W tym artykule:

  1. Czeski Raj
  2. Historia Czeskiego Raju
  3. Turnov
  4. Zamek Hrubá Skála
  5. Zamek Kost
  6. Prachowskie Skały
  7. Czeski Raj – informacje praktyczne
Reklama

No więc to jest nasze czeskie morze – śmieje się Dominik Feštr. Stoimy na szczycie skalnej wieży. Wdrapaliśmy się na nią w tempie narzuconym przez Dominika, który chadza tu często i jest przyzwyczajony do przeciskania się pomiędzy kamieniami i przeskakiwania z jednego bloku skalnego na drugi. Próbuję uspokoić oddech i odzyskać choć resztki godności, które straciłem, goniąc mojego przewodnika

Czeski Raj

Dominik należy do rodu Schlików, do którego od setek lat należą te ziemie. W wolnych chwilach oprowadza turystów. Poniżej nas rozciąga się labirynt skalnych monolitów o obłych, trochę nieprzyzwoitych kształtach i kamiennych kominów, pomiędzy którymi kluczą wąskie ścieżki. Jesteśmy w Prachowskich Skałach (Prachovské Skály) w północnych Czechach, nieopodal polskiej granicy.

To część Czeskiego Raju. Czyli rozległego regionu geologicznego, rozciągającego się pomiędzy miastami Mlada Boleslav, Jiczyn, Nova Paka, Semily i Turnov. Blisko 1400 km kw. od 1955 r. objętych statusem Chronionego Parku Krajobrazowego. Od niemal 20 lat Czeski Raj widnieje na liście geoparków UNESCO.

Przewodnik po Morawach południowych. Dlaczego warto pojechać do Czech kamperem?

Razem z Campiri udaliśmy się na wyprawę kamperem po południowych Morawach. Przekonałem się, że nie ma nic lepszego od karawaningu.
Morawy
Morawy południowe nazywane są czeską Toskanią fot. Getty Images

Nie trzeba być specjalistą od geologii, by domyślić się, jak potężne siły uformowały ten krajobraz. Miliony lat temu Czeski Raj był dnem gigantycznego morza. Ruchy skorupy ziemskiej cierpliwie formowały jego dno, żłobiąc plątaninę wąwozów i ciasnych labiryntów. Pomiędzy skałami, na które teraz patrzymy, pływały ryby i jakieś pradawne stwory.

Około 60 mln lat temu wody praoceanu opadły, a rolę dalszego formowania krajobrazu przejęła erozja napędzana przez wiatr, deszcz i śnieg. W efekcie powstało „skalne miasto” – rzędy kamiennych wież sięgających kilkudziesięciu metrów, kwartały „ulic”, tajemne „budynki” poukrywane w zaułkach.

Historia Czeskiego Raju

Gdy siły geologii się nieco uspokoiły, do Czeskiego Raju przybyli ludzie. Uprawiali rolę, rozwijali przemysł, wydobywali minerały ukryte w skalnej skorupie. Budowali pałace, zamki, kościoły, synagogi, browary. Echa tamtych czasów wciąż są tu obecne. Czeski Raj jest niczym świąteczny przekładaniec, wielowarstwowy i kryjący ślady kolejnych epok. Nawet kamienne schody, po których wszedłem z moim przewodnikiem na skalną wieżę, zostały ponad sto lat temu przez kogoś wykute.

Prachowskie Skały jako jedyne tego typu miejsce w Czechach należy do prywatnej rodziny – wyjaśnia Dominik, którego przodkowie zakupili niegdyś skalny labirynt. – Ród Schlików dorobił się na handlu srebrem. Rodzina kupiła te tereny w 1637 r.

Po wielu perturbacjach politycznych i konfiskatach własności teren wrócił w końcu do rodu Schlików w 1993 r. Mimo że dziś to własność prywatna, każdy ma tu swobodny dostęp, a turyści mogą się poruszać bez ograniczeń. Według rodzinnej opowieści pierwszym z nich był zresztą Franciszek I. Cesarz miał odwiedzić, niesiony w lektyce, Prachowskie Skały w 1804 r., gdy negocjował sojusz z carem Aleksandrem I w niedalekim Jiczynie. Niestety, nie zachowały się żadne dokumenty pozwalające tę historię traktować jako fakt. Historycy doszukują się w niej raczej znamion legendy.

Pewne jest, że Prachowskie Skały zyskały popularność w 1879 r., po wizycie biznesmena z Pragi, Vojty Náprstka. Przedsiębiorca podróżował w towarzystwie członkiń tzw. Klubu Amerykańskich Dam. Nie miały one nic wspólnego z Ameryką poza emancypacją i zamiłowaniem do amerykańskiego stylu życia (w tym pieszych wędrówek). Relacje z tej wycieczki pojawiły się w gazetach, sprawiając, że o skalnym labiryncie zrobiło się głośno. Śladem krzepkich dam wkrótce ruszyły zastępy naśladowczyń.

Turnov

Poznawanie Czeskiego Raju zacząłem trzy dni wcześniej, startując z Turnova. To miasto, którego początki sięgają XIII w. i które przez stulecia było ważnym centrum obróbki kamieni szlachetnych. Drogocennych minerałów w okolicach nie brakowało. Erupcje wulkanów przed milionami lat wyrzuciły agaty, ametysty, granaty czy chalcedony. Aż prosiło się, by zamienić je w biżuterię, a miejscowi jubilerzy osiągnęli w tym wyjątkową biegłość. Od 1884 r. w mieście działała zresztą jedyna w Europie specjalistyczna szkoła biżuteryjna.

Dla turystów Turnov jest dziś bramą do Czeskiego Raju. Przeszedłem przez nią i przez kolejne trzy dni błąkałem się po skalnym świecie. Szutrowa droga prowadziła mnie ku niewielkim wsiom, gdzie zamienia się w wąską ścieżkę pozwalającą dotrzeć do pierwszej wieży – niezbyt imponującej, mającej ledwie 25 m wysokości. To jednak dopiero zapowiedź kolejnych cudów.

Zamek Hrubá Skála

Minąłem skalną formację, by wejść w wilgotny las i podążyć wzdłuż coraz większych kamiennych bloków i ścian. Na jednej z nich trafiłem na wykutą płaskorzeźbę jakichś postaci podążających na wierzchowcach w nieznanym kierunku. Czeski Raj usiany jest podobnymi dziełami tworzonymi na przestrzeni wieków. Większość z nich pozostaje jednak zagadkowa – nie sposób dociec, kto jest ich autorem i co dokładnie przedstawiają.

Skuszony tymi pojawiającymi się znienacka kamiennymi postaciami odbiłem od głównego szlaku, zostawiając za sobą kierunkowskazy i chwilę później gubiąc się na dnie głębokiego kanionu. Wiedziałem, że prędzej czy później dotrę do jakiegoś rozpoznawalnego punktu. Dałem się więc prowadzić naturalnemu ukształtowaniu terenu, korzystając ze skalnych półek, wydeptanych przecinek, ukrytych przejść.

Zamek Hrubá Skála / fot. Shutterstock

Czułem się jak na ogromnym placu zabaw, co rusz trafiając na nowe niespodzianki:

  • wiszące w powietrzu głazy, które utknęły pomiędzy skałami,
  • małe wodospady,
  • stopnie wygładzone przez deszcz i wiatr,
  • płytkie jaskinie.

W końcu wydobyłem się z tego labiryntu, wychodząc wprost na cel wędrówki – zamek Hrubá Skála. Gotycka twierdza została zamieniona w czterogwiazdkowy hotel, w którym zaplanowałem nocleg.

Zamek Kost

Rankiem odbiłem na południowy zachód i wszedłem w pogrążony w półmroku świerkowy las. Niewiele tu śladów bytności człowieka. Punkty wyznaczające przystanki na trasie to raczej dzieła natury lub ewentualnie zabytkowe budynki wzniesione w odległych czasach, wtopione już w krajobraz. Jednym z nich jest zamek Kost. Dotarłem do niego, idąc wzdłuż skalnych klifów, a później pomiędzy okazałymi wieżami. Gmachy ulepione z piaskowca sięgają tu nawet 50 m wysokości, przyciągając zastępy uzbrojonych w liny wspinaczy.

Sylwetka twierdzy Kost pojawiła się nagle między drzewami, wysoko, na szczycie wąwozu. Czekał na mnie w niej Jan Macháček opiekujący się zabytkiem. – Zamek został kilkakrotnie przebudowany, ale modyfikacje nie naruszyły jego oryginalnej formy – wyjaśnił, oprowadzając mnie po włościach. – Kost jest najlepiej zachowaną twierdzą gotycką w naszym kraju.

Jan pokazał mi renesansowy pałac, który doczepiono do gotyckiej budowli. Jakimś cudem nie przytłoczył on zamku i nie rzuca się specjalnie w oczy. Cały kompleks gładko wkomponowuje się w skalny krajobraz wokoło i sprawia wrażenie, jakby niewiele się zmienił przez ostatnie kilkaset lat.

Prachowskie Skały

Ostatniego dnia dotarłem do Prachowskich Skał, gdzie umówiłem się z Dominikiem. I teraz stoimy na jednej z wież, patrząc na okolice. – Prachowskie Skały są najbardziej spektakularnym miejscem w Czeskim Raju. Siłą rzeczy jest tu więc też najwięcej turystów – mówi Dominik. I rzeczywiście, po dniach, gdy wędrowałem niemal w samotności, teraz muszę przyzwyczaić się do obecności ludzi. Latem w wąskich przejściach tworzą się kolejki i zatory. Najlepiej więc przyjeżdżać tu późniejszą wiosną lub wczesną jesienią.

Dominik prowadzi mnie do Mysiej Dziury, najwęższego korytarza skalnego na tym terenie, który okazuje się nieco większą szczeliną w ścianie. Przez pęknięcie idą wykute schodki, zdecydowanie nie jest to jednak miejsce dla osób z klaustrofobią. Kto jest nieco potężniej zbudowany, będzie musiał tu mocno wciągać brzuch. Przeciskamy się jakoś i docieramy do kolejnego punktu widokowego. Z szerokiej platformy patrzymy na bogactwo form, jakie stworzyły tu siły natury.

Szlak wyprowadza nas spośród maczugowatych skał i prowadzi do barokowego miasteczka Jiczyn. To jedna z piękniejszych miejscowości w Czechach – z imponującymi arkadami wokół rynku, którego bruk tworzy ogromną szachownicę – teraz wydaje mi się jednak głośna, gwarna i zatłoczona. Przez chwilę czuję się zagubiony, ale nie powinienem się dziwić – przecież opuściłem właśnie raj.

Czeski Raj – informacje praktyczne

Dojazd

  • Z Polski do miasta Turnov – najlepszej bazy wypadowej do Czeskiego Raju – najlepiej dojechać autem. Turnov leży tuż za naszą granicą.
  • Jeżeli wolisz podróże samolotem, musisz lecieć do Pragi, a stamtąd autobusem, który zawiezie cię na miejsce w 1,5 godz. (ok. 25 zł).
  • Przy zamku Hrubá Skála w Radvanovicach rozpoczyna się niebieski szlak. Pierwsze skalne ostańce zaczynają się po kwadransie marszu. Przy przystanku „zamek” można pozostawić auto. To koszt 25 koron (4,3 zł) za godz.

Noclegi

  • W zamku Hrubá Skála możesz liczyć na nocleg w przestronnych pokojach urządzonych w historycznym stylu. Jeżeli ci się poszczęści, po wejściu w pokoju znajdziesz butelkę wina musującego. Ceny: od ok. 350 zł za noc.
  • Apartamenty U Zlaté Brány. Klimatyczna miejscówka z małym basenem i sielskim krajobrazem za oknem. Od 230 zł za dwójkę.

Jedzenie

  • W Detenicach działa Browar Zamkowy (wstęp ok. 20 zł) połączony z karczmą. W dawnych piwnicach o barokowych sklepieniach urządzono sale pokazowe, w których zobaczysz tradycyjne metody wyrobu czeskiego piwa i będziesz mógł wziąć udział w degustacji.
  • W stylizowanej na średniowiecze karczmie spróbujesz natomiast najbardziej tradycyjnych lokalnych specjałów.
Reklama

Warto wiedzieć

  • Wstęp na teren Skalnego Miasta jest bezpłatny. Zwiedzić je można w 2 godz.
  • Większość zamków i innych zabytków jest w poniedziałki zamknięta.

Nasz ekspert

Michał Głombiowski

dziennikarz, podróżnik, autor książek. Stały współpracownik magazynu „National Geographic Traveler".
Reklama
Reklama
Reklama