowo narodzone. W naszym codziennym menu mamy masaże lecznicze, baseny mineralne i serie kąpieli siarczkowych oraz borowinowych – opowiada Karolina z Warszawy, jedna z kobiet. – Tym razem przyjechałam z koleżanką z pracy. Prawie siłą oderwałam ją od biurka. Obie mamy kręgosłupy w rozsypce. Stres i siedzący tryb życia robią swoje. Tu się regenerujemy – dodaje.

Kąpiel w wodzie siarczkowej

Jednorazowa kąpiel w wodzie siarczkowej, która jest wlewana do specjalnej wanny, trwa nie dłużej niż 15 min. Zawarte w wodzie związki siarki są wchłaniane przez skórę i rozprowadzane po całym organizmie. Kąpiele łagodzą zmiany skórne, m.in. łuszczycę czy atopowe zapalenie skóry. Liczba ekspozycji przekłada się na efekt.

– Często przyjeżdżają do nas młodzi ludzie, którzy np. dużo biegają lub uprawiają wspinaczkę wysokogórską. Bo kąpiele można też stosować profilaktycznie do skutków nadmiernych przeciążeń układu kostnego. Jeśli pochodne siarki są elementem budulcowym chrząstki, to dostarczając odpowiednią jej dawkę, możemy przeciwdziałać zmianom zwyrodnieniowym – tłumaczy dr n med. Marek Grabski, kierownik Centrum Rehabilitacji w sieci Malinowe Hotele. I dorzuca: – Ponieważ pani regularnie biega, taka kąpiel się pani przyda.

Cóż, już po pierwszej próbie moja skóra staje się rzeczywiście aksamitnie gładka jak po peelingu. Jednak żeby kąpiele przyniosły długotrwałe efekty, trzeba by wziąć ich co najmniej kilka. Tym razem nie mam na to czasu. Jadę dalej do oddalonego o 17 km Buska-Zdroju (do którego prowadzi też czerwony szlak turystyczny). Tam czekają mnie kolejne zabiegi.

Busko-Zdrój

Busko-Zdrój rocznie odwiedza 43 tys. kuracjuszy i turystów. Nic dziwnego, wody siarczkowe odkryto tu wcześniej niż w Solcu-Zdroju. Już w XIII-wiecznych dokumentach stoi, że w Busku występują źródła mineralne o zbawiennych właściwościach dla układu oddechowego i kostnego.

Busko-Zdrój / fot. Shutterstock

Pierwsze kroki kieruję na promenadę Mickiewicza. Łączy ona centrum miasteczka z XIX-wiecznym parkiem zdrojowym zaprojektowanym przez włoskiego architekta Henryka Marconiego. Alejki gęsto porośnięte klonami, kasztanowcami i jesionami prowadzą mnie do serca ogrodu – zabytkowego budynku Łazienek. To jednocześnie główny obiekt najstarszego w mieście Sanatorium Uzdrowiskowego „Marconi” z 1936 r. Rozglądam się dookoła. Cisza, spokój, mijają mnie grupki kuracjuszy, którzy po porannych zabiegach spacerują w parku lub jeżdżą na rowerach.

Hotel jak galeria sztuki

Wracam parkowymi alejami na promenadę, przy której stoi dostojny budynek luksusowego butikowego Hotelu Bristol. Obiekt łączy cechy nowoczesnego uzdrowiska z salonem odnowy biologicznej. Jego główną część stanowi zabytkowa, starannie odrestaurowana willa z 1896 r. (gdzie przed wojną mieściło się Sanatorium Bristol), do której parę lat temu dobudowano nowoczesną betonowo-szklaną bryłę.

Już z daleka widzę przylegającą do fasady cienką linę, a na niej rzeźbę Piramida krzeseł. Wiem, że wyszła spod dłuta Jerzego Kędziory, którego prace znam z Sopotu, Bydgoszczy czy Berlina. To zapowiedź tego, co czeka mnie w hotelowym holu, który przypomina galerię sztuki. Zamiast żyrandolu gości wita olbrzymia szklana instalacja Piąta gwiazda Ludwiki Ogorzelec, polskiej artystki na stałe mieszkającej i tworzącej w Paryżu.

Wokoło rzeźby Sylwestra Ambroziaka, ceramika Marka Cecuły, na ścianach obrazy artystów skupionych wokół Łodzi Kaliskiej, a także Antoniego Fałata i Jakuba Ciężkiego. – Dzieła sztuki znajdziemy tu na każdym kroku, w korytarzach, pokojach, gabinetach zabiegowych i spa, w restauracji czy kawiarni. To miejsce oddycha sztuką, bez niej bylibyśmy nijacy – podkreśla Wojciech Tworek, menedżer hotelu.

Zabiegi rehabilitacyjne

Przyznam jednak, że Bristol skusił mnie głównie… sprzętem rehabilitacyjnym. Mają tu bieżnię antygrawitacyjną opracowaną przez NASA, która odciąża nawet do 80 proc. wagi ciała. Jest idealna dla osób z nadwagą lub z problemami stawowymi. Fizjoterapeutka, która się mną zajmuje, opowiada, że z takiego sprzętu korzystają zawodnicy Barcelony, którzy rehabilitują stopy i stawy skokowe, by przyspieszyć regenerację. Potwierdzam – na tym magicznym urządzeniu czuję się co najmniej o połowę lżejsza, fantastyczne uczucie.

Weszłam też na minutę do kriokomory, w której panuje minus 120 stopni. Ta z kolei obkurcza naczynia krwionośne, podnosi wydolność organizmu, ale też działa przeciwzmarszczkowo i wpływa pozytywnie na nastrój – znów potwierdzam. Kolejnym elementem, który wyróżnia Bristol spośród okolicznych uzdrowisk jest basen oczyszczany nanosrebrem. Można w nim pływać bez okularów, a leczniczy efekt kąpieli siarczkowych nie zostaje zachwiany.

Oferta kulturalna

Ale Busko-Zdrój to nie tylko uzdrowiska i spa. – To też kultura. Od 26 lat organizujemy tu Międzynarodowy Festiwal Muzyczny im. Krystyny Jamroz. Zapraszamy najlepszych śpiewaków, pianistów, aktorów – mówi Karolina Kępczyk, dyrektor Buskiego Samorządowego Domu Kultury.

Oglądam nowy budynek Buskiej Tężni Kultury w parku Zdrojowym. Nowoczesna drewniana owalna bryła obłożona jest tarniną i ma taras na dachu. – Inhalatorium i szklany dom zdrojowy z pijalnią wód będziemy łączyć z działalnością kulturalną i np. targiem solnym. Zimą planujemy zorganizować lodowisko z wypożyczalnią sprzętu – dodaje Kępczyk.

Szydłów

Ze Świętokrzyskiego wracam zregenerowana i chyba trochę młodsza. Ale żeby nie być gołosłowną, zajeżdżam jeszcze do średniowiecznego Szydłowa. Do miasta prowadzą XIV-wieczne mury obronne, których częścią jest Brama Krakowska.

Szydłów / fot. Shutterstock

Pośrodku rynku stoi budynek tutejszego ratusza, który kilka lat temu kupiła Agnieszka Baxter. Dziś prowadzi w nim butik śliwkowy, w którym można kupić lokalne specjały, m.in. Szydłowiankę Śliwkę w Czekoladzie i powidła z pomarańczą. Właśnie po nie tu przyjechałam. – Jeżdżąc po świecie, uświadomiłam sobie, że mój rodzinny Szydłów z całym swoim historyczno-sadowniczym dziedzictwem nie ma znaku firmowego. A przecież to stolica śliwki. Od pokoleń suszy się je tu ręcznie, metodą tradycyjną na tzw. laskach w suszarniach opalanych drewnem liściastym. Postanowiłam to wykorzystać – opowiada Agnieszka. Dwa lata temu zajęła się m.in. produkcją oblanej czekoladą deserową Szydłowianki.

– Jest znakomita. Delikatna i w odróżnieniu od podobnych wyrobów dostępnych na rynku nie jest przesłodzona – zachwala Ewa z Szydłowa, którą spotykam w butiku. Kupuję kilka paczek i jadę dalej. Znów mijam Dolinę Purpurową, śliwy uginają się od dojrzałych owoców. Tylko pana Stanisława już nigdzie nie widzę.

Busko-Zdrój – informacje praktyczne

Transport

  • Droga z Warszawy do Buska-Zdroju zajmuje ok. 3 godz. Najlepiej jechać trasą S7.
  • Do Buska kursują pociągi regionalne z Kielc, Częstochowy i Katowic.
  • Działa też transport autobusowy (FlixBus, Polonus itd.).

Nocleg

  • Hotel Słoneczny Zdrój Medical SPA & Wellness w Busku-Zdroju to nowoczesne miejsce noclegowe połączone z całą gamą zabiegów pielęgnacyjnych i leczniczych. W ofercie m.in. biomechaniczna stymulacja mięśni idealna w dysfunkcji układu ruchowego.
  • Sanatorium Słowacki w Busku-Zdroju to nie tylko komfortowy hotel, ale też miejsce, gdzie kompleksowo leczy się choroby narządu ruchu, schorzenia reumatologiczne i neurologiczne.
  • Kąpiele lecznicze, masaże, ale też zabiegi z zakresu medycyny estetycznej i kosmetologii plus nocleg w przytulnym pokoju. To wszystko oferuje Dormed Medical SPA w Busku-Zdroju.
Reklama

Zakupy

Do Olejarni Zagłoby w Mikułowicach (wsi oddalonej o 3 km od Buska-Zdroju) można wybrać się z dzieciakami i zobaczyć, jak metodą tradycyjną tłoczy się tu oleje. Najpierw ziarna trafiają do gniotownika, potem do prażalnika, a na końcu do prasy tłokowej. Z 7 kg nasion można zrobić nawet 1,5 litra cieczy. O ofercie m.in. oleje: rydzowy, rzepakowy, lniany, makowy, z konopi, musztardowy (z gorczycy).

Nasz ekspert

Agnieszka Michalak

Dziennikarka i redaktorka „National Geographic Traveler" oraz magazynu pokładowego LOT-u „Kaleidoscope". W podróż zawsze zabiera książkę i buty do biegania – bo lubi poznawać nowe miejsca joggingując.
Reklama
Reklama
Reklama